Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
ODPOWIEDZ
zdyboo

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#131

Post autor: zdyboo »

Jak byłem w Seulu to poszedłem do salonu Samsunga. Skromny, kilkupiętrowy budynek o powierzchni galerii handlowej. Każde piętro poświęcone innej gałęzi produkcji Samsunga.
Kupiłem tam kompakta EX2F, bo było akurat taniej niż w Polsce. Kompakt klasy premium, konkurent ówczesnej generacji RX100 od Sony. Obsługa miła, dostałem druczki na duty free. Dostałem też w ramach prezentu oryginalny skórzany pokrowiec dopasowany do aparatu.
W każdym razie w gablotach był wystawiony system NX i wszystkie obiektywy do niego, jakie w tamtym czasie były dostępne. Nawet 85/1,4.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38803
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#132

Post autor: wpk »

Ale to dobrze czy źle?
puch24

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#133

Post autor: puch24 »

Największymi hitami Samsunga do NX1 były zoomy 2,0-2,8/16-50 i 2,8/50-150. Dość drogie i bardzo dobre.
Ale w ogóle Samsung do systemu NX nie zrobił ani jednego kiepskiego obiektywu. Wszystkie były od dobrego do bardzo dobrego. W zasadzie mieszane opinie były tylko o 18-200. Piękne też były roadmapy, które Samsung prezentował swego czasu, m. in. np. 2,8/300, chyba 2,8/200, jakaś 400 czy 600 też, jasne krótkie, itp. Nic z tego nie wyszło. Szkoda trochę.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38803
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#134

Post autor: wpk »

Ani trochę. APS-C jest chore od początku i do zaorania.
puch24

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#135

Post autor: puch24 »

Z punktu widzenia błony 35 mm i kadru 24x36 format połówkowy faktycznie jest kiepski, w fotografii chemicznej przyjął się umiarkowanie.
Ale to samo mówią użytkownicy błony 6 cm o błonie 35 mm, i użytkownicy błon ciętych o błonie zwojowej 6 cm, itd. - np. użytkownicy błon 18x24 cm o użytkownikach 9x12 cm, itd.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38803
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#136

Post autor: wpk »

Odróżnij łaskawie cyfrowość od klasyki.
APS-C powstało w czasach cyfry łupanej (kliszowe efemerydy pomijam) przez rzekome oszczędności w produkcji matryc i pchanie cropów do normalnych puszek.
Było to już ponad 20 lat temu, ale ubodzy w duchu użytkownicy konsekwencje tego marketingowego (s)hitu ponoszą do dziś.
puch24

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#137

Post autor: puch24 »

Cd.

Migawka Olympusa OM-1 (jak i wszystkich późniejszych lustrzanek, z wyjątkiem tych z ery AF) jest wykonana z gumowanego płótna, roletki mają przebieg poziomy i dają czasy od 1 s do 1/1000 s oraz B. Jedynie w modelach OM-3 i OM-4 najkrótszy czas skrócono do 1/2000 s. Jak wszystkie takie migawki z lat 70, daje ona synchronizację X z błyskiem przy czasach do 1/60 s, i jest to wartość graniczna, niestety, bo ogranicza możliwość korzystania z błysku nawet przy umiarkowanie silnym oświetleniu zastanym. Jednakże, jak pisałem wyżej, taka migawka zwykle daje mniejsze wstrząsy przy pracy i pracuje też ciszej od metalowych o przebiegu pionowym, i pozwoliła też zmniejszyć pionowy wymiar aparatu. Coś za coś. Zresztą, w 1972 roku aparatów z taką migawką było na rynku sporo i pod tym względem Olympus OM-1 nie wyróżniał się negatywnie. Dopiero w latach 80 taka migawka zaczynała już trącić myszką, w momencie, gdy pojawiły się, najpierw Nikony, a potem inne aparaty z najkrótszym czasem 1/4000 s, a potem 1/8000 s, i czasem synchronizacji X 1/250 s, a czas 1/2000 s i synchronizacja przy 1/125 s stała się standardem nawet w aparatach amatorskich. W tym momencie Olympusy OM i Minolty X z migawkami płóciennymi już naprawdę odstawały in minus.

