Komputrowe dylematy ;)

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
ODPOWIEDZ
puch24

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1501

Post autor: puch24 »

To akurat nie jest głupota.
Z przyczyn zawodowych muszę korzystać z rozmaitych urządzeń, a także i oprogramowania, używanego przez inne osoby, i to wyklucza Linuksa, a zmusza do korzystania z Windows. Po grzyba mi więc instalować Linuksa i mieć tam Linuksa i nic więcej, a na drugiej partycji Windows i tam wszystko, czego potrzebuję? Większości potrzebnego mi oprogramowania użytkowego i sterowników urządzeń albo w ogóle nie ma do Linuksa, albo są bardzo ułomne. Więc po gwizdek mi to?
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9443
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1502

Post autor: rbit9n »

což, ja mam odwrotnie
właściwie to w mógłbym się obyć bez kąpa
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38833
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1503

Post autor: wpk »

Bwana kąpu!
puch24

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1504

Post autor: puch24 »

No, ja już zupełnie nie.
gavin

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1505

Post autor: gavin »

Mnie więzi Wingroza tylko i wyłącznie z powodu 4 literek: Lr i Ps.
puch24

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1506

Post autor: puch24 »

Ja, po pierwsze, wcale nie traktuję tego jako Wingrozy. Nie jest bezbłędna, ale też i nie jest jakaś zupełnie tragiczna. Wydaje mi się raczej, że system stał się w miarę niezawodny. Nie chciałbym powiedzieć tego w złą chwilę, ale jakoś szczególnie nie narzekam na jego awaryjność czy krnąbrność.
Win 95 było dość zawodne, Win 98 ani 98 SE nigdy nie miałem na własnym kompie, ale wiem, że lubiło się to wykładać, po 95 miałem ME (Millennium Edition), na które ludzie klęli jak cholera, a ja szczególnie nie narzekałem. Potem Windows XP, które okazało się systemem bardzo dobrym i "trwałym", Vistę szczęśliwie pominąłem, potem miałem 7; 8 kupiłem, ale nie zainstalowałem (wyrzucone pieniądze!), i ostatecznie 10, na które też jakoś szczególnie nie narzekam; jak się wykłada, to potem wstaje.
Faktem jest, że kilkakrotnie próbowałem przywrócić system z kopii zapasowej i nic z tego nie wyszło. Natomiast mam dysk z zainstalowanym, działającym systemem, który w razie czego mogę wrzucić do kompa i sklonować na dysk główny. Bo z laptoków wyrzuciłem CD/DVD i włożyłem gniazdo na drugi dysk twardy. I taki manewr już kilka razy zdarzyło mi się robić, przy przesiadkach na większe dyski, i przy klonowaniu systemu na drugi, identyczny laptop.

Z programów windowsowych (i tylko windowsowych) korzystam wielu, i inny OS nie jest dla mnie rozwiązaniem. Jestem nieodwracalnie przywiązany do Windows.
cybulski

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1507

Post autor: cybulski »

Win jest ok. MacOS nie jest tak dobry jak się uważa. Obecnie to chyba jest słabszy od Windowsa. Linuks do serwerów i specjalistycznych rzeczy, storage, serwery www (apache, ngix, lite Speed) Nie ma po co katować końcowego użytkownika Linuksem dla idei.

Dodano po 2 minutach 52 strzałach znikąd:
Często są serwery linuksowe, bazy SQL, samba, a końcowy user ma desktop Windows gdzie hulają te programy i jest napisane GUI.

Dodano po 2 minutach 40 strzałach znikąd:
Windows natomiast nie da się zastąpić jeśli chodzi o pracę na pulpitach zdalnych RDP, co może chodzić na Windows serwerze lub na zwykłym windowskie z zainstalowanym aads serwer (poprzednio XP unlimited)
zdyboo

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1508

Post autor: zdyboo »

Ja się zawsze zastanawiam jak można uwalić system, ale wtedy zawsze przypominam sobie, że da się i u mnie w fabryce IT to potrafi.
W domowych kompach nigdy nie miałem poważniejszych problemów z W95, ME, XP, 8.1 i obecnie z W10. Natomiast w firmowym już raz mi musieli przeinstalować W10. Nagle zniknęło menu kontekstowe z programów przypiętych do paska zadań. i jeszcze parę rzeczy przestało działać. Przywracanie systemu nie zadziałało i postawili system od nowa. Po 1-1,5 miesiącu jak wyganiali nas na zdalną, koleżanki z działu zmusiły mnie do zainstalowania Skype. I podobno jak mam W10 to lepiej tego kafelkowego zainstalować. Wtedy okazało się, że nie mam M$ Store na kompie. Coś tam próbowali naprawić, ale były ważniejsze rzeczy i zainstalowałem ostatecznie zwykłą wersję.
puch24

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1509

Post autor: puch24 »

No więc właśnie, Linux jest systemem serwerowym, i jest chyba dość mało przyjazny dla przeciętnego użytkownika końcowego na stacji roboczej. Instalowanie go dla idei chyba nie ma sensu.
Szczególnie, jeśli potrzebne jest oprogramowanie kompatybilne z innymi użytkownikami. Np. mimo wszelkich chęci i prób nie zdołałem przekonać się do OpenOffice / LibreOffice, mimo tego, że swego czasu robiłem w nim dużą pracę, bo założenie projektu było takie, że wszystko robione jest programami public domain. Ale standardem do wymiany dokumentów jest jednak format MS Office, i przy konwersji pewne bardziej skomplikowane formatowania gubią się, a miewam do czynienia z dość skomplikowanymi dokumentami tekstowymi, z ilustracjami, nagłówkami, rozdziałami, żywą paginą, spisami treści, ilustracji, indeksami, itd. Przy próbie otwarcia takiego dokumentu i jego edycji np. w OpenOffice lub jego klonach większość tego się rozjeżdża. Żebym bardzo nie chciał, to muszę używać MS Office. To samo dotyczy nagle popularnych teraz platform komunikacyjnych - jak muszę pracować na określonej platformie, to muszę, i tyle.
zdyboo

Re: Komputrowe dylematy ;)

#1510

Post autor: zdyboo »

Jakby się M$ Office nie rozjeżdżał. Jako, że między innymi zarabiam pisaniem to używam sporo Worda. Tekst z jednego pliku Worda, który sam napisałem i zapisałem kilka lat temu, wklejony do pliku obecnie pisanego gubi formatowanie i przyjmuje domyślne tego nowego pliku, którego i tak nie używam, bo od kilkunastu lat stosuję takie samo formatowanie tekstu. Outlook przy kopiowaniu tekstu też potrafi zrobić szopki z formatowaniem.
Choć na styku oprogramowania M$ i Adobe robi się dopiero zabawnie. Generalnie formatowanie tekstu sprowadza się u mnie do użycia kursywy i wytłuszczenia. Zatem nic skomplikowanego. Format *.docx istnieje chyba już od kilkunastu lat. Jednak do tej pory InDesign nie nauczył się go poprawnie obsługiwać. Tekst wlewany do InDesign CC z pliku *.docx całkiem gubi formatowanie o ile fonty w nim użyte nie pochodzą z łaciny. Wystarczy zapisać ten sam plik jako *.doc i wlać ponownie do Indyka i jest picco bello. W wersji CS2 nazwa pliku nie mogła zawierać polskich liter i spacji bo inaczej w części języków wysypywały się fonty. Nie wiem czy w CC to naprawili, bo od tamtego czasu stosuję tę zasadę przy nazwach plików przeznaczonych do Indyka. Dobrze, że może mieć więcej niż 8 znaków.
ODPOWIEDZ