Po co?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14716
- Rejestracja: 11.2016
Re: Po co?
Syny som. Nasyp jest.
Tylko ruskie mniej ostatnio jeżdżom
Ps.
Dzieci to co innego...
ja nie o nich hehe
Tylko ruskie mniej ostatnio jeżdżom
Ps.
Dzieci to co innego...
ja nie o nich hehe
Re: Po co?
Daj w końcu jakiegoś kwiatka, bo się stęskniłem.
Tylko nie tu, bardziej w "Strumieniu Świadomości", który notabene zamiast pozostać skanalizowany, się cholera rozlał po całym forum.
Tylko nie tu, bardziej w "Strumieniu Świadomości", który notabene zamiast pozostać skanalizowany, się cholera rozlał po całym forum.
Re: Po co?
Jak na serio, to ja nadal będę brawężył...
No właśnie nie wiem, po co fotografuję.
Większość osób z mojego bezpośredniego otoczenia też raczej nie ma "bardzo artystycznej duszy", więc nie doceniają moich prób fotografowania czegokolwiek innego niż "uchwycenie pamiętnego momentu w pamiętnym miejscu". Bo dla nich w większości takie jest właśnie jedyne zastosowanie fotografii - do dowodu, do paszportu, ładny widok na wycieczce, ja na wycieczce na tle, u cioci na imieninach, itd. Raczej nie rozumieją robienia zdjęcia po prostu dlatego, że jest to ładne. Więc i moje zdjęcia oceniają w kategoriach "ciocia dobrze wyszła" albo "ciocia niedobrze wyszła". Nie mówię, że wszyscy, ale często brak mi tego "podziwu"...
No ale, w zasadzie, nie fotografuję dla poklasku. Bo go nie dostaję.
Więc, czy fotografuję dla siebie?
Chyba tak, tylko że bardzo rzadko oglądam moje starsze zdjęcia, a gdy to robię, mam odczucia podobne do tych, które opisał Owain: żal mi, że to se ne vrati. Patrzę na ludzi, zwierzaki czy miejsca, którzy/które coś znaczyły w moim życiu, którzy/e były dla mnie ważne, a nie ma już ich albo bardzo się zmieniły(li). I mi żal, i jest mi przykro. Jaki jest więc sens robienia zdjęć i oglądania ich po latach - wprawianie się w zły nastrój, robienie sobie "doła"? Bez sensu.
Efekt jest więc taki, że pstrykam zdjęcia, oglądam, wrzucam do kompa, jednym na sto podzielę się z kimś, i potem prawie nigdy ich nie oglądam.
Może dlatego, że nie umiem robić dobrych zdjęć. Może i umiem robić zdjęcia ładne, ale nie dobre. Nie umiem robić takich zdjęć, które "przemawiają", które mają jakąś głęboką myśl, albo po prostu są atrakcyjne wizualnie. Czasem widzę coś, co chcę sfotografować, bo jest ładne, bo ładnie wygląda, bo światło jakoś tam pada ciekawie, itd. Niestety, choć umiem ustawiać te wszystkie przysłony i czasy, efekt na ogół nie jest zgodny z oczekiwaniem, i przeważnie jest to silny zawód. Może też dlatego, że nie umiem obrabiać zdjęć na kompie. A jak już się za to zabiorę, wychodzi mi z dziesięć różnych zdjęć wynikowych, nie potrafię się zdecydować, które jest lepsze, a żadne nie zadowala mnie w pełni. Może dlatego, że nie nie mam z góry wizji, jak to powinno wyglądać? A nawet jak mam wizję, to nie mam fonii , tzn. nie umiem osiągnąć pożądanego efektu?
W każdym razie, teraz często kończy się tak, że idę gdzieś czy jadę, widzę ładny widok, myślę, że dobrze by było to sfotografować, ale potem przychodzi myśl: "I tak nic z tego nie wyjdzie" - i nawet się nie zatrzymuję.
Więc w sumie zupełnie nie wiem, po co fotografuję.
Chyba dlatego, że bawi mnie naciskanie guziczków i pstrykanie mechanizmów.
A tych nigdy dosyć, więc mam dużo chłamowatego szpeja, którego w ogóle nie wykorzystuję z żadnym pożytkiem.
No właśnie nie wiem, po co fotografuję.
Większość osób z mojego bezpośredniego otoczenia też raczej nie ma "bardzo artystycznej duszy", więc nie doceniają moich prób fotografowania czegokolwiek innego niż "uchwycenie pamiętnego momentu w pamiętnym miejscu". Bo dla nich w większości takie jest właśnie jedyne zastosowanie fotografii - do dowodu, do paszportu, ładny widok na wycieczce, ja na wycieczce na tle, u cioci na imieninach, itd. Raczej nie rozumieją robienia zdjęcia po prostu dlatego, że jest to ładne. Więc i moje zdjęcia oceniają w kategoriach "ciocia dobrze wyszła" albo "ciocia niedobrze wyszła". Nie mówię, że wszyscy, ale często brak mi tego "podziwu"...