Aparat wyposażono też w mechaniczny samowyzwalacz, przy czym długość opóźnienia można w przybliżeniu regulować od 4 do 12 sekund. Na aparacie nie ma jednak żadnej skali. Pracę samowyzwalacza można wstrzymać, ale ostatecznie i tak trzeba potem pozwolić mu dobiec do końca.

OM-1 wyposażono też w mechanizm ręcznego podnoszenia lustra przed zdjęciem, co ma jeszcze bardziej redukować wstrząsy, np. przy pracach laboratoryjnych, gdzie jakość zdjęcia ma krytyczne znaczenie (cały czas trzeba mieć na względzie, że aparat projektowano z wielkim naciskiem na zastosowania laboratoryjne, naukowe, itp.).

Pomiar światła w Olympusie OM-1 jest ściśle związany z celownikiem i od niego zależny. Po obu stronach wizjera umieszczono dwa fotooporniki z siarczku kadmu (CdS), które dokonują pomiaru integralnego z uwypukleniem środka kadru. Jak wiadomo, fotooporniki CdS mają wadę: bezwładność, szczególnie przy gwałtownych zmianach jasności, a zwłaszcza przy jej spadku. W takich sytuacjach konieczny jest pomiar światła przez dłuższą chwilę, aż wskazania ustabilizują się. W porównaniu do popularnych obecnie fotodiod krzemowych, fotooporniki CdS mają też niższą czułość, czyli światłomierz taki nie jest w stanie skutecznie zmierzyć słabego światła. Dlatego też fotooporniki CdS niezbyt dobrze nadają się np. do aparatów z automatyką naświetlania; w takich aparatach dość szybko zostały zastąpione najczęściej przez fotodiody krzemowe, a w niektórych aparatach przez diody z arsenofosforku galu (GaAsP).

Nieszczególnie wysoka czułość CdS powoduje ograniczenie od dołu zakresu pomiaru światła – w różnych aparatach od EV 3, EV 4 w górę, przy ASA 100 i obiektywie 1,4. Olympusowi udało się obniżyć tę wartość do EV 2, co jak na rok 1972 było niezłym wynikiem. Aparat z obiektywem o otworze 1,4 mierzy światło od czasu ½ s w górę. Od góry zakres też był nieco ograniczony – aparat mierzy światło do EV 17, czyli do 1/500 s przy f/16.

Pomiar światła wykonywany jest przy pełnym otworze obiektywu dzięki mechanicznemu symulatorowi przysłony, przekazującemu do aparatu informację z obiektywu, w jakim stopniu zostanie on przysłonięty w chwili zdjęcia. W połączeniu z nastawioną czułością błony i czasem naświetlania daje to wskazówkowy odczyt na tle matówki, po lewej stronie u dołu, typu +, o, -. Naturalnie, typowo dla tego rozwiązania, wskazówka światłomierza jest słabo widoczna w kiepskim świetle. W wizjerze nie ma żadnych informacji o nastawionej przysłonie ani o czasie naświetlania.

Jako, że do OM-1 przewidziano łącznie aż 14 wymiennych matówek (początkowo było ich trochę mniej), a pomiar światła odbywa się przy okularze, czyli za matówką, wynik pomiaru zależy od jasności samej matówki i jej budowy. W przypadku normalnych matówek do zwykłych zastosowań nie ma z tym problemu, natomiast pomiar światła z matówkami (a właściwie „płytkami nastawczymi obrazu”, jak to ktoś kiedyś pięknie nazwał), które nie mają powierzchni matowej jest obarczony błędem.
Matówki wymienia się przez otwór mocowania obiektywu, za pomocą pęsety dostarczonej z wymienną matówką. Wymienne matówki dostarczano w pudełku z przezroczystą pokrywką, z gniazdem na matówkę, w którym jest ona utrzymywana dodatkową sprężyną, z pęsetą do wymiany matówki, i z malutkim pędzelkiem do jej oczyszczania. W podstawie jest też miejsce do wstawienia pionowo matówki wyjętej właśnie z aparatu. Co ciekawe, w odróżnieniu od opakowań matówek innych firm, na odwrocie plastikowego pudełka Olympus umieszczał tabelkę kompatybilności matówek z obiektywami i pomiarem światła. Istniały trzy wersje tych pudełek – wczesna, z mniejszą liczbą matówek (9) i obiektywów, późniejsza, z pełniejszą listą matówek (14) i obiektywów, i najpóźniejsza – niestety, bez tabelki. Wczesna wersja tabelki, co ciekawe, nie uwzględnia jeszcze standardowej matówki typu 1-13 – z mikrorastrem i dalmierzem klinowym. Być może dlatego, że, jak mi się wydaje, wczesne egzemplarze OM-1 były dostarczane z matówką typu 1-1, z kołem mikrorastu w centrum.

