Mia100 tysiąca ruder - Uć

off-duty
ODPOWIEDZ
zdyboo

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#61

Post autor: zdyboo »

MZ też. Pamiętam jak we Wrocławiu budowali Narodowe Forum Muzyki. Teren po splantowanych przez Napoleona murach miejskich i ich przyległości. I budowa stanęła na jakiś znaczny hektar czasu bo wjechali archeolodzy jak koparki odkryły, że tam coś jednak jest niż sama ziemia. Serio? Najbardziej historyczna część miasta, obok fosy miejskiej i spodziewali się, że tam będzie pusto. Też się tłumaczyli, że tak głęboko to nie mierzyli, ale parking podziemny to dla kogo zaplanowali, dla deskorolek?
puch24

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#62

Post autor: puch24 »

Być może. Może po prostu nie chce im się albo nie umieją dotrzeć do odpowiedniej dokumentacji.
Łódź w czasie wojen raczej nie ucierpiała, wszelkie armie i najeźdźcy (Rosjanie i Niemcy) raczej chcieli ją wykorzystać (przemysł włókienniczy), więc jej nie niszczyli, i dokumentacja chyba też grosso modo ocalała. Być może nie jest prawidłowo zgromadzona, skatalogowana i skomasowana (w sensie nałożenia na siebie różnych map, by mieć pełen obraz). Albo ktoś nie zadał sobie trudu należytego.
Gdy natrafiono na te fundamenty pod jezdniami i tramwajem, przedstawiano to jako zaskoczenie dla budowlańców, podczas gdy dziennikarze od razu dotarli do starych planów, na których w tych miejscach były budynki - czyli taka dokumentacja istnieje. Można było do niej dotrzeć i zadać sobie pytanie, czy stare fundamenty zostały usunięte, nawet jeśli po budowie z lat 60/70 nie pozostała dokładna dokumentacja. A może też, jak to być może bywało, na papierze fundamenty usunięto (i wzięto za to pieniądze), a w rzeczywistości tylko zasypano i przykryto? Tak często robiono, np. w Warszawie przy powojennej odbudowie - nie zawracano sobie głowy usuwaniem starych fundamentów, o ile nie przeszkadzały w nowej budowie, tylko je zasypywano. Mój ojciec mieszkał w samym centrum w budynku-plombie z wczesnych lat 60. Opowiadał mi, że kiedyś facet wjechał pod domem Ładą na chodnik - i wpadł do piwnicy. Okazało się, że woda z jakiegoś wycieku wymyła piasek i pojawiła się pusta przestrzeń. Kto wie, jakie jeszcze zagadki ziemia tam kryje?
W Łodzi parę miesięcy temu zrobiło się głośno o "lewych" kanałach ściekowych z niektórych fabryk, które są ukryte pod ziemią. Wejścia do nich są ukryte i teoretycznie zamknięte, ale różni "eksploratorzy" podobno próbują się tam zapuszczać. Władze ostrzegały, by tego nie robić; kanały te nie zostały nawet jeszcze podobno oficjalnie zbadane przez odpowiednie służby odpowiednio wyposażone i zabezpieczone, ze względu na zagrożenie chemiczne i także budowlane - tymi kanałami, niekoniecznie prawidłowo wentylowanymi, spuszczano różne barwniki i inne chemikalia, a nieznany jest też stan sklepień, ścian, podłoża.

Dodano po 11 minutach 51 strzałach znikąd:
Dlatego zapuszczanie się tam może być bardzo niebezpieczne.
Kanały te, idące dość płytko pod ziemią, stanowią też, jak czytałem, istotną przeszkodę przy przebudowie owej części miasta - wiadomo, że one tam są, nie wiadomo, vo w nich jest i w jakim są stanie, co powstrzymuje wszelkie budowy, bo strach się do takiego kanału dokopać, jeśli jest ryzyko, że coś się z niego uwolni, wypłynie, zawali się, itp. Dlatego wszelkie prace w tamtym obszarze są wstrzymane. Prawdopodobne jest, że część tych kanałów jest niedrożna i stanowią zbiornik różnych chemicznych świństw, a inne z kolei są drożne i coś nimi spływa, nikt nie wie skąd i dokąd, i przecięcie takiego kanału może mieć nieprzyjemne skutki.
zdyboo

