Sprawdziłem nawet w kalendarzu: w poniedziałek był 23, egzamin we środę, 25.
Szkoły zu, Kinder krank... Nawet gdyby się dało w dwa dni, to by się nie dało.
To jest dla mnie fenomen swego rodzaju. Na PWr języki, humany i WF to były podciągacze średniej, chyba, że się źle trafiło, ale raczej nikt przez to nie wylatywał ze studiów. Na UWr niezaliczony język potrafił wydłużyć studia o kilkanaście jak nie więcej lat. Mam kolegę, kilka lat starszy ode mnie. Wykładowca socjologii na uniwerku. Swego czasu jeździliśmy raz w roku na jakieś wyjazdy rowerowe. Kiedyś gadamy wieczorem przy piwie i opowiada, że niedawno była u niego koleżanka, z którą razem studiowali. Była u niego służbowo, bo zaliczyła język i nadrabia różnice programowe, żeby zakończyć studia. Byłem w szoku, że przez głupi język nie zaliczyła studiów.
Plus i minus to jedyne co widzę, plus i minus to jedyne co słyszę - ostrzeżenie przed n i e b e z p i e c z e ń s t w e m
Btw. Kolokwia z inglisza pisała za mnie koleżanka