No ale, w zasadzie, nie fotografuję dla poklasku. Bo go nie dostaję.
Więc, czy fotografuję dla siebie?
Chyba tak, tylko że bardzo rzadko oglądam moje starsze zdjęcia, a gdy to robię, mam odczucia podobne do tych, które opisał Owain: żal mi, że to se ne vrati. Patrzę na ludzi, zwierzaki czy miejsca, którzy/które coś znaczyły w moim życiu, którzy/e były dla mnie ważne, a nie ma już ich albo bardzo się zmieniły(li). I mi żal, i jest mi przykro. Jaki jest więc sens robienia zdjęć i oglądania ich po latach - wprawianie się w zły nastrój, robienie sobie "doła"? Bez sensu.
Efekt jest więc taki, że pstrykam zdjęcia, oglądam, wrzucam do kompa, jednym na sto podzielę się z kimś, i potem prawie nigdy ich nie oglądam.
Może dlatego, że nie umiem robić dobrych zdjęć. Może i umiem robić zdjęcia ładne, ale nie dobre. Nie umiem robić takich zdjęć, które "przemawiają", które mają jakąś głęboką myśl, albo po prostu są atrakcyjne wizualnie. Czasem widzę coś, co chcę sfotografować, bo jest ładne, bo ładnie wygląda, bo światło jakoś tam pada ciekawie, itd. Niestety, choć umiem ustawiać te wszystkie przysłony i czasy, efekt na ogół nie jest zgodny z oczekiwaniem, i przeważnie jest to silny zawód. Może też dlatego, że nie umiem obrabiać zdjęć na kompie. A jak już się za to zabiorę, wychodzi mi z dziesięć różnych zdjęć wynikowych, nie potrafię się zdecydować, które jest lepsze, a żadne nie zadowala mnie w pełni. Może dlatego, że nie nie mam z góry wizji, jak to powinno wyglądać? A nawet jak mam wizję, to nie mam fonii , tzn. nie umiem osiągnąć pożądanego efektu?
W każdym razie, teraz często kończy się tak, że idę gdzieś czy jadę, widzę ładny widok, myślę, że dobrze by było to sfotografować, ale potem przychodzi myśl: "I tak nic z tego nie wyjdzie" - i nawet się nie zatrzymuję.
Więc w sumie zupełnie nie wiem, po co fotografuję.
Chyba dlatego, że bawi mnie naciskanie guziczków i pstrykanie mechanizmów.
A tych nigdy dosyć, więc mam dużo chłamowatego szpeja, którego w ogóle nie wykorzystuję z żadnym pożytkiem.
Re: Po co?
Ligo pisze:Daj w końcu jakiegoś kwiatka, bo się stęskniłem.
Tylko nie tu, bardziej w "Strumieniu Świadomości", który notabene zamiast pozostać skanalizowany, się cholera rozlał po całym forum.
W innych wątkach panuje porządek i dyscyplina jak w klasztorze żeńskim
Np. wątek Dupa.
Re: Po co?
Bo to wątek na ściśle określony temat.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Po co?
Maciek.puch24 pisze:Jak na serio, to ja nadal będę brawężył... (...)
Tak miewa chyba każdy. A jeśli nie miał, to wszystko przed nim...
Ty patrzysz przez bardzo osobisty pryzmat siebie w kontekście sytuacji (matko, co ja piszę...).
Ale wiesz o tym, możesz pisać - i piszesz.
I nie wiem, co dodać...
Dawaj zdjęcia.
PS "Brawężyć" - to lokalne wyrażenie? Nie znałem, podoba mi się jako słowo pisane i unikatowe, choć nie po wybrzmieniu. Dupa...
Re: Po co?
Zdjęcia wleciały do Places.
Brawężenie - nie wiem, skąd to słowo się wzięło, tak mój ojciec (Warszawianin z dziada pradziada) mówił, gdy ja zaczynałem "mędzić" i ględzić, czyli narzekać, wyrzekać, itd. - w czym jestem ekspertem. Nie wiem, czy był to jego własny wynalazek, czy gdzieś to zasłyszał.
Na pewno nie jest to lokalny "łodzianizm".
Brawężenie - nie wiem, skąd to słowo się wzięło, tak mój ojciec (Warszawianin z dziada pradziada) mówił, gdy ja zaczynałem "mędzić" i ględzić, czyli narzekać, wyrzekać, itd. - w czym jestem ekspertem. Nie wiem, czy był to jego własny wynalazek, czy gdzieś to zasłyszał.
Na pewno nie jest to lokalny "łodzianizm".
- wpk
- wpkx
- Posty: 38825
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Po co?
Aha. Ale kultywować trzeba.