W tabelce zaznaczono symbolicznie kombinacje obiektywów z matówkami jako BEST (TTL OK), GOOD (TTL OK) i BEST (TTL NO). BEST (TTL OK) oznacza, że jest to optymalna kombinacja. GOOD (TTL OK) oznacza, że elementy pomagające w ustawianiu ostrości (kliny, mikroraster) mogą się zaciemniać, ale pomiar TTL z OM-1 działa prawidłowo. BEST (TTL NO) oznacza, że matówka pozwala skutecznie ustawiać ostrość, natomiast pomiar światła w OM-1 nie będzie działał poprawnie.

Może i są to szczegóły, ale świadczą o dbałości Olympusa o wygodę użytkownika. Inne firmy nie umieszczały takich podręcznych tabelek, nie dodawały też do matówki pędzelka do czyszczenia, a matówka nie była utrzymywana w pudełku przez sprężynę dla ochrony przed uszkodzeniem.

Matówkę wymienia się po wyjęciu obiektywu i odpięciu za pomocą pęsety, sprężyny, utrzymującej ramkę matówki w aparacie. Ramka odchyla się w dół na zawiasie, i uwalnia matówkę. Matówki mają plastikowy występ, za który należy uchwycić pęsetą. Na tym występie jest też umieszczone oznaczenie typu matówki – od 1-1 do 1-14. Jest to o tyle istotne, że niektóre matówki trudno odróżnić od siebie – różnią się np. ziarnistością matu albo wielkością i kątem pryzmatów mikrorastru, co trudno dojrzeć. Po uchwyceniu pęsetą nowej matówki za występ umieszcza się ją w ramce, podnosi się ramkę i zatrzaskuje. Wymaga to odrobinki zręczności, zwłaszcza, że matówki te naprawdę bardzo łatwo porysować.
puch24

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#138

Post autor: puch24 »

