 Nie znam się na kotach, jak na takiego małego dzika, to mało grandzi, sypialnię zamykamy, więc poluje na otwarte drzwi i ukrywa się pod łóżkiem, dziś trochę zły na mnie, bo szwy, odkurzanie i ściganie by założyć kołnierz litościwie zdjęty do jedzenia, ale generalnie aniołeczek. Choć coraz bardziej zastanawiam się nad jego behawioryzmem.
 Nie znam się na kotach, jak na takiego małego dzika, to mało grandzi, sypialnię zamykamy, więc poluje na otwarte drzwi i ukrywa się pod łóżkiem, dziś trochę zły na mnie, bo szwy, odkurzanie i ściganie by założyć kołnierz litościwie zdjęty do jedzenia, ale generalnie aniołeczek. Choć coraz bardziej zastanawiam się nad jego behawioryzmem.Przygody Pilota Pirxa
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Przygody Pilota Pirxa
Nie no, też żartuję  Nie znam się na kotach, jak na takiego małego dzika, to mało grandzi, sypialnię zamykamy, więc poluje na otwarte drzwi i ukrywa się pod łóżkiem, dziś trochę zły na mnie, bo szwy, odkurzanie i ściganie by założyć kołnierz litościwie zdjęty do jedzenia, ale generalnie aniołeczek. Choć coraz bardziej zastanawiam się nad jego behawioryzmem.
 Nie znam się na kotach, jak na takiego małego dzika, to mało grandzi, sypialnię zamykamy, więc poluje na otwarte drzwi i ukrywa się pod łóżkiem, dziś trochę zły na mnie, bo szwy, odkurzanie i ściganie by założyć kołnierz litościwie zdjęty do jedzenia, ale generalnie aniołeczek. Choć coraz bardziej zastanawiam się nad jego behawioryzmem.
			
			
									