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#63

Post autor: zdyboo »

To nie jest takie nietypowe.
Budują połączenie tramwajowe na moje osiedle. Trasa częściowo będzie biegła po od dawna nie używanych terenach kolejowych. Nie używanych przez kolej dla ścisłości. Kilka tygodni temu rozebrali jeden wiadukt kolejowy, rozebrali górną część, ale filary zostawili. Dziś w jednej ze ścian odkryli wejście do tunelu, nikt nie ma pewności co to za tunel, ale znaleźli w nim legowisko bezdomnych.

Zapewne każdy słyszał o tragedii w Szczyrku. Kilka dni później podobna sprawa wyszła na jaw, ale na szczęście nikt nie ucierpiał.
W zeszłym roku, jedna z ekip budowlanych robiła wykopki na moim osiedlu i odkryli, że poprzednia ekipa jakiś czas temu uszkodziła rurociąg gazowy, nikomu tego nie zgłosili, zalepili jak umieli i zasypali. Po zeszłorocznym odkryciu, całe osiedle przez dzień gazu nie miało, a bloki najbliżej miejsca awarii coś koło tygodnia. Oczywiście wjechała Policja z prorokiem i były chyba nawet zarzuty, ale w sumie już potem nie śledziłem losów sprawy.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8573
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#64

Post autor: vid3 »



(Ghostbusters)
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38825
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#65

Post autor: wpk »

Better call Ghostbusters!
zdyboo

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#66

Post autor: zdyboo »

U mnie na zielono barwią wodę w systemie grzewczym. Nie mam pojęcia dlaczego, ale jedna z plotek głosi, że podobno wcześniej co więksi Janusze potrafili spuszczać wodę z grzejników i wykorzystywać w gospodarstwie domowym. Barwiona woda przy okazji zdrowo wali kanałem, a na pewno bardziej niż poprzednio.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8573
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#67

Post autor: vid3 »

To pewnie to.
Awatar użytkownika
sorevell
Posty: 2516
Rejestracja: 11.2016

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#68

Post autor: sorevell »

Inhibitor korozji.
puch24

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#69

Post autor: puch24 »

W Łodzi w latach 80 były trzy spektakularne (i tragiczne) wybuchy gazu w budynkach mieszkalnych. W styczniu 1982 gaz wybuchł w piwnicy 10-piętrowego wieżowca na osiedlu Retkinia. Zginęły dwie osoby mieszkające na parterze, budynek został zrujnowany aż do 2 czy 3 piętra nad miejscem wybuchu, ale zasadnicza konstrukcja nie została naruszona. Moja koleżanka z klasy LO mieszkała jakieś piętro wyżej i o mało co nie została bez podłogi. Przyczyną była prawdopodobnie korozja gazociągu i przedostanie się gazu do piwnicy wzdłuż ciepłociągu. W Łodzi stosowano wtedy - wbrew zdaniu wielu ekspertów - gazowe instalacje wysokociśnieniowe z reduktorami blisko miejsca finalnego odbioru, co w przypadku nieszczelności powodowało natychmiastowy szybki wypływ gazu pod dużym ciśnieniem. Uszkodzona część wieżowca została naprawiona.

Drugi wybuch wydarzył się jakieś dwa lata później na tym samym osiedlu. Koparka uszkodziła niezaznaczony w dokumentacji gazociąg. Kopacze natychmiast powiadomili pogotowie gazowe, ale dyspozytor nie wysłał ekipy od razu, była ona bowiem zajęta usuwaniem innej awarii. Miała przyjechać o 14.00; wybuch nastąpił ok. 13.30. Gaz dostał się do piwnic 6-klatkowego, 4-piętrowego bloku i rozszedł się po budynku. Kopacze, csekając na ekipę gazową, próbowali powiadomić lokatorów żeby natychmiast opuścili mieszkania, ale wszyscy zdążyli. Część bloku z dwiema klatkami schodowymi zawaliła się całkowicie, zginęło chyba 14 osób, w tym 2 zmarły w szpitalu.
Zawalona część bloku została odbudowana w ciągu roku.

