Aparaty do dupy

wszystko, co chcielibyście wiedzieć o technice, ale boicie się zapytać
ODPOWIEDZ
puch24

Re: Aparaty do dupy

#11

Post autor: puch24 »

Jak pan Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą...
Czy też, jak trzmiel, który jest za ciężki, by latać, ale o tym nie wie, i se lata...

Te Zenity to się, panie, do niczego nie nadawali. Nawet przy wbijaniu gwoździ się psuli.
tomek_jj
Posty: 290
Rejestracja: 11.2016

Re: Aparaty do dupy

#12

Post autor: tomek_jj »

Ja tam o swoim złego słowa nie powiem. Tylko na niego było mnie stać, a w połączeniu z Heliosem dawał jak dla mnie świetną jakość nieosiągalną innymi sposobami. Miałem/mam do tego lampę Vivitar z prostą "automatyką" i również efekty były niezłe, mimo, że świeciła tylko na wprost.
Ale od długiego czasu nie używam, bo analog dzisiaj to sport ekstremalny. Można bardzo tanio kupić coś analogowego duuużo lepszego - nie ciągnie mnie zupełnie.
Szkoła jaka mi dał Zenit jakoś się tam przydaje - przynajmniej nie straszny mi tryb manualny. W moim Zenicie był popsuty przełącznik manual/auto i jechałem tylko na manualu. Aha i AF się uszkodził w drodze ze sklepu do domu.
puch24

Re: Aparaty do dupy

#13

Post autor: puch24 »

Ach, oczywiście!
Ja też byłem zadowolony z mojego Zenita, bo nie miałem nic lepszego. Ale w wielu przypadkach nie było to robienie zdjęć, tylko walka ze sprzętem...
nordenvind

Re: Aparaty do dupy

#14

Post autor: nordenvind »

Kiev 88 "Hasselbladski", średniak skopiowany od szwedzkiej firmy H.
Kiepska mechanika, często zacinający się naciąg.
Oj bolało uiszczenie rachunku za naprawę u fachowca, sam tego doświadczyłem.
Podobno najlepiej po zakupie nówki oddać specowi do rozbiórki na części
pierwsze i ponownego złożenia.
Sumując, idealny eksponat do przeszklonej meblościanki, wizualnie świetnie komponuje się z ruskimi kryształami :)
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9432
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Aparaty do dupy

#15

Post autor: rbit9n »

puch24 pisze: - Canon A1, AE-1, AE-1P, T50, T80
- Canon F1 N
tak jak się zgodzę co do serii A, to spytam tylko przez ciekawość o serię F. serię, bo skoro flagowiec jest o sempiternę potłuc, to kolejne pewnie też.

Dodano po 2 minutach 23 sekundach:
nordenvind pisze:Kiev 88 "Hasselbladski", średniak skopiowany od szwedzkiej firmy H.
warto nadmienić, że i pierwowzór, czyli bodajże haselbladź 1000F, nie był też jakoś tam rewelacyjnym aparatem, mimo że był rewolucyjny. ale mogę być w błędzie, albowiem jako fan broniki EC-TL, nie zgłębiałem tematu tego.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
nordenvind

Re: Aparaty do dupy

#16

Post autor: nordenvind »

rbit9n pisze:
nordenvind pisze: warto nadmienić, że i pierwowzór, czyli bodajże haselbladź 1000F, nie był też jakoś tam rewelacyjnym aparatem, mimo że był rewolucyjny. ale mogę być w błędzie, albowiem jako fan broniki EC-TL, nie zgłębiałem tematu tego.
Zaczynałem zabawę w MF polskim Startem.Ten sprzęt działał zawsze, wszędzie i w każdych warunkach :)
Skończyłem na w/w Kijewie, określanym jako najgorszy złom fotograficzny na świecie.
Hasel czy Bronica ze szkłami kosztowała w owych czasach chyba tyle co kawalerka na przedmieściach :)
Dzisiaj z średniego formatu podpinam czasami Mamiye 645 Sekor 80/2.8. Obiektyw który można zaadoptować
do każdej lustrzanki włącznie z C i N.
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9432
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Aparaty do dupy

#17

Post autor: rbit9n »

Brona niecały tysiąc baksów, Vicio nieco ponad.

Obrazek

czy to było tyle co mieszkanie w prlu? nie wiem. ale wiem, że Jawczak Broną S2A zrobił album o Rzeszowiu.

Obrazek

w każdym razie 1000F i 1600F tylko z wyglądu są podobne do serii 500. czy jak jej tam. no i tenże 1000F został zgapiony przez Ruskich. zresztą nieważne.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
Ligo

Re: Aparaty do dupy

#18

Post autor: Ligo »

wpk pisze:Drobna dygresja:
Zenitom, mimo ich dodupowatości, należy się szczególny szacunek ze względu na ewolucję.
Jak najbardziej. Starali się do końca, ba... nawet jakieś pogłoski krążyły o planach Zenita z matrycą.
W każdym razie mnie też sentyment pozostał, szczególnie do TTL-a. Nawet Chromy wychodziły dobrze. A potem, gupi gupek, zachciało mi się zmieniać na nowszego 12XP i pożałowałem srodze.
Dodam jeszcze, że wszystkie radzieckie aparaty, jakie posiadałem włącznie z opisywanym Kijewem, były w wersji eksportowej, czyli napisami łacińskimi zamiast cyrylicy. Ciekawe, jaka była jakość tych produkowanych na rynek wewnętrzny?
puch24

Re: Aparaty do dupy

#19

Post autor: puch24 »

To było ciekawe, bo próbowano wyprodukować różne o wiele lepsze Zenity, bez większego sukcesu, a jednocześnie do upadłego trzepano tego nieszczęsnego starego Zenita, opartego na starej konstrukcji, próbując go jakoś tam modyfikować i ulepszać - ale ulepszano drobiazgi.

