Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

crème de la crème
ODPOWIEDZ
klasyk

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#211

Post autor: klasyk »

samek pisze: 27 cze 2018, 12:49 Przyznaję, że wiem co to foto na sympatię. Ale że aż tak?
Taki mechanizm stał za tym w stolicy?
Obecne słoiki to świeżaki. Tamto pokolenie (teraz to jest 40+) albo pojechało dalej w świat albo nadal mieszka na pokojach. Niewielu z nich skończyło studia czy choćby szkołę średnią. O obecnych zarobkach w marketach i pensjach opiekunek dla dzieci - moje bohaterki mogły tylko marzyć. To był dość blisko znany mi świat. Obijałem się wtedy po weselach. Ludzie poznawali się w Warszawie a ślub brali u siebie. Najeździłem się wtedy od Zamościa po Gryfice. Tak to działało. Robiło się sesje na sympatię i zdobywało się zlecenie na ślub. Taki fotograf proszę Was, to była bardzo zaufana osoba. A jak nas rodziny szanowały! W wielu domach widziałem swoje zdjęcia oprawione w ramki. Dziewczyny wysłały je do domów jako dowód tego, jak dobrze im idzie. W domu bywały rzadko, bo bilet kosztuje. Oczywiście dla rodzin części aktowe pozostawały ścisłą tajemnicą. Pokazywało się je koleżankom, które szły do innego fotografa, żeby mieć lepsze "foty".
wpk pisze: 27 cze 2018, 14:20 Jarek, z tym podkreślaniem swego "fotoziutkowstwa" zaczynasz być jak Sebastian z jego "nieumieniem robienia zdjęć".
Jestem foto-ziutkiem i nim pozostanę. Lubię nim być. Lgnę do ludzi odbierających świat przez pryzmat prostych zasad. Nie prymitywnych lecz pozbawionych wyszukanych strategii zdobywania społecznej rangi.
Szanuję artystów a nawet zazdroszczę im wolności wypowiedzi. Sam nie aspiruje do bohemy. Mam jakiś tam warsztat, bo lata pracy robią swoje. "Fotografia profesjonalna" wg mnie, to dość proste zajęcie, które polega głównie na oglądaniu milionów zdjęć innych fotografów. Robi się to po to, żeby wiedzieć co może się podobać. To bardzo wtórne działanie ale za to ludzie płaca najwięcej. Dla siebie mogę pozostawić takie przypadki od A. do Z.

Moja skrócona definicja fotoziutkostwa:

By zdjęcie dobre było niczym profesjonalni bezdomni,
anielskie skrzydła weź pod pachy, niejedna już była i się zmieściła.
Pamiętaj najpierw oliwka, potem od prysku będzie się wiła.
Ręcznik, gdy rzucisz wytrawne rzeźby przypomni.
Włosy dęba od wizji nie stają?
Wyciągnij analoga. Średni format gwarancją zapłaty.

Taki wiersz, jakie zdjęcia i odwrotnie ;)
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38864
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#212

Post autor: wpk »

To nie jest tekst do uśmiechu.
klasyk

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#213

Post autor: klasyk »

A co w tym smutnego? Jeleń na rykowisku niczemu nie jest winien. W dodatku niewielu go tam widziało. Obrazy z nimi są smutne i sztuczne, bo nie mają fonii.
puch24

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#214

Post autor: puch24 »

Dobre to jest.
Fajnie się ogląda i fajnie się czyta. Zdjęcie bez historii to zupełnie inne zdjęcie, a historia bez zdjęcia - to inna historia.
samek

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#215

Post autor: samek »

klasyk pisze: 27 cze 2018, 16:12 ...Szanuję artystów a nawet zazdroszczę im wolności wypowiedzi. Sam nie aspiruje do bohemy. Mam jakiś tam warsztat, bo lata pracy robią swoje. "Fotografia profesjonalna" wg mnie, to dość proste zajęcie, które polega głównie na oglądaniu milionów zdjęć innych fotografów. Robi się to po to, żeby wiedzieć co może się podobać. To bardzo wtórne działanie ale za to ludzie płaca najwięcej. Dla siebie mogę pozostawić takie przypadki od A. do Z.
I tu moje brawa.
Fafniak

