Les choses de la vie
- wpk
- wpkx
- Posty: 38838
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Les choses de la vie
Krzysiek rulez!
Ale Gosia też.
Ale Gosia też.
Re: Les choses de la vie
Ja kiedyś w wojskiem jechałem. Jeszcze małą dziewczynką byłem, jak od dziadków z Jasieńca Soleckiego wracaliśmy z rodzicami. Nie pamiętam tylko dokąd nas zabrali czy do Zwolenia, czy aż do Radomia.
W każdym razie posadzili nas na pace Stara z wojem, przy samej kabinie i kazali siedzieć cicho, a jakby ktoś zatrzymał, to udawać, że nas nie ma. Tato pamiętał dał szwejom cały, kilkulitrowy słoik piwa.
W każdym razie posadzili nas na pace Stara z wojem, przy samej kabinie i kazali siedzieć cicho, a jakby ktoś zatrzymał, to udawać, że nas nie ma. Tato pamiętał dał szwejom cały, kilkulitrowy słoik piwa.
Re: Les choses de la vie
co to znaczy szwejom?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38838
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Les choses de la vie
Najdziwniejszy autostop jaki mnie podwoził - karawan pogrzebowy z trumną, panowie twierdzili że dopiero „jadą po ładunek”.
Najdłuższa i najbardziej niezwykła trasa jaka mi się trafiła - autostop z Gorzowa Wlkp do Moskwy, z kilkoma godzinami na zwiedzanie i powrót.
Propozycje seksualne - raz mi się trafiło, ale ponieważ od faceta, ewakuowałem się bardzo szybko z auta.
Najbardziej drastyczna przejażdzka - z kolesiem który pociskał momentami po 200km/h a wyglądał i styl jazdy miał taki jak by był na srogich prochach.
Swojego czasu na stopa ponad 20-30kkm rocznie naleciało. Tak że sporo się widziało dziwnych sytuacji i jest co wspominać.
Kiedyś jechałem z kumpelą na mazury, przed nami stała grupka trzech dziewczyn też na stopa, auto zatrzymało się przy nas, ale zasady (jeszcze kiedyś tak było) że wsiada ten kto stał wcześniej, więc machamy na te dziewczyny żeby wsiadały. Wsiadły i pojechały. My kolejnego stopa złapaliśmy jakoś po kolejnych 10-15 minutach. Jedziemy kawałek i widzimy to auto które zabrało tamte dziewczyny na dachu w rowie. Troche się nam nietego zrobiło, na szczęście chyba ofiar śmiertelnych nie było.
Ale nic nie przebije tego co widziałem stojąc na stopa w Zwoleniu, w kierunku na Tarnobrzeg.
Jedzie sobie koleś na rowerze, a z bocznej uliczki wybiega spłoszony koń i prosto w tego kolesia, koleś gleba razem z rowerem, ledwo się z gleby podnosi, a za koniem (to musiała być kobyła z młodym) biegnie równie spłoszone źrebię i znowu w tego kolesia co się dopiero co z wielkim trudem z asfaltu zaczął zbierać! Tyle że źrebie jeszcze młode i za bardzo nie mogło przeskoczyć/ominąć więc po tym kolesiu przebiegło. Koleś już z podnoszeniem się chwile poczekał, czy jeszcze jakaś dorożka jechać nie będzie.
Na szczęście tylko jakiś chłopina w gumofilcach pobiegł łapać te konie, ten już rowerzyste biednego oszczędził i ominął.
Najdłuższa i najbardziej niezwykła trasa jaka mi się trafiła - autostop z Gorzowa Wlkp do Moskwy, z kilkoma godzinami na zwiedzanie i powrót.
Propozycje seksualne - raz mi się trafiło, ale ponieważ od faceta, ewakuowałem się bardzo szybko z auta.
Najbardziej drastyczna przejażdzka - z kolesiem który pociskał momentami po 200km/h a wyglądał i styl jazdy miał taki jak by był na srogich prochach.
Swojego czasu na stopa ponad 20-30kkm rocznie naleciało. Tak że sporo się widziało dziwnych sytuacji i jest co wspominać.
Kiedyś jechałem z kumpelą na mazury, przed nami stała grupka trzech dziewczyn też na stopa, auto zatrzymało się przy nas, ale zasady (jeszcze kiedyś tak było) że wsiada ten kto stał wcześniej, więc machamy na te dziewczyny żeby wsiadały. Wsiadły i pojechały. My kolejnego stopa złapaliśmy jakoś po kolejnych 10-15 minutach. Jedziemy kawałek i widzimy to auto które zabrało tamte dziewczyny na dachu w rowie. Troche się nam nietego zrobiło, na szczęście chyba ofiar śmiertelnych nie było.
Ale nic nie przebije tego co widziałem stojąc na stopa w Zwoleniu, w kierunku na Tarnobrzeg.
