Les choses de la vie

zdjęcia i o zdjęciach - bez dogmatu
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Les choses de la vie

#2211

Post autor: wpk »

Krzysiek rulez!
Ale Gosia też.
zdyboo

Re: Les choses de la vie

#2212

Post autor: zdyboo »

Ja kiedyś w wojskiem jechałem. Jeszcze małą dziewczynką byłem, jak od dziadków z Jasieńca Soleckiego wracaliśmy z rodzicami. Nie pamiętam tylko dokąd nas zabrali czy do Zwolenia, czy aż do Radomia.
W każdym razie posadzili nas na pace Stara z wojem, przy samej kabinie i kazali siedzieć cicho, a jakby ktoś zatrzymał, to udawać, że nas nie ma. Tato pamiętał dał szwejom cały, kilkulitrowy słoik piwa.
aisoglaM

Re: Les choses de la vie

#2213

Post autor: aisoglaM »

co to znaczy szwejom?
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Les choses de la vie

#2214

Post autor: wpk »

Obrazek
zdyboo

Re: Les choses de la vie

#2215

Post autor: zdyboo »

aisoglaM pisze: 25 paź 2020, 18:09 co to znaczy szwejom?
Poborowi.
Awatar użytkownika
abishai
Osia mówiła - Abiszabi
Posty: 1521
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Swindon

Re: Les choses de la vie

#2216

Post autor: abishai »

Najdziwniejszy autostop jaki mnie podwoził - karawan pogrzebowy z trumną, panowie twierdzili że dopiero „jadą po ładunek”.
Najdłuższa i najbardziej niezwykła trasa jaka mi się trafiła - autostop z Gorzowa Wlkp do Moskwy, z kilkoma godzinami na zwiedzanie i powrót.
Propozycje seksualne - raz mi się trafiło, ale ponieważ od faceta, ewakuowałem się bardzo szybko z auta.
Najbardziej drastyczna przejażdzka - z kolesiem który pociskał momentami po 200km/h a wyglądał i styl jazdy miał taki jak by był na srogich prochach.

Swojego czasu na stopa ponad 20-30kkm rocznie naleciało. Tak że sporo się widziało dziwnych sytuacji i jest co wspominać.

Kiedyś jechałem z kumpelą na mazury, przed nami stała grupka trzech dziewczyn też na stopa, auto zatrzymało się przy nas, ale zasady (jeszcze kiedyś tak było) że wsiada ten kto stał wcześniej, więc machamy na te dziewczyny żeby wsiadały. Wsiadły i pojechały. My kolejnego stopa złapaliśmy jakoś po kolejnych 10-15 minutach. Jedziemy kawałek i widzimy to auto które zabrało tamte dziewczyny na dachu w rowie. Troche się nam nietego zrobiło, na szczęście chyba ofiar śmiertelnych nie było.

Ale nic nie przebije tego co widziałem stojąc na stopa w Zwoleniu, w kierunku na Tarnobrzeg.
Jedzie sobie koleś na rowerze, a z bocznej uliczki wybiega spłoszony koń i prosto w tego kolesia, koleś gleba razem z rowerem, ledwo się z gleby podnosi, a za koniem (to musiała być kobyła z młodym) biegnie równie spłoszone źrebię i znowu w tego kolesia co się dopiero co z wielkim trudem z asfaltu zaczął zbierać! Tyle że źrebie jeszcze młode i za bardzo nie mogło przeskoczyć/ominąć więc po tym kolesiu przebiegło. Koleś już z podnoszeniem się chwile poczekał, czy jeszcze jakaś dorożka jechać nie będzie.
Na szczęście tylko jakiś chłopina w gumofilcach pobiegł łapać te konie, ten już rowerzyste biednego oszczędził i ominął.
aisoglaM

Re: Les choses de la vie

#2217

Post autor: aisoglaM »

abishai pisze: 25 paź 2020, 18:27 Najdziwniejszy autostop jaki mnie podwoził - karawan pogrzebowy z trumną, panowie twierdzili że dopiero „jadą po ładunek”.
Najdłuższa i najbardziej niezwykła trasa jaka mi się trafiła - autostop z Gorzowa Wlkp do Moskwy, z kilkoma godzinami na zwiedzanie i powrót.
Propozycje seksualne - raz mi się trafiło, ale ponieważ od faceta, ewakuowałem się bardzo szybko z auta.
Najbardziej drastyczna przejażdzka - z kolesiem który pociskał momentami po 200km/h a wyglądał i styl jazdy miał taki jak by był na srogich prochach.