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#216

Post autor: Fafniak »

Cała masa ludzi potrzebuje „bezpiecznych” zdjęć. Mają się znaleźć w pewnych „ramach” które są im znane, funkcjonują gdzieś na portalach czy u znajomych. Nawet ci „wyrobieni” którzy deklarują że chcieliby jakieś odjechane foty w skrytości ducha raczej wolą to co znają. Tak jest bezpieczniej.
klasyk

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#217

Post autor: klasyk »

Fafniak pisze: 30 cze 2018, 08:23 Cała masa ludzi potrzebuje „bezpiecznych” zdjęć. Mają się znaleźć w pewnych „ramach” które są im znane, funkcjonują gdzieś na portalach czy u znajomych. Nawet ci „wyrobieni” którzy deklarują że chcieliby jakieś odjechane foty w skrytości ducha raczej wolą to co znają. Tak jest bezpieczniej.
Dokładnie tak jest. To jest pożywka dla naszego ukochanego określenia: "profesjonalny". Ludzie "wyrobieni" tylko tworzą problemy. Coś by chcieli ale się boją postawić wizji fotografa. Pierwsza sesja często idzie na straty. Na szczęście potrafią się przełamać i atakują po raz kolejny. Wtedy fotograf jest w nieustającej defensywie.

Dodano po 6 minutach 18 strzałach znikąd:
Pani P.
Zaznaczam, że to ważne dla mnie zdjęcie i dlatego będzie trochę nieskładnie.
Pamiętacie zdjęcie dwóch pań z zegarem?

Obrazek

Stereotyp jest taki, że w trakcie procesu twórczego często atakujemy otaczającą nas rzeczywistość. Wyłazi z nas bunt a nawet pragnienie zemsty. Po wszystkim jesteśmy wypluci z energii, opadamy głęboko w fotel i przechodzimy do niszczenia wątroby. Patrząc z zewnątrz na człowieka, który tak się angażuje - widzimy, jak staje się groteskowy. Wkłada energię w rzecz, która niczego nie zmieni a w dodatku sam problem z którym stara się mierzy, bywa wydumany. To tylko chwilowy brak przystosowania do życia w grupie i do jego rozwiązania nie trzeba angażować masek gazowych, okularów spawalniczych i miski z gęstym płynem udającym krew.
Dziewczyny nie chciały ulec pokusie kolejnego wydania buntu i zaproponowały coś pozytywnego. Znają się od zawsze i zawsze wszystko robiły razem. To samo przedszkole, podstawówka i szkoła średnia. Miały szereg zdjęć na których występowały obok siebie z podobnymi minami. Grono koleżanek było kiedyś większe. Jedna coś wybierała, pozostały szły za nią. Jedna się potknęła, pozostałe też miały kłopoty. Taki efekt domina z którego poszczególne kostki jednak wypadały aż zostały tylko one dwie. Wszystko trwało mniej więcej do matury, kiedy to czas zaczyna gwałtownie przyspieszać. Ustaliliśmy, że dotyczy to głównie kobiet, które ze znanych tylko sobie powodów, przechodzą z biegu na orientację do sprintu z jasno wyznaczona linią mety. Wiadomo kiedy musi pojawić się stały partner, dzieci i sukcesy w pracy.
Wcześniejsze życie było tylko wzajemnym dopasowywaniem swojego czasu do czasu koleżanki. W zależności od sytuacji dla jednej z nich oznaczało to czekanie, dla drugiej czas samorozwoju. Cały ich bunt to tylko zastopowanie tego męczącego czekania. Walka z notorycznym spóźnianiem się chwil spędzanych razem. Taka była geneza pierwszego zdjęcia. Trudno odczytać jego przesłanie, bo jak widać, jest bardzo osobiste. Sprawę mógłby uratować tytuł na którego pomysł, chętnie Wam pozostawię. Uprzedzam, że: „Domino czasu” już było.