									 Nie znam się na kotach, jak na takiego małego dzika, to mało grandzi, sypialnię zamykamy, więc poluje na otwarte drzwi i ukrywa się pod łóżkiem, dziś trochę zły na mnie, bo szwy, odkurzanie i ściganie by założyć kołnierz litościwie zdjęty do jedzenia, ale generalnie aniołeczek. Choć coraz bardziej zastanawiam się nad jego behawioryzmem.
 Nie znam się na kotach, jak na takiego małego dzika, to mało grandzi, sypialnię zamykamy, więc poluje na otwarte drzwi i ukrywa się pod łóżkiem, dziś trochę zły na mnie, bo szwy, odkurzanie i ściganie by założyć kołnierz litościwie zdjęty do jedzenia, ale generalnie aniołeczek. Choć coraz bardziej zastanawiam się nad jego behawioryzmem.Sowy nie są tym, czym się wydają...
						- 
				puch24
Re: Przygody Pilota Pirxa
Jak moja Kukunia była mała i psociła w nocy, zamykałem się w pokoju - miała dla siebie całe mieszkanie, z dostępem do wody, jedzenia, kuwety, a ja miałem spokój i mogłem się wyspać. Bo, fakt, uwielbiała o 4 nad ranem polować pazurkami na moje stopy pod kołdrą. Po paru miesiącach, jak dorosła, przestało ją to bawić, i nie musiałem się przed nią zamykać, nauczyła się nie przeszkadzać mi w nocy. Nawet jeśli rozrabiała (o czym nie wiem), to mnie nie budziła. Bardzo lubiła zresztą sypiać ze mną w łóżku. 
Nie wiem zupełnie dlaczego, wyrobiła sobie taki rytuał wieczorny - gdy wieczorem kładłem się spać, kładła się ze mną - zwykle gdzieś obok, nie na mnie. I leżała, a ja czytałem czy oglądałem TV, słuchałem muzyki. I tak leżała aż do chwili, gdy zgasiłem światło. Wtedy natychmiast zeskakiwała z łóżka, odczekiwała jakieś 10 minut, i potem bardzo, bardzo powoli, bardzo ostrożnie, tak, żeby mnie nie obudzić, wchodziła do łóżka z powrotem... Czasem oczywiście zasypiałem szybciej i tego nie rejestrowałem, ale czasem zajmowało mi parę chwil więcej, i czułem, jak wersalka ugina się delikatnie, i Kukunia bardzo ostrożnie, żeby mnie nie nadepnąć, mościła się gdzieś w pobliżu na kołdrze. Nie wiem, dlaczego tak sobie wymyśliła, bo nigdy jej sam z łóżka nie wyrzucałem. Sama tak sobie to wymyśliła.
 Nie wiem, dlaczego tak sobie wymyśliła, bo nigdy jej sam z łóżka nie wyrzucałem. Sama tak sobie to wymyśliła. 
Przy okazji - kup cążki i naucz się obcinać pazury. Trzeba ciąć tak, by oczywiście na naruszyć tego różowego w środku, tylko same ostre, spiczaste końce. To oszczędza nasze ręce, nogi, i meble picerowane.
Dobrze jest kupić kotu jakiś drapak i nauczyć korzystać z niego. Ja kupiłem taką płaską płytkę owiniętą sznurkiem, ale nie chciałem dziurawić ścian ani mebli, i położyłem ją na podłodze. Starsza, Tunia, która była na wiecznym zesłaniu u mamy, podeszła, spojrzała, i nie zainteresowała się, więc wziąłem do siebie i położyłem na podłodze. Kuka od razu wpadła na to, że jak na niej usiądzie tyłkiem, to przyciśnie ją ciężarem do podłogi, i przednimi łapkami może sobie szarpać ile chce. Meble w zasadzie miały mniej więcej spokój.
Ważne jest, by kot miał jakieś "schowanko", w którym może się zabunkrować, kiedy nie ma ochoty na aktywność społeczną, i czuć się tam bezpiecznie. Jakiś ciemny kąt pod szafą, albo na półce w szafie. Kukunia uwielbiała w dzień wskakiwać od tyłu do wersalki i spać na schowanej tam pościeli. Czasem chowała się w szafce z ubraniami na półce z nieużywanymi swetrami... Kot w zasadzie śpi zawsze na stand-by'u, gotowy w każdej chwili na odparcie zagrożenia, dlatego potrzebuje też takiego miejsca, gdzie może czuć się bezpiecznie i odprężyć się.
 Kot w zasadzie śpi zawsze na stand-by'u, gotowy w każdej chwili na odparcie zagrożenia, dlatego potrzebuje też takiego miejsca, gdzie może czuć się bezpiecznie i odprężyć się. 
Koty bardzo też lubią mieć jakąś korzystną pozycję gdzieś wysoko, pod sufitem, gdzie, po pierwsze, jest cieplej, a po drugie, mogą z niej obserwować całe miejsce i mieć nad wszystkim kontrolę. To też jest związane z poczuciem bezpieczeństwa.
			
			
									
