Owiś, co miałeś z matmy?Owain pisze: Puch. Zadam proste pytanie. mam detal o wielkości 5x5 cm. Chcę nim wypełnić cały kadr, prostoliniowo. Wiem, że bez problemu zrobię to dużo większą 90tką z większej odległości. A tą 50tką 2.8 macro? Niby piszą, że ta MFD to od matrycy, ale gówno to prawda albo zależy od obiektywu, bo przy 28/2 to się chyba liczy od pierwszej soczewki obiektywu.
FE 55/1.8 (następny w kolejce) ma aż 50 cm MFD. Chciałbym robić takie detale jak np. paczka papierosów, sęk w drzewie, figurki wielkości kilkunastu cm, ordzewiały kran fi 4 cm. Nie owady, pręciki kwiatowe i inne gówna.
Obiekt 50 x 50 mm chcesz zmieścić na 24 x 36 mm, czyli na 24 x 24, czyli praktycznie prawie w skali 1:2 (1:2,08333) (50/24).
Z jakiej odległości? To może być trudno obliczyć, bo to zależy nie tylko od ogniskowej obiektywu, ale też od jego konstrukcji optycznej. Większość współczesnych obiektywów, także makroobiektywów, ma wewnętrzne ogniskowanie, czyli tak de facto są to zoomy, bo przy ustawianiu ostrości skracają swoją ogniskową. To działa na tej zasadzie, że obiektyw jest w tej samej odległości od matrycy, ale ponieważ jego ogniskowa skraca się, to tworzy ostry obraz coraz bliższych obiektów.
Ale to powoduje, że trudno cokolwiek liczyć wg tradycyjnych wzorów, jakie kiedyś były publikowane w książkach o makrofotografii, pozwalających obliczać powiększenie, odległości, wielkość fotografowanego pola, niezbędne wysunięcie obiektywu do przodu, współczynnik przedłużenia ekspozycji, itd. Wszystkie te wzory działają przy założeniu, że mamy do czynienia z obiektywem o stałej ogniskowej. Obiektyw z IF nie jest nim, więc wszystkie te wzory można OKD potłuc. Ale z grubsza, obiektyw 50-55 mm osiąga skalę 1:2 przy odległości pomiędzy obiektem (!) a matrycą (!) rzędu ok. 22-25 cm. Oczywiście odległość od przedniej soczewki do obiektu będzie mniejsza, ale to można sobie policzyć, zresztą w przypadku makroobiektywów jest ona też podawana w danych technicznych, bo to istotny parametr. Pi raz drzwi mogę Ci to przykładowo policzyć dla Nikona. W Nikonie płaszczyzna mocowania obiektywu jest od filmu w odległości 46,5 mm. Stary obiektyw makro Micro-Nikkor 2,8/55 ma długość 74 mm, więc razem już mamy 120,5 mm. Ślimak własny obiektywu daje maksymalną skalę odwzorowania 1:2, co oznacza, że obiektyw musi się przy tym wysunąć o połowę swojej ogniskowej, czyli ok. 22,5 mm. Co daje razem 143 mm.
I teraz, minimalna odległość fotografowania dla tego obiektywu, przy skali 1:2, to 25 cm, ale liczona od płaszczyzny błony do płaszczyzny obiektu. A więc od 250 mm odejmujemy 143 mm grubości wysuniętego obiektywu i aparatu, i zostaje nam 107 mm odległości od przedniej oprawy obiektywu do obiektu.
Czy teraz widzisz, co miałem na myśli pisząc, że obiektyw 50-55 mm NIE jest wygodny przy większości typowej makrofotografii innej, niż reprodukcja znaczków pocztowych czy monet, na stole reprodukcyjnym?
Oczywiście to moje obliczenie jest przybliżone, ale oddaje problem. Musisz się przybliżyć na 10 cm do obiektu. Jeśli jest żywy, to spierdoli, a tak czy tak, zasłonisz sobie światło, itd.
Eh, pytałem, co masz z matmy, a sam dałem dupy. Tak dzieliłem 55/2, że wyszło mi 22,5...
Oczywiście 27,5, ale to tylko gorzej, bo mamy 148 mm, czyli 250 - 148 = 102 mm luzu pomiędzy przodem obiektywu a obiektem.
Cały Wasz podziw okazuje się chybiony...
Oczywiście to moje pobieżne wyliczenie będzie słuszne dla obiektywu o naprawdę stałej ogniskowej, bez IF. Jeśli ten Sony ma IF (nie wiem, czy ma, ale wszystko na to wskazuje), to znaczy, że skraca on ogniskową przy fotografowaniu z bliska (na co wskazywałaby odległość 16 cm MFD), co wymusza fotografowanie z bliższej odległości, niż wyliczyłem, ale, z drugiej strony, obiektyw nie zmieniałby długości. Ale, tak czy tak, odległość obiektywu od obiektu będzie niewygodnie mała.