Kota dawno nie było
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Dzięki Magda.
Margo, Fenik nie zeżarł żabki - poszła sobie z powrotem w mokrą trawę za swoimi sprawami.
Margo, Fenik nie zeżarł żabki - poszła sobie z powrotem w mokrą trawę za swoimi sprawami.
- Gdama
- Gdriada
- Posty: 2359
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk/Jantar
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
_WPK6065 Miss Zuza
- Gdama
- Gdriada
- Posty: 2359
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk/Jantar
Re: Kota dawno nie było
Nowa piękność?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Spadek po mamie...
- Gdama
- Gdriada
- Posty: 2359
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk/Jantar
Re: Kota dawno nie było
Będzie jej dobrze
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Ryśka też jest przejęta - wzięliśmy ją kilka lat temu, gdy matka była w gorszym stanie.
Ale potem była w lepszym, więc wzięła kilkumiesięczną kociczkę spod bloku - bo, jak powiedziała, chciała znów mieć coś żywego obok siebie...
Jednak, choć bez wątpienia obie kocice dzięki niej żyją, to atmosfery nie miały za fajnej. Np. obie nazywały się "Kocia" i dopiero my nadaliśmy im imiona, na które pięknie reagują. I obie były jakieś takie smutne, dopiero u nas przeszły psychiczną rekonwalescencję. Rysia szybciej, bo jest, jak się okazało, pozytywnie nastawiona do wszystkich - i jest weteranką - ma prawdopodobnie lat 15 (lub więcej) i na pewno niejedno przeszła, zanim matka wzięła ją do siebie też spod bloku - np. była już wysterylizowana. Ale u nas na pewno poweselała. Natomiast Zuza jest cholernicą - kilka razy krew mi się dosłownie lała z rąk i czoła po próbach wzięcia jej do kontenerka transportowego czy zagonienia do domu. Przez trzy dni po przywiezieniu siedziała za szafką w najdalszym kącie poddasza, przez pierwsze dwa miesiące nie schodziła na dół - tylko syki i wrzaski.
Ale od pewnego czasu wie, że nie robimy jej krzywdy, wychodzi, przychodzi, i nawet czasem myszkę w prezencie przyniesie - choć wciąż jako wielka dama.
Ale potem była w lepszym, więc wzięła kilkumiesięczną kociczkę spod bloku - bo, jak powiedziała, chciała znów mieć coś żywego obok siebie...
Jednak, choć bez wątpienia obie kocice dzięki niej żyją, to atmosfery nie miały za fajnej. Np. obie nazywały się "Kocia" i dopiero my nadaliśmy im imiona, na które pięknie reagują. I obie były jakieś takie smutne, dopiero u nas przeszły psychiczną rekonwalescencję. Rysia szybciej, bo jest, jak się okazało, pozytywnie nastawiona do wszystkich - i jest weteranką - ma prawdopodobnie lat 15 (lub więcej) i na pewno niejedno przeszła, zanim matka wzięła ją do siebie też spod bloku - np. była już wysterylizowana. Ale u nas na pewno poweselała. Natomiast Zuza jest cholernicą - kilka razy krew mi się dosłownie lała z rąk i czoła po próbach wzięcia jej do kontenerka transportowego czy zagonienia do domu. Przez trzy dni po przywiezieniu siedziała za szafką w najdalszym kącie poddasza, przez pierwsze dwa miesiące nie schodziła na dół - tylko syki i wrzaski.
Ale od pewnego czasu wie, że nie robimy jej krzywdy, wychodzi, przychodzi, i nawet czasem myszkę w prezencie przyniesie - choć wciąż jako wielka dama.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Ale o co się rozchodzi?