Nie mam żadnych konkretnych danych, pozwalających twierdzić, że aparaty na eksport były lepsze od tych na rynek wewnętrzny ZSRR, ale taka panowała powszechna opinia.

O aparatach średnioformatowych wiem niewiele, a jeszcze mniej z własnego doświadczenia, więc nie będę się wypowiadał, ale wielokrotnie słyszałem to, co powiedział nordenvind, że Kijewa 88 (wcześniej nazywało się to Salut 80) najlepiej było prosto ze sklepu zanieść do mechanika precyzyjnego, żeby go rozebrał, to i owo poprawił, i złożył na nowo. Kiedyś w Sowietskim Foto były, chyba w kilku kolejnych numerach, artykuły o tym, jak go naprawiać samodzielnie. Był to PIEKIELNIE skomplikowany aparat! W sumie nie dziwię się, że to nie chciało działać! ;-)
puch24

Re: Aparaty do dupy - ZENIT cd.

#20

Post autor: puch24 »

Zenit (cd.) - przesuw błony, naciąg i korpus

Mechanizm naciągu migawki i przesuwu błony w Zenicie też był źródłem wielu problemów. Potrafił się zaciąć lub rozregulować tak, że zdjęcia nakładały się na siebie krawędziami. Czasem zrywała się perforacja błony, i wszystkie zdjęcia robiły się na jednej klatce, choć najczęściej winny był tu użytkownik, który nieprawidłowo załadował błonę. Zenitowi niewątpliwie daleko było do wszystkich "patentowanych" systemów szybkiego ładowania, stosowanych choćby przez Praktikę. Założenie filmu wymagało trochę manipulacji i zręczności.
Licznik zdjęć oczywiście nie był automatyczny, po załadowaniu błony trzeba było ustawić go ręcznie na zero. Jeśli się o tym zapomniało i pod koniec błony za mocno pociągnęło dźwignię naciągu, która miała bardzo duży skok i duże przełożenie, bez trudu albo zrywało się perforację błony, albo wyrywało końcówkę filmu z kasety. Aha, no i licznik jeszcze bardzo łatwo przestawiał się sam, np. zaczepiony paskiem od futerału, itp.

Mechanizm zwalniania przesuwu błony do zwijania filmu z powrotem do kasety też nie zawsze działał prawidłowo. Zdarzało się, że nie rozłączał się w pełni, i przy zwijaniu błony zrywała się albo niszczyła się perforacja.

Mechanizm przesuwu błony i naciągu migawki był skonstruowany w taki sposób, że dźwignia naciągu napędzała najpierw przesuw błony, a dopiero od wałka z zębami, wchodzącymi w perforację "napęd" przekazywany był do naciągu migawki. Z tego powodu nie było możliwe naciągnięcie migawki bez przesuwania błony, a więc nie można było wykonać podwójnej ekspozycji, nawet stosując różne tricki.

Sam korpus też miał wady konstrukcyjne. Przede wszystkim, gniazdo statywowe umieszczone było w prawym dolnym rogu, pod szpulką nawijającą. Dopiero po modyfikacji na początku lat 80-tych zamontowano drugie gniazdo statywowe pod mocowaniem obiektywu. Z tym, że to gniazdo lubiło się samo odkręcać i poluzowywać...
Kolejnym słabym punktem korpusu był zamek tylnej ścianki. Zenity E, B, ET, EM i wcześniejsze wersje TTL miały zamek w postaci metalowego suwaka, który często zaczepiał o futerał, i... aparat sam się otwierał, zaświetlając błonę.
Dopiero po modyfikacji korpusu, w nowej wersji TTL, 10, 11, 12xp i nowszych, zastosowano typowy zamek, działający po wyciągnięciu korbki przewijania.

No i na koniec: pomiar światła TTL. Pomiar odbywał się przy przysłonie roboczej, oczywiście. Wczesna wersja Zenita TTL miała jeden fotorezystor CdS przy przedniej części pryzmatu. Podobno miał on silną tendencję do mierzenia przede wszystkim światła wpadającego przez okular, a nie tego z matówki, zwłaszcza przy mocno przymkniętej przysłonie. W nowszych wersjach, po modyfikacji, zastosowano dwa fotooporniki CdS, umieszczone po obu stronach okularu, co miało zmniejszyć ich wrażliwość na światło z okularu. Może i miało, ale... światłomierz nadal łapał bardzo dużo światła z wizjera, co dla mnie, okularnika, było poważnym problemem. W dodatku czułość światłomierza była dziwnie rozłożona w kadrze, bo w zasadzie odpowiadała umieszczeniu dwóch oporników na prawo i lewo od centrum kadru - w samym centrum czułość spadała.

No i to było jakieś 50% najważniejszych wad Zenita... ;-)
ODPOWIEDZ