Jedzie sobie koleś na rowerze, a z bocznej uliczki wybiega spłoszony koń i prosto w tego kolesia, koleś gleba razem z rowerem, ledwo się z gleby podnosi, a za koniem (to musiała być kobyła z młodym) biegnie równie spłoszone źrebię i znowu w tego kolesia co się dopiero co z wielkim trudem z asfaltu zaczął zbierać! Tyle że źrebie jeszcze młode i za bardzo nie mogło przeskoczyć/ominąć więc po tym kolesiu przebiegło. Koleś już z podnoszeniem się chwile poczekał, czy jeszcze jakaś dorożka jechać nie będzie.
Na szczęście tylko jakiś chłopina w gumofilcach pobiegł łapać te konie, ten już rowerzyste biednego oszczędził i ominął.
Re: Les choses de la vie
Oooooo jaaa Cię - do Moskowy - szaleństwo.. Zazdroszczęabishai pisze: ↑25 paź 2020, 18:27 Najdziwniejszy autostop jaki mnie podwoził - karawan pogrzebowy z trumną, panowie twierdzili że dopiero „jadą po ładunek”.
Najdłuższa i najbardziej niezwykła trasa jaka mi się trafiła - autostop z Gorzowa Wlkp do Moskwy, z kilkoma godzinami na zwiedzanie i powrót.
Propozycje seksualne - raz mi się trafiło, ale ponieważ od faceta, ewakuowałem się bardzo szybko z auta.
Najbardziej drastyczna przejażdzka - z kolesiem który pociskał momentami po 200km/h a wyglądał i styl jazdy miał taki jak by był na srogich prochach.
Swojego czasu na stopa ponad 20-30kkm rocznie naleciało. Tak że sporo się widziało dziwnych sytuacji i jest co wspominać.
Kiedyś jechałem z kumpelą na mazury, przed nami stała grupka trzech dziewczyn też na stopa, auto zatrzymało się przy nas, ale zasady (jeszcze kiedyś tak było) że wsiada ten kto stał wcześniej, więc machamy na te dziewczyny żeby wsiadały. Wsiadły i pojechały. My kolejnego stopa złapaliśmy jakoś po kolejnych 10-15 minutach. Jedziemy kawałek i widzimy to auto które zabrało tamte dziewczyny na dachu w rowie. Troche się nam nietego zrobiło, na szczęście chyba ofiar śmiertelnych nie było.
Ale nic nie przebije tego co widziałem stojąc na stopa w Zwoleniu, w kierunku na Tarnobrzeg.
Jedzie sobie koleś na rowerze, a z bocznej uliczki wybiega spłoszony koń i prosto w tego kolesia, koleś gleba razem z rowerem, ledwo się z gleby podnosi, a za koniem (to musiała być kobyła z młodym) biegnie równie spłoszone źrebię i znowu w tego kolesia co się dopiero co z wielkim trudem z asfaltu zaczął zbierać! Tyle że źrebie jeszcze młode i za bardzo nie mogło przeskoczyć/ominąć więc po tym kolesiu przebiegło. Koleś już z podnoszeniem się chwile poczekał, czy jeszcze jakaś dorożka jechać nie będzie.
Na szczęście tylko jakiś chłopina w gumofilcach pobiegł łapać te konie, ten już rowerzyste biednego oszczędził i ominął.
Tak, kiedyś były zasady.... kurdę, normalnie oszukać przeznaczenie...
Hehehe - do trzech koni sztuka ))) scena jak z filmu
- wpk
- wpkx
- Posty: 38838
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Les choses de la vie
Damian, dowaliłeś do pieca!
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Les choses de la vie
Wojtek, to jeszcze nic, najbardziej przykre co mnie spotkało nie nadaje się do publicznego opowiadania. A nie pamiętam jak tu się robi żeby tylko zarejestrowani widzieć mogli. Zresztą, może lepiej niech na to opadnie zasłona milczenia.
Re: Les choses de la vie
Eh, chyba jednak Was pobiję w kwestii autostopu: około godziny drugiej w nocy łapałem... parowozostop. Autentyko! Przejechałem w środku nocy ok. 20 km w kabinie parowozu, bodaj Ty 2. Był to rok chyba 81, ja miałem 17 lat, nie miałem przy sobie absolutnie niczego poza ubraniem, nawet zegarka, i nie miałem jak wrócić do wakacyjnego domu na wsi po dość burzliwych wydarzeniach, o których zamilczę.
Sama jazda, naturalnie zupełnie na krzywy ryj, parowozem, ciągnącym pociąg towarowy, w środku czarnej nocy, była emocjonująca, ale trochę przygasła wobec całej niezbyt przyjemnej otoczki sytuacyjnej. Na pewno bardziej bym się entuzjazmował parowozem (wtedy dość mocno "kolejkowałem") gdyby nie cała reszta.
Sama jazda, naturalnie zupełnie na krzywy ryj, parowozem, ciągnącym pociąg towarowy, w środku czarnej nocy, była emocjonująca, ale trochę przygasła wobec całej niezbyt przyjemnej otoczki sytuacyjnej. Na pewno bardziej bym się entuzjazmował parowozem (wtedy dość mocno "kolejkowałem") gdyby nie cała reszta.