									
						Nie wiem zupełnie dlaczego, wyrobiła sobie taki rytuał wieczorny - gdy wieczorem kładłem się spać, kładła się ze mną - zwykle gdzieś obok, nie na mnie. I leżała, a ja czytałem czy oglądałem TV, słuchałem muzyki. I tak leżała aż do chwili, gdy zgasiłem światło. Wtedy natychmiast zeskakiwała z łóżka, odczekiwała jakieś 10 minut, i potem bardzo, bardzo powoli, bardzo ostrożnie, tak, żeby mnie nie obudzić, wchodziła do łóżka z powrotem... Czasem oczywiście zasypiałem szybciej i tego nie rejestrowałem, ale czasem zajmowało mi parę chwil więcej, i czułem, jak wersalka ugina się delikatnie, i Kukunia bardzo ostrożnie, żeby mnie nie nadepnąć, mościła się gdzieś w pobliżu na kołdrze.
 Nie wiem, dlaczego tak sobie wymyśliła, bo nigdy jej sam z łóżka nie wyrzucałem. Sama tak sobie to wymyśliła.
 Nie wiem, dlaczego tak sobie wymyśliła, bo nigdy jej sam z łóżka nie wyrzucałem. Sama tak sobie to wymyśliła. Przy okazji - kup cążki i naucz się obcinać pazury. Trzeba ciąć tak, by oczywiście na naruszyć tego różowego w środku, tylko same ostre, spiczaste końce. To oszczędza nasze ręce, nogi, i meble picerowane.
Dobrze jest kupić kotu jakiś drapak i nauczyć korzystać z niego. Ja kupiłem taką płaską płytkę owiniętą sznurkiem, ale nie chciałem dziurawić ścian ani mebli, i położyłem ją na podłodze. Starsza, Tunia, która była na wiecznym zesłaniu u mamy, podeszła, spojrzała, i nie zainteresowała się, więc wziąłem do siebie i położyłem na podłodze. Kuka od razu wpadła na to, że jak na niej usiądzie tyłkiem, to przyciśnie ją ciężarem do podłogi, i przednimi łapkami może sobie szarpać ile chce. Meble w zasadzie miały mniej więcej spokój.
Ważne jest, by kot miał jakieś "schowanko", w którym może się zabunkrować, kiedy nie ma ochoty na aktywność społeczną, i czuć się tam bezpiecznie. Jakiś ciemny kąt pod szafą, albo na półce w szafie. Kukunia uwielbiała w dzień wskakiwać od tyłu do wersalki i spać na schowanej tam pościeli. Czasem chowała się w szafce z ubraniami na półce z nieużywanymi swetrami...
 Kot w zasadzie śpi zawsze na stand-by'u, gotowy w każdej chwili na odparcie zagrożenia, dlatego potrzebuje też takiego miejsca, gdzie może czuć się bezpiecznie i odprężyć się.
 Kot w zasadzie śpi zawsze na stand-by'u, gotowy w każdej chwili na odparcie zagrożenia, dlatego potrzebuje też takiego miejsca, gdzie może czuć się bezpiecznie i odprężyć się. Koty bardzo też lubią mieć jakąś korzystną pozycję gdzieś wysoko, pod sufitem, gdzie, po pierwsze, jest cieplej, a po drugie, mogą z niej obserwować całe miejsce i mieć nad wszystkim kontrolę. To też jest związane z poczuciem bezpieczeństwa.
- wpk
- wpkx
- Posty: 39003
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Przygody Pilota Pirxa
Wszystko prawda. 
Z tym, że ja nigdy kotom pazurów nie obcinałem. Ręce podrapane - normalka, czasami szramy gdzie indziej. Kot to kot. Drapaki - owszem, tylko, że to kot musi wybrać drapak, i rzadko podoba mu się ten narzucony. Więc trochę szkód w domu było i wciąż bywa. Trudno. Bo przy obcinaniu można zrobić krzywdę - przecież nie wytłumaczysz ani po linii partyjnej, ani po komsomolskiej, żeby łapa była nieruchomo. Ale to jeszcze nic, bo gdy słyszę o "wyłuskiwaniu" pazurów, to wtedy scyzoryk mi się w kieszeni otwiera.
			
			
									
									
						Z tym, że ja nigdy kotom pazurów nie obcinałem. Ręce podrapane - normalka, czasami szramy gdzie indziej. Kot to kot. Drapaki - owszem, tylko, że to kot musi wybrać drapak, i rzadko podoba mu się ten narzucony. Więc trochę szkód w domu było i wciąż bywa. Trudno. Bo przy obcinaniu można zrobić krzywdę - przecież nie wytłumaczysz ani po linii partyjnej, ani po komsomolskiej, żeby łapa była nieruchomo. Ale to jeszcze nic, bo gdy słyszę o "wyłuskiwaniu" pazurów, to wtedy scyzoryk mi się w kieszeni otwiera.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Przygody Pilota Pirxa
Kotek ma drapak z tektury falistej, korzysta. Ma też drapak z budką/dziuplą i z platformą górną, korzysta umiarkowanie, bo kołnierz. Pazurki przycięliśmy u weta, 10 zł na miesiąc to nie wydatek.
			
