Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
- wpk
- wpkx
- Posty: 38861
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
… czyli jak skutecznie wyleczyłem się z tęsknoty za starożytnymi ściankami cyfrowymi, a konkretnie za Sinarem eMotion 22.
A było tak:
Mając Contaxa 645 ze szklarnią od dawna marzyłem o cyfrowej dupie do niego - no bo przecież plastyka średniego formatu kontra upierdliwość analogowości.
Przeglądałem eBaya, zazdrościłem Damianowi i w ogóle.
No i Damian, abishai znaczy, widząc moją tęsknicę, pod koniec ubiegłego roku zlitował się nade mną grzesznym i zaproponował pożyczenie swojej ścianki.
Oczywiście przystałem.
Miał ją przywieźć Waldek, wuzet znaczy, do Rzeszowa, ale w końcu nie mógł podjechać do Damiana, więc ów wysłał kurierem i bez problemu a szybko przyszła paczka z Albionu.
Oryginalny soft dostałem na FTPa - z przestrogą, że tylko na Maca i tylko na 32 bity.
Dostałem też przykładowe zdjęcia i dowiedziałem się, że ani Lightroom, ani nic innego na świecie poza oryginalnym softem ich nie czyta.
Bo potrzebny albo stary Mac z 32bitowym systemem, albo downgrade na nowym z 64 na 32, albo wirtualna maszyna z takim systemem.
Po studiach na Googlu okazało się to 100% prawdą, ale trudno, się ogarnie...
Ściankę podpiąłem do aparatu, zorientowałem się, że trzeba włączać oddzielnie i body, i ściankę - no działa.
Dobra nasza, pstrykać już mogę, ale co dalej?
Ponieważ nie miałem ochoty na downgrade systemu w moim małym Maku, zacząłem studiować możliwości zainstalowania dodatkowego systemu na maszynie wirtualnej.
Postudiowałem, ściągnąłem obraz Mojave i już miałem zamiar, ale palnąłem się w łeb - skoro zdjęcia obrabiam na PC, to przecież chyba lepiej zainstalować ten wirtual na nim.
Kolejne studia, ściąganie softu i obrazów systemu...
Kurwa.
Udało się chyba dopiero za piątym razem.
Bo Apple po prostu zrobiło co mogło, by nie działać gdzie indziej i utrudnić życie ludziom dobrej woli.
Ludzie jednak też zrobili, co mogli i chwała im za to.
Ostatecznie mam na PC oraclowego VirtualBoxa, a na nim 2 OSXy - Mojave (ostatni 32bit), na którym niby wszystko działa, ale jest jak ten bułhakowski jesiotr "drugiej świeżości", i High Sierra (przedostatni 32bit), na którym już faktycznie mogę zrobić to, na czym mi zależało.
Kurwa.
Ale żeby zgrać zdjęcia zapisane przez Sinara na karcie CF, musiałem po pierwsze zainstalować rozszerzenia VB umożliwiające obsługę USB.
Po drugie, zrozumieć, że USB są widoczne albo w PC, albo w wirtualu, ale nie jednocześnie. Z poziomu wirtuala się to przełącza.
A po trzecie, uzmysłowić sobie, że nie wszystkie urządzenia USB są w wirtualnym OSXie obsługiwane: ani udostępnione katalogi, ani same dyski, tylko peny i czytniki.
Dyski są widoczne, lecz ni huja z nich skorzystać nie można.
Zanim się tego naumiałem, w desperacji próbowałem przegrywać pliki przez FTPa, czyli przez Internet - w obrębie swojego PC.
Kurwa.
Żeby nie było nudno, to ten pieprzony soft od Sinara pisany był chyba przez jakichś studentów na zaliczenie, bo swoich plików zgranych z karty na dysk nie widzi.
Widzi je tylko po podpięciu karty przez czytnik USB.
Nosz kurwa.
I jeszcze wypierdala się przy eksporcie więcej niż kilku plików.
Zajebiście, po prostu zajebiście.
No ale, powiedzmy, ogarnięte - odpalam VirtualBoxa, na nim High Sierrę, włączam stosowne USB, odpalam sinarowy soft, wtykam czytnik z CF, importuję zdjęcia, eksportuję jako TIFFy na pulpit, włączam pena na USB, kopiuję nań wyeksportowane TIFFy, wyłączam wirtuala, widzę pena z plikami, przegrywam na dysk, importuję do Lr.
Proste i logicznie, nie?
No i wreszcie mogę się - uff - zająć zdjęciami.
I wtedy okazuje się, że sinarowa skala EV jest chyba mniejsza niż w legendarnej Velvii 50 - w pochmurny dzień śnieguliczki są przepalone...
Dziś do południa było słonecznie - Damian mówił, że tą matrycę trzeba nakarmić światłem - może to i prawda, bo kolory wyszły piękne, iście cecedowe…
Ale naprawdę mam tego wynalazku dosyć.
A było tak:
Mając Contaxa 645 ze szklarnią od dawna marzyłem o cyfrowej dupie do niego - no bo przecież plastyka średniego formatu kontra upierdliwość analogowości.
Przeglądałem eBaya, zazdrościłem Damianowi i w ogóle.
No i Damian, abishai znaczy, widząc moją tęsknicę, pod koniec ubiegłego roku zlitował się nade mną grzesznym i zaproponował pożyczenie swojej ścianki.
Oczywiście przystałem.
Miał ją przywieźć Waldek, wuzet znaczy, do Rzeszowa, ale w końcu nie mógł podjechać do Damiana, więc ów wysłał kurierem i bez problemu a szybko przyszła paczka z Albionu.