Swojego czasu na stopa ponad 20-30kkm rocznie naleciało. Tak że sporo się widziało dziwnych sytuacji i jest co wspominać.

Kiedyś jechałem z kumpelą na mazury, przed nami stała grupka trzech dziewczyn też na stopa, auto zatrzymało się przy nas, ale zasady (jeszcze kiedyś tak było) że wsiada ten kto stał wcześniej, więc machamy na te dziewczyny żeby wsiadały. Wsiadły i pojechały. My kolejnego stopa złapaliśmy jakoś po kolejnych 10-15 minutach. Jedziemy kawałek i widzimy to auto które zabrało tamte dziewczyny na dachu w rowie. Troche się nam nietego zrobiło, na szczęście chyba ofiar śmiertelnych nie było.

Ale nic nie przebije tego co widziałem stojąc na stopa w Zwoleniu, w kierunku na Tarnobrzeg.
Jedzie sobie koleś na rowerze, a z bocznej uliczki wybiega spłoszony koń i prosto w tego kolesia, koleś gleba razem z rowerem, ledwo się z gleby podnosi, a za koniem (to musiała być kobyła z młodym) biegnie równie spłoszone źrebię i znowu w tego kolesia co się dopiero co z wielkim trudem z asfaltu zaczął zbierać! Tyle że źrebie jeszcze młode i za bardzo nie mogło przeskoczyć/ominąć więc po tym kolesiu przebiegło. Koleś już z podnoszeniem się chwile poczekał, czy jeszcze jakaś dorożka jechać nie będzie.
Na szczęście tylko jakiś chłopina w gumofilcach pobiegł łapać te konie, ten już rowerzyste biednego oszczędził i ominął.
Oooooo jaaa Cię - do Moskowy - szaleństwo.. Zazdroszczę :)
Tak, kiedyś były zasady.... kurdę, normalnie oszukać przeznaczenie...
Hehehe - do trzech koni sztuka :)))) scena jak z filmu
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Les choses de la vie

#2218

Post autor: wpk »

Damian, dowaliłeś do pieca! :)
Awatar użytkownika
abishai
Osia mówiła - Abiszabi
Posty: 1521
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Swindon

Re: Les choses de la vie

#2219

Post autor: abishai »

Wojtek, to jeszcze nic, najbardziej przykre co mnie spotkało nie nadaje się do publicznego opowiadania. A nie pamiętam jak tu się robi żeby tylko zarejestrowani widzieć mogli. Zresztą, może lepiej niech na to opadnie zasłona milczenia.
puch24

Re: Les choses de la vie

#2220

Post autor: puch24 »

Eh, chyba jednak Was pobiję w kwestii autostopu: około godziny drugiej w nocy łapałem... parowozostop. Autentyko! Przejechałem w środku nocy ok. 20 km w kabinie parowozu, bodaj Ty 2. Był to rok chyba 81, ja miałem 17 lat, nie miałem przy sobie absolutnie niczego poza ubraniem, nawet zegarka, i nie miałem jak wrócić do wakacyjnego domu na wsi po dość burzliwych wydarzeniach, o których zamilczę.
Sama jazda, naturalnie zupełnie na krzywy ryj, parowozem, ciągnącym pociąg towarowy, w środku czarnej nocy, była emocjonująca, ale trochę przygasła wobec całej niezbyt przyjemnej otoczki sytuacyjnej. Na pewno bardziej bym się entuzjazmował parowozem (wtedy dość mocno "kolejkowałem") gdyby nie cała reszta.
ODPOWIEDZ