Po tej katastrofie zrobiło się już głośno i w końcu podjęto kroki, by zapobiec dalszym. Zrezygnowano z instalacji wysokociśnieniowych, i postanowiono też we wszystkich budynkach w mieście zawory gazowe odcinające cały budynek wyprowadzić na zewnątrz budynku tak, by były natychmiast łatwo dostępne dla służb w razie potrzeby.

Nie zapobiegło to jednak wybuchowi gazu w dużej zabytkowej kamienicy w Śródmieście w 1987 roku. Nie pamiętam, czy ktoś wtedy zginął (chyba tak), ale kamienica nie zawaliła się. Została jednak wyłączona z eksploatacji, a lokatorzy - przesiedleni. Od tamtego czasu kamienica stoi pusta (!), z zabitymi oknami i bramą, a władze miasta podobno procesują się ze spadkobiercami dawnych właścicieli. Przyczyną wybuchu był katastrofalny stan instalacji gazowej, spowodowany kompletnym zaniedbaniem budynku pod państwową administracją od 1945 roku.
Gdzieś na początku lat 90 w Łodzi zaczęto regularnie, dwa razy do roku kontrolować stan instalacji gazowych w budynkach - przychodzą panowie z miernikami i sprawdzają szczelność kuchenek, gazomierzy, przyłączy.
Jeden z moich kolegów w latach 90 mieszkał przez kilka lat w oficynie starej kamienicy w Śródmieściu, której niedawno "odzyskany" właściciel nie śpieszył się z remontami (bo nie miał za co, ze zwykle i tak nie płaconych najniższych czynszów komunalnych), i w pewnym momencie inspekcja gazowa odcięła im gaz w całym budynku z powodu złego stanu instalacji. Mieszkańcy zaczęli więc grzać prądem, co spowodowało rujnację i tak już zrujnowanej instalacji elektrycznej. Kolega miał wtedy maleńkie dzieci i miał problem np. z grzaniem wody do kąpieli, bo mieli gazowy piecyk do wody. Do kuchni, jeśli pamiętam, zorganizował dużą butlę z gazem i grzał wodę na gazie w wielkich garach. I kiedyś niosąc taki gar gorącej wody do nagrzanego pokoju, żeby wykąpać dziecko, potknął się i oblał się tym wrzątkiem. Na szczęście 1) myśli szybko, i 2) jest lekarzem. Popędził do kuchni i schłodził oblane nogi dużymi ilościami mrożonych truskawek z zamrażarki. Nie było większych konsekwencji medycznych, poza dużymi ilościami rozmrożonych truskawek do szybkiego zjedzenia. ;-)
puch24

Re: Mia100 tysiąca ruder - Uć

#70

Post autor: puch24 »

zdyboo pisze: 10 gru 2019, 21:44 U mnie na zielono barwią wodę w systemie grzewczym. Nie mam pojęcia dlaczego, ale jedna z plotek głosi, że podobno wcześniej co więksi Janusze potrafili spuszczać wodę z grzejników i wykorzystywać w gospodarstwie domowym. Barwiona woda przy okazji zdrowo wali kanałem, a na pewno bardziej niż poprzednio.
Nie wiem, czy w Łodzi woda grzewcza jest barwiona.
Natomiast wiem, że dodawane są do niej substancje antykorozyjne, które są bardzo niezdrowe.
Pod koniec lat 70, pamiętam to, była afera, że mieszkańcy jednego bloku czymś się zatruli (chyba nie śmiertelnie, ale poważnie). Ponieważ dotyczyło to wąskiej grupy sąsiadów, a nie rodzin, założono, że to zatrucie, związane jakoś z budynkiem, a nie jedzeniem, najprawdopodobniej z wodą. I okazało się, że sprytni konserwatorzy budynku zrobili sobie "lewe" połączenie instalacji wodociągowej z grzewczą, żeby łatwo uzupełniać ubytki, i w ten sposób "doprawiona" antykorozantem woda z ogrzewania dostała się do wody pitnej. Skończyło się oczywiście w sądzie.
ODPOWIEDZ