Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
abi, nie bój, ja zamówiłem szczotkę do ściągania kocich kłaków z kanapy
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A poradzisz sobie z flygskamem?
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Pomyślę erotycznie o Grecie T. i jakoś zleci.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Masz szczęście, że Greta już wiekowo nie podpada.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Natar bym się pokostem.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Kurła, co jest do wuja?
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Już sam nie wiem co o tym myśleć.
Informacje napływające od naszych Chińczyków są przynajmniej alarmujące. Rząd doradza pracę z domu, ale jednocześnie nie pozwala zabrać sprzętu z biura. Firmy są pozamykane i zaplombowane. Za złamanie plomb grozi wysoka kara. Prawdopodobnie więzienie, pojawiają się plotki nawet o karze śmierci. Większość linii lotniczych nie lata do i z Chin, część lotnisk i państw nie wpuszcza samolotów z Chin. Jedyną dużą linią lotniczą, którą można się dostać z Europy do Chin i na odwrót jest China Eastern, choć to się w każdej chwili może zmienić. Latają chyba tylko przez jakieś przeoczenie, bo większość ludzi kojarzy Air China i nie wie, że jest jeszcze drugi przewoźnik międzynarodowy. Zresztą dziś CE zawiesili loty do Ameryki Północnej, kilka dni wcześniej do Włoch. Włoski rząd przestał wpuszczać samoloty z Chin i się musieli dostosować.
Na pewno nie pomagają plotki o tym, że oficjalne liczby są mocno zaniżone. Nawet dziś na stronie internetowej jednej z chińskich firm pojawiły się informacje o ponad 25 tyś. ofiar i pół milionie zarażonych. Informacje szybko zniknęły, ale wiadomo, że w Internecie nic nie znika. Mogą to być informacje wyssane z palca, ale z drugiej strony nie buduje się dwóch szpitali z tysiącem łóżek każdy, jak liczba zarażonych dobija do 500.
Ludzie, którzy powinni teraz pracować np. w fabrykach, siedzą w domu i nie dostają pieniędzy, co za chwilę może okazać się prawdziwym problemem, jak skończy się im kasa na jedzenie i na wszystko inne.
Ale na przykład Tajwan funkcjonuje normalnie.
Po tej epidemii może dużo zmienić się w chińskich jadłospisach.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A zaraz potem w naszych? Lokalnie już słyszałem plotkę, że to broń biologiczna.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie wiem czy w naszych. U nas nie jada się węży czy nietoperzy, a przynajmniej nie powszechnie. W Chinach podstawą jest podobnie jak u nas wieprzowina i drób, ale zasadniczo w każdej knajpie dostaniesz jakieś nietypowe mięso. Już część Chińczyków z którymi mamy kontakt, pisze, że będzie uważała z jedzeniem i na przykład krokodyla to już sobie odpuszczą. Epidemia SARS przecież dopiero co się skończyła.
Dwa razy byłem w Chinach i dwa razy skończyło się problemami z żołądkiem już po kilku dniach pobytu. Za pierwszym razem byłem prywatnie, zatem jedzenie w tanich knajpach, czasem ze straganów ulicznych. Dwa tygodnie pobytu - 5 kilo mniej. Za drugim razem służbowo, jedzenie w drogich knajpach, dużo alkoholu, zero street foodu, a probiotyki wspomagające florę bakteryjną żołądka zacząłem brać jeszcze w Polsce. I znowu to samo, pobyt trwał tydzień i zrzuciłem dwa kilo. Byłem półtora tygodnia w Korei Południowej i zero problemów, a zdarzyło mi się zjeść nawet surowe jajko. Wydaje mi się, że głównym problemem może być czystość wody, takiej prosto z kranu w ogóle nie piłem, za drugim razem nawet zęby płukałem mineralką i niewiele to pomogło. Mam wrażliwy żołądek to fakt, bo byłem jedyną osobą na wyjeździe służbowym, która miała przesrane. Podobnie, choć w znacznie łagodniejszej formie cierpiałem w Rumunii, w której czystość wody w kranach jest problematyczna.
Dwa razy byłem w Chinach i dwa razy skończyło się problemami z żołądkiem już po kilku dniach pobytu. Za pierwszym razem byłem prywatnie, zatem jedzenie w tanich knajpach, czasem ze straganów ulicznych. Dwa tygodnie pobytu - 5 kilo mniej. Za drugim razem służbowo, jedzenie w drogich knajpach, dużo alkoholu, zero street foodu, a probiotyki wspomagające florę bakteryjną żołądka zacząłem brać jeszcze w Polsce. I znowu to samo, pobyt trwał tydzień i zrzuciłem dwa kilo. Byłem półtora tygodnia w Korei Południowej i zero problemów, a zdarzyło mi się zjeść nawet surowe jajko. Wydaje mi się, że głównym problemem może być czystość wody, takiej prosto z kranu w ogóle nie piłem, za drugim razem nawet zęby płukałem mineralką i niewiele to pomogło. Mam wrażliwy żołądek to fakt, bo byłem jedyną osobą na wyjeździe służbowym, która miała przesrane. Podobnie, choć w znacznie łagodniejszej formie cierpiałem w Rumunii, w której czystość wody w kranach jest problematyczna.