Na-tych-miast! ;P

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Na-tych-miast! ;P

#31

Post autor: wpk »

Matryce?
Ligo

Re: Na-tych-miast! ;P

#32

Post autor: Ligo »

Czekaj, zara się zepnę w sobie...
puch24

Re: Na-tych-miast! ;P

#33

Post autor: puch24 »

Częściowo. Matryce - elementy przewodzące, korpusy, pokrywy górne i dolne - zależnie od modelu.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Na-tych-miast! ;P

#34

Post autor: wpk »

Ligo pisze:Czekaj, zara się zepnę w sobie...
E, e, e?
nordenvind

Re: Na-tych-miast! ;P

#35

Post autor: nordenvind »

wpk pisze:No to zróbcie tak Waszymi plastikowymi cyferkami:
Ja cyferki domestosem polewać nie będę....
Ostatnio zmieniony 18 cze 2017, 01:02 przez nordenvind, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Na-tych-miast! ;P

#36

Post autor: wpk »

To może od literek zaczniesz?
nordenvind

Re: Na-tych-miast! ;P

#37

Post autor: nordenvind »

robię cyferką, nie literką...
jo44

Re: Na-tych-miast! ;P

#38

Post autor: jo44 »

wpk pisze:No to zróbcie tak Waszymi plastikowymi cyferkami:
A tak może być?
Obrazek
Awatar użytkownika
sorevell
Posty: 2516
Rejestracja: 11.2016

Re: Na-tych-miast! ;P

#39

Post autor: sorevell »

Woytku, gdzie można poczytać o domestosowym workflow? Sam p. Mickiewicz kilka lat temu mi o tym opowiadał, ale szczegółów już nie pamiętam...
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Na-tych-miast! ;P

#40

Post autor: wpk »

Kurde, wybaczcie - miałem to opisać przecież...

Znalazłem sporo przepisów blogowo-youtubowych - pełno tego w necie - ale wypraktykowałem własny.

Po pierwsze, FP-100C jest "self-terminating", znaczy ważne jest minimum, a maximum już nie. Innymi słowy nie należy odrywać przed upływem przepisanego do aktualnej temperatury czasu, ale spokojnie można po. Przy tym lepiej nie przedłużać zanadto, bo wyciśnięta chemia powoli zasycha i zaczyna czepiać się pozytywu... Ale pojechanie na zdjęcia i powrót do domu - powiedzmy godzina do dwóch - nie wymaga miejsca w samochodzie na przechowywanie wilgotnych negatywów - można je oderwać po powrocie i powiesić w bezpiecznym miejscu do wyschnięcia - kolejna godzina lub dwie - da się to namacać.
Po drugie, mycie negatywu z wywołująco-utrwalającej chemii, jak to większość czyni - w moim przypadku degenerowało emulsję i robił się koszmarnie zielony zafarb i diabli brali ostrość - zupełnie, jakby zmywała się też jej warstwa. A myłem różnie - letnią wodą, zimną, obcesowo, delikatnie - zawsze było do dupy i skany wychodziły źle.
Dlatego czekam na wyschnięcie i nie zmywam. Przez to robią się czasem efekty jak przy mokrym kolodionie - no bo ta chemia to taki kolodion... ;)
Po wyschnięciu odrywam delikatnie wszelkie papierki tak, by została sama błona negatywu - z jednej strony emulsja z wyschniętą chemią, z drugiej czarna maska do usunięcia. Resztki papieru na brzegach mogą zostać - to i tak margines, na którym nie ma obrazu. Uwaga: odrywać papier lepiej w kierunku na zewnątrz, czyli od środka, bo jeśli nie, to może się z nim oderwać też brzegowa część emulsji z obrazem.
Następnie przyklejam emulsją do dołu do przezroczystej części okładki z płyty kompaktowej. Lekkie i bezpieczniejsze od szyby, która może się stłuc czy porysować powierzchnię, na której leży. Przyklejam biurową półprzezroczystą taśmą 3M (scotch), bo taką mam i jest bardzo dobra - po około 2 mm od krawędzi, to mniej niż własny margines materiału. Trzeba to zrobić dokładnie, by Domestos nie dostał się do emulsji - rozpuściłby ją tak samo, jak maskę. Potem nanoszę D. w żelu - niewiele, byle swobodnie pokryć całość. Najpierw rozprowadzałem go palcem, ale okazało się, że nie miało to dobrego wpływu na moje linie papilarne, więc kupiłem babski pędzelek do make-upu. Zresztą, może to być cokolwiek - np. ręcznik papierowy czy jednorazowe rękawiczki.
Naniesiony Domestos pięknie rozpuszcza czarną maskę z negatywu w ciągu około 2 minut. (Domestos lub inny chlorowy środek - ja miałem D. i okazał się OK.) (W ciągu tych 2 minut można przygotowywać drugi film.) Potem trzeba to spłukać pod bieżącą wodą - zimna wystarczy - ja spłukuję na wszystkie strony, pomagając palcem (już wtedy gołym) - maska spływa czarnymi płatami. Gdyby gdzieś została, trzeba jeszcze raz ciapnąć Domestosem.
Potem wciąż przyklejony, ale już z widocznym obrazem negatyw suszę, a właściwie wycieram ręcznikiem papierowym - po to, by wilgoć nie dostała się do strony z emulsją.
I odrywam taśmę.
I tyle - negatyw gotowy do skanowania.

PS Z opisu wygląda nieciekawie, ale zapewniam, że tak naprawdę to bardzo łatwe i szybkie. ;)
ODPOWIEDZ