Fuji GX680 II z całą walizką klamotów. Potem kupiłem Contaxa, więc chyba nie żałuje - więc się nie liczy.
A ogólnie to chyba mam za dużo tych klamotów i żałuję tego, że tak ciężko mi się z nimi rozstać!
I zamiast najpierw sprzedać a dopiero potem kupić, to robie na odwyrtkę, no, a potem ciężko mi się z nimi rozstać..
abishai pisze: ↑18 sie 2018, 00:04
A ogólnie to chyba mam za dużo tych klamotów i żałuję tego, że tak ciężko mi się z nimi rozstać!
I zamiast najpierw sprzedać a dopiero potem kupić, to robie na odwyrtkę, no, a potem ciężko mi się z nimi rozstać..
Żałuję, że nie sprzedałem kumplowi Commodora z dwoma dżojami i workiem kasetów z giercami gdy prosił i wykładał żywą gotówkę. Miesiąc potem mnie się popsuł i chuj z tego było
Jest tam wypowiedź faceta z tytułem doktora z SGGW:
"- Przedsiębiorstwa, które chcą się rozwijać, na pewnym etapie muszą wejść na rynki zagraniczne. Takie przejęcia przez duże, zagraniczne koncerny to jest przede wszystkim kwestia zasięgu i kontaktów, które pozwalają wejść na zagraniczny rynek - komentuje dr Mariusz Hamulczuk, ekonomista ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. - Polska jest bardzo dużym eksporterem drobiu, a rynek europejski powoli zaczyna się robić ciasny."
I teraz nie wiem - czy gość jest kompletnym idiotą, czy za takich uważa wszystkich dookoła?
Wydaje mi się (bo przecież specem żadnym nie jestem), że polskie firmy w porównaniu z wielkimi międzynarodowymi koncernami są raczej słabe finansowo, i gdy przychodzi np. zainwestować w coś nowego np. 100 mln dolarów, to dla wielkiego międzynarodowego koncernu nie jest to wielkim problemem, a dla polskiej firmy - jest.
Poza tym, chyba przede wszystkim w przypadku produktów konsumenckich, dochodzi kwestia marketingu, który jest bardzo kosztowny, i mało znana i słaba finansowo firma nie jest w stanie unieść takiego ciężaru. Wielkiej firmie z olbrzymim budżetem marketingowym jest łatwiej. Z tego punktu widzenia takie przejęcia mają sens.
Ale oczywiście bywają też przejęcia wrogie, których celem jest po prostu wykończenie niewygodnej i potencjalnie niebezpiecznej konkurencji, przejęcie jej zasobów (np. patentów, opanowanych rynków, itp.).
A co do specjalistów i różnych doktorków z uczelni, to znam takich trochę, którzy siedzą z nosem w książkach i w teorii, czytają i piszą artykuły, a w prawdziwym biznesie nigdy w życiu nie pracowali.
Bardzo podoba mi się też, że pod hasłami "repolonizacji" piętnuje się "wyprzedawanie" Polski przez wszystkie kolejne rządy, które ma miejsce od 1989 roku, a teraz nadal dzieje się dokładnie to samo tak jak przez ostatnie 29 lat.