Oryginalny soft dostałem na FTPa - z przestrogą, że tylko na Maca i tylko na 32 bity.
Dostałem też przykładowe zdjęcia i dowiedziałem się, że ani Lightroom, ani nic innego na świecie poza oryginalnym softem ich nie czyta.
Bo potrzebny albo stary Mac z 32bitowym systemem, albo downgrade na nowym z 64 na 32, albo wirtualna maszyna z takim systemem.
Po studiach na Googlu okazało się to 100% prawdą, ale trudno, się ogarnie...
Ściankę podpiąłem do aparatu, zorientowałem się, że trzeba włączać oddzielnie i body, i ściankę - no działa.
Dobra nasza, pstrykać już mogę, ale co dalej?
Ponieważ nie miałem ochoty na downgrade systemu w moim małym Maku, zacząłem studiować możliwości zainstalowania dodatkowego systemu na maszynie wirtualnej.
Postudiowałem, ściągnąłem obraz Mojave i już miałem zamiar, ale palnąłem się w łeb - skoro zdjęcia obrabiam na PC, to przecież chyba lepiej zainstalować ten wirtual na nim.
Kolejne studia, ściąganie softu i obrazów systemu...
Kurwa.
Udało się chyba dopiero za piątym razem.
Bo Apple po prostu zrobiło co mogło, by nie działać gdzie indziej i utrudnić życie ludziom dobrej woli.
Ludzie jednak też zrobili, co mogli i chwała im za to.
Ostatecznie mam na PC oraclowego VirtualBoxa, a na nim 2 OSXy - Mojave (ostatni 32bit), na którym niby wszystko działa, ale jest jak ten bułhakowski jesiotr "drugiej świeżości", i High Sierra (przedostatni 32bit), na którym już faktycznie mogę zrobić to, na czym mi zależało.
Kurwa.
Ale żeby zgrać zdjęcia zapisane przez Sinara na karcie CF, musiałem po pierwsze zainstalować rozszerzenia VB umożliwiające obsługę USB.
Po drugie, zrozumieć, że USB są widoczne albo w PC, albo w wirtualu, ale nie jednocześnie. Z poziomu wirtuala się to przełącza.
A po trzecie, uzmysłowić sobie, że nie wszystkie urządzenia USB są w wirtualnym OSXie obsługiwane: ani udostępnione katalogi, ani same dyski, tylko peny i czytniki.
Dyski są widoczne, lecz ni huja z nich skorzystać nie można.
Zanim się tego naumiałem, w desperacji próbowałem przegrywać pliki przez FTPa, czyli przez Internet - w obrębie swojego PC.
Kurwa.
Żeby nie było nudno, to ten pieprzony soft od Sinara pisany był chyba przez jakichś studentów na zaliczenie, bo swoich plików zgranych z karty na dysk nie widzi.
Widzi je tylko po podpięciu karty przez czytnik USB.
Nosz kurwa.
I jeszcze wypierdala się przy eksporcie więcej niż kilku plików.
Zajebiście, po prostu zajebiście.
No ale, powiedzmy, ogarnięte - odpalam VirtualBoxa, na nim High Sierrę, włączam stosowne USB, odpalam sinarowy soft, wtykam czytnik z CF, importuję zdjęcia, eksportuję jako TIFFy na pulpit, włączam pena na USB, kopiuję nań wyeksportowane TIFFy, wyłączam wirtuala, widzę pena z plikami, przegrywam na dysk, importuję do Lr.
Proste i logicznie, nie?
No i wreszcie mogę się - uff - zająć zdjęciami.
I wtedy okazuje się, że sinarowa skala EV jest chyba mniejsza niż w legendarnej Velvii 50 - w pochmurny dzień śnieguliczki są przepalone...
Dziś do południa było słonecznie - Damian mówił, że tą matrycę trzeba nakarmić światłem - może to i prawda, bo kolory wyszły piękne, iście cecedowe…
Ale naprawdę mam tego wynalazku dosyć.
- sorevell
- Posty: 2566
- Rejestracja: 11.2016
Re: Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
Kurwa, serio nie ma żadnego windowsowego softu do obsługi tej ścianki?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38861
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
No i co jest nie tak z tymi śnieguliczkami? Bo wyglądają prima sort.
- vid3
- Posty: 8630
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
E, no.
Wszystko działa zgodnie z instrukcją.
Śnieguliczki pikne.
Dodano po 40 strzałach znikąd:
Ile pikseli ma ta ścianka?
Dodano po 17 strzałach znikąd:
Znaczy ile na ile?
Wszystko działa zgodnie z instrukcją.
Śnieguliczki pikne.
Dodano po 40 strzałach znikąd:
Ile pikseli ma ta ścianka?
Dodano po 17 strzałach znikąd:
Znaczy ile na ile?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38861
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
Marcin, postprocess... Ale w tej szarej scenerii nie powinno nawet na dzień dobry być przepałów.
Krzysiek, 22 Mpix.
Krzysiek, 22 Mpix.
Re: Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
Nie, no, wrażenie wielkoformatowe robi należycie.
Ale szkoda, że to takie upierdliwe, no bo ile można wciągać majtki przez głowę?
Ale szkoda, że to takie upierdliwe, no bo ile można wciągać majtki przez głowę?
Re: Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
A pomyśleć, że niektórym przeszkadza kilka kliknięć, aby foty potraktować DNG converterem, jak im LR nie obsługuje nowszych aparatów.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38861
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
- danz1ger
- Posty: 5756
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Przepały na śnieguliczkach i inne opowiadania
Myslałem, że istnieje tylko Ściana Płaczu a okazuje się, że ścianka też.
Shoot First, Ask Questions Later.