			
									
									Sowy nie są tym, czym się wydają...
						- 
				puch24
Re: Przygody Pilota Pirxa
Woytek, Twoje koty są wychodzące, takim pazurów nie obcina się i nie powinno się. Kot wychodzący musi móc się wspinać i walczyć, a bez pazurów jest bezbronny. Kotowi domowemu można obcinać samemu i krzywdy mu się nie zrobi, nawet jest to wskazane, bo w domu kot sobie pazurów nie zetrze w naturalny sposób i mogą mu urosnąć za długie. 
Jak przyuczy się kota od małego, można to zrobić samemu zupełnie bezpiecznie i bez stresu, związanego z podróżą do weta. Kot zachwycony nie jest, ale poddaje się bez wielkich protestów i walki.
Oczywiście podrapanie nadal może się zdarzyć.
Natomiast popularne np. w USA całkowite usuwanie pazurów to barbarzyństwo, i nie wiem, czy nie jest teraz zakazane u nas tak, jak np. obcinanie ogonów psom niektórych ras.
			
			
									
									
						Jak przyuczy się kota od małego, można to zrobić samemu zupełnie bezpiecznie i bez stresu, związanego z podróżą do weta. Kot zachwycony nie jest, ale poddaje się bez wielkich protestów i walki.
Oczywiście podrapanie nadal może się zdarzyć.
Natomiast popularne np. w USA całkowite usuwanie pazurów to barbarzyństwo, i nie wiem, czy nie jest teraz zakazane u nas tak, jak np. obcinanie ogonów psom niektórych ras.
- wpk
- wpkx
- Posty: 39003
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Przygody Pilota Pirxa
100% prawdy.
Mniej niż 100% prawdy.puch24 pisze: ↑31 gru 2019, 13:51Kotowi domowemu można obcinać samemu i krzywdy mu się nie zrobi, nawet jest to wskazane, bo w domu kot sobie pazurów nie zetrze w naturalny sposób i mogą mu urosnąć za długie.
Jak przyuczy się kota od małego, można to zrobić samemu zupełnie bezpiecznie i bez stresu, związanego z podróżą do weta. Kot zachwycony nie jest, ale poddaje się bez wielkich protestów i walki.
Obcinanie ogonów, podcinanie uszu, strzyżenie/golenie/ondulacje... "Rasy" to celowe hodowlane wynaturzenia uprawiane przez zwyrodnialców dla zwyrodnialców, i to w majestacie prawa. Do tego dochodzą doraźne okaleczania, bo czekanie na wyhodowanie np. bezogonowego kaleki byłoby zbyt długie. Podobnie kot bez pazurów to kaleka, i tym, którzy to robią, też należałoby usunąć paznokcie - mieliby komfort i oszczędność...
Sterylizacja niestety również jest czymś strasznym, i, tak naprawdę, kolejnym przejawem naszego egoizmu.
- 
				puch24
Re: Przygody Pilota Pirxa
Jak zawsze, są dwa medale jednej strony.
			
			
									
									
						- vid3
- Posty: 8716
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Przygody Pilota Pirxa
Uprzejmie informuję, że szwy zostały dziś zdjęte. Ostatni dzień w kołnierzu, choć wczoraj zdjęliśmy, co spowodowało znaczny wzrost aktywności rozbójniczej. Sylwestrowo dobę spędził u teściowej, gdzie na początku były rozpacze, ale potem luzik, z tym, że nasikał jej do doniczki sporego drzewka. Dziś wet mi powiedział, że już trzeba kastrować. Wyprosiłem jeszcze miesiąc, by odpoczął po amputacji ogona. Rano Pirx wsadził łeb do dość wysokiej szklanki i wypił z jej dna wodę, choć w miseczce ma (pewnie dlatego, że mógł). Próbował również zanurkować w klopie. Kupiłem nowych zabawek za 200 zł, jutro przyjeżdża oczyszczacz powietrza za 2000 zł. Wczoraj kot zaginął i dopiero po pół godzinie dało się słyszeć miauczenie z szafy (nie wiemy, kiedy tam wlazł i kto go zamknął). Pojawiła się też koncepcja zmiany imienia na Puszkin, ale ja nie jestem rusofilem jakoś. Kukurydziany żwirek od Benka - rulez.
			
			
									
									Sowy nie są tym, czym się wydają...
						- wpk
- wpkx
- Posty: 39003
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Przygody Pilota Pirxa
O, dobre newsy, i całkiem naturalne.  
 
A Puszkin wielkim poetą był.
			
			
									
									
						 
 A Puszkin wielkim poetą był.
 
				