Zestaw wymiennych matówek był zaiste imponujący, szczególnie jak na aparat bez wymiennego wizjera – łącznie było 14 zasadniczych typów i kilka odmian, o których później. To więcej, niż we wszystkich innych aparatach z matówkami wymiennymi przez otwór obiektywu – typowo było to maksymalnie 7-8 modeli (np. Pentax MX, Canon AE-1P, Canon T90, Canon EOS-1), a często tylko 2 lub 3 warianty (np. Nikon FE, FM-2, FE-2, FA, F-501, F-801, F-90, F-100).
Typ 1-1: Pełna matówka z soczewką Fresnela i kołem mikrorastra w centrum, przeznaczona do obiektywów o zastosowaniu ogólnym, o krótszych ogniskowych (16 do 300 mm). Prawdopodobnie na początku standardowa matówka OM-1. Mikroraster zaciemnia się przy otworze 5,6 lub ciemniejszym.
Typ 1-2: Pełna matówka z soczewką Fresnela i kołem mikrorastra w centrum, przeznaczona do obiektywów o dłuższej ogniskowej (od 35 do 600 mm). Mikroraster zaciemnia się przy otworze 8 lub ciemniejszym.
Typ 1-3: Pełna matówka z soczewką Fresnela i klinami w centrum, do obiektywów od 16 do 300 mm. Kliny zaciemniają się przy otworze 5,6 lub ciemniejszym.
Typ 1-4: Pełna matówka z soczewką Fesnela, bez żadnych dodatków pomagających w ostrzeniu. W zasadzie bez ograniczeń zastosowania.
Typ 1-4n: Wprowadzona z modelem OM-4. Jak 1-4, ale *[matowy pierścień]* matowe pole w centrum ma mniejszą średnicę, odpowiadającą polu punktowego pomiaru światła.
Typ 1-5: Płytka przezroczysta, niematowana, z mikrorastrem w centrum, dostosowana do pracy w słabym oświetleniu z obiektywami od 8 do 180 mm. Brak pola matowego nie pozwala ustawiać ostrości poza centrum, nie pozwala ocenić głębi ostrości, a pomiar światła za matówką (OM-1, OM-2 w trybie ręcznym) nie działa prawidłowo.
Typ 1-6: Płytka przezroczysta, niematowana, z mikrorastrem w centrum, dostosowana do pracy w słabym oświetleniu z obiektywami od 50 do 400 mm. Brak pola matowego nie pozwala ustawiać ostrości poza centrum, nie pozwala ocenić głębi ostrości, a pomiar światła za matówką (OM-1, OM-2 w trybie ręcznym) nie działa prawidłowo.
Typ 1-7: Płytka przezroczysta, niematowana, z mikrorastrem w centrum, dostosowana do pracy w słabym oświetleniu z obiektywami od 200 do 1000 mm. Mikroraster nie zaciemnia się nawet przy otworze 11. Brak pola matowego nie pozwala ustawiać ostrości poza centrum, nie pozwala ocenić głębi ostrości, a pomiar światła za matówką (OM-1, OM-2 w trybie ręcznym) nie działa prawidłowo.
Typ 1-8: Gładka matówka drobnoziarnista, przeznaczona głównie do astrofotografii i do długich teleobiektywów (300-1000 mm). Do precyzyjnego ostrzenia przydatny jest wizjer kątowy z możliwością powiększenia obrazu (Varimagni Finder)
Typ 1-9: Do fotografii endoskopowej. Płytka przezroczysta z wypukłą powierzchnią w centrum o średnicy 23 mm, bez soczewki Fresnela. Normalne ustawianie ostrości nie jest możliwe, podobnie jak pomiar światła za matówką
Typ 1-10: Jak typ 4, gładka matówka, z siatką, do fotografii architektury, makro, reprodukcyjnej.
Typ 1-11: Do makro- i mikrofotografii. Gładka matówka z przejrzystym, niematowanym polem w środku, w którym są podwójne krzyżujące się linie; ostrzy się tak, by przy przesunięciu oka obraz nie przesuwał się. Pomiar światła za matówką w zasadzie możliwy i prawidłowy.
Typ 1-12: Do makro- i mikrofotografii. Płytka przezroczysta z podwójnymi krzyżującymi się liniami w centrum. Normalne ostrzenie nie jest możliwe, a pomiar światła za matówką może dawać prawidłowe odczyty, zależnie od warunków.
Typ 1-13: Klasyczna matówka z klinami w centrum, otoczonymi pierścieniem mikrorastra, polem matowymi i soczewką Fresnela. Ograniczenia takie same, jak dla typu 1-1 i 1-3.
Typ 1-14: Jak typ 1-13, ale kliny nachylone pod kątem 45 stopni. Dość późno wprowadzona do oferty.

W tym zestawie dziwi mnie tylko brak matówki z podziałką milimetrową, która przydaje się przy dokładnych pracach reprodukcyjnych.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38803
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#139

Post autor: wpk »

Jeśli 1-4n ma mniejszy pierścień matowy niż 1-4, to by znaczyło, że 1-4 też ma pierścień, czyli nie jest pełna.
Albo czegoś nie rozumiem.

PS Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest z tymi niematowymi płytkami, bo wg mnie nie tylko nie da się na tym ustawić ostrości, ale też nie powinno w ogóle być na tym sensownego obrazu.
No ale być musi, skoro to oferowano.
Jednak nigdy nie dane mi było się takim wariantem - żadnej firmy - pobawić.
zdyboo

Re: Olympus OM-2 Spot/Program - aparat zupełnie nie do dupy

#140

Post autor: zdyboo »

To chyba taki pierścień kreską rysowany oznaczający pole pomiaru C/W lub punktowego. Taki pierścień w ostrzeniu nijak przecież nie pomaga.
Pełną matówkę masz przecież w każdej cyfrowej lustrzance i analogowych AF. Ustawić się na tym ostrość da, tylko trzeba dobrego wizjera i trochę wprawy. W F100 wychodziło mi to bez problemu, po jakimś czasie przestałem zwracać uwagę na kropkę. Jak patrzyłem w wizjer D700 to było gorzej niż w F100.
ODPOWIEDZ