Zdjęcie poniżej swój tytuł już ma. To: „Siostry niezabliźnione”. Detale zdjęcia czynią go oczywistym, jednak nie ma on niewiele wspólnego z właściwą historią tego zdjęcia. Jest ono jednym najszczerszych, jakie zrobiłem. Zostało wykonane kilka minut po tym wyżej. Zrobiliśmy kilka podejść do tego tematu ale po kilku minutach powstał problem. Kolejne duble były gorsze od pierwszych ujęć. Panie i tak były zadowolone z efektu. Nic nie tłumaczyło dalszego negliżu. Jego autentyczność wzięła się stad, że po „ogłoszeniu” zakończenia pracy modelki przestały być modelkami. Stały się ponownie kobietami. Przestał ważny być cel, to ważne staję się to, jak inni nas postrzegają. Wstyd, kompleksy i niezręczność sytuacji. Nie miało być i nie było kolejnych pomysłów na ten dzień. I co teraz z tą ich nagością?


Obrazek

Ten kadr jest w mojej głowie bardzo zakorzeniony. Koniec sesji jest czymś niezwykle ważnym. Śmiało napiszę, że jest to najważniejszy jej etap. Czas i sposób w jaki się to ogłosi, decyduje o tym, jak cała sesja będzie postrzegana przez lata, jaki zapis tych chwil pozostanie w głowie modelki. Umiejętnym zachowaniem można wiele zyskać a brakiem wyczucia wszystko stracić.
Zdjęcia to tylko zdjęcia. W większości są dla innych. Są do pokazywania. Odbiór osób nie biorących udziału w takiej sesji nie jest podparty tym, jak energetyczną chwilą był początek, trwanie i zakończenie sesji. Oczy widza nie słyszą i jest on zmuszony tworzyć własne historie. Kojarzy je z własnym przeżyciami lub swoimi wyobrażeniami i fantazjami. Takie sesje, takie napięcia i tak niezwykłe osoby to mój wspaniały prezent od losu.
Przy okazji. Ktoś w innym miejscu sieci (znanym tu wszystkim), podparł się samodzielnie wykonanym sondażem i opracowaną statystyką, oceniając naturalną kolejność zakładania kobiecego stroju. Ponoć 8 na 8 kobiet najpierw zakłada górę od majtek. To zdjęcie dokładnie pokazuje, co kobieta chroni w pierwszej kolejności. Dlaczego tak jest? Nie wiem. Zróbcie własne sondaże. Dobierając właściwą reprezentację, uważajcie na otwarte dłonie. 😉
puch24

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#218

Post autor: puch24 »

Dlaczego? Mleczarnia. Podstawowy atrybut kobiety = matki.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38864
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#219

Post autor: wpk »

Dla "faceta-teoretyka" zasłanianie przede wszystkim cycków jest nieracjonalne w sposób oczywisty. Dla normalnego, który z kobietami ma do czynienia, to - z praktyki - nic dziwnego. Co więcej, czasem naga kobieta w pierwszym odruchu może zasłonić przede wszystkim twarz, oczy, usta... Tak jest na tym zdjęciu, i od razu zwróciłem na ten aspekt uwagę, zanim przeczytałem dopisek na dole.
SD, znałem damę, która po prostu nie nosiła majtek, twierdząc, że robi tak od 15 roku życia. Dżinsy, biustonosz, bluzka - majtek brak. (Chyba, że było bardzo zimno, albo miesięcznica.) Ubieranie się zaczynała od biustonosza.

Jarku, ta historia jest mniej pikantna niż niektóre poprzednie, ale bardzo refleksyjna. I... ciepła. A zdjęcie, przez swoje nieupozowanie, naturalność - po prostu świetne.
klasyk

Re: Klasyk - od przypadku A do przypadku Z

#220

Post autor: klasyk »

wpk pisze: 30 cze 2018, 10:32 A zdjęcie, przez swoje nieupozowanie, naturalność - po prostu świetne.
Niestety do cechu rzemiosł różnych mnie nie przyjęli. Nie mogę się więc do tego odnieść.
ODPOWIEDZ