No i bunio się przydał. 19 czerwca spotkanie najlepszej na świecie klasy podstawówkowej, wstępnie 15 osób zadeklarowało obecność, dokładnie 30 lat po zakończeniu klasy ósmej A może się znajdzie jeszcze parę osób
A chyba ze 27 osób, ale ze trzy już nie żyją, jeden zwariował i chodzi po Rzeszowie ale nie ma z nim kontaktu werbalnego, no kolega z Kanady będzie przez Skypa albo inne cuś...
Mój irlandzki przyjaciel zorganizował spotkanie klasowe z podstawówki po jakichś 10-15 latach od jej ukończenia. Nie pamiętam dokładnie, wydaje mi się, że już wtedy pracowałem.
Bez bunia, bez NK, tylko telefon, gadu-gadu i emil. Klasa liczyła ponad 30 osób, bo wyż demograficzny, przyszło 20 osób. Wracałem do domu jak już jasno było. Potem kontynuowaliśmy spotkania, choć w mniej licznym gronie raz na pół roku, ale potem i to się skończyło. Ostatnio dowiedziałem się, że jedna z koleżanek zmarła jakoś na przełomie 2019/2020.
W każdym razie takie spotkania są fajne i dobrej zabawy życzę.
Moje klasy - i podstawówkowa, i ogólniakowa - liczyły po około 40 osób.
Podstawówkę, w przeciwieństwie do Prezesa, wspominam tak sobie, co nie znaczy, że jakoś traumatycznie.
Za to bardzo miło wspominam LO.
Z tej klasy nie żyje czworo.
Spotkania mieliśmy różne - 10 lat po maturze - kameralne tylko my, 20 lat - cały czteroklasowy rocznik, i 30 lat tak samo. Oprócz tego całościowe szkolne spędy rocznicowe - byłem tylko na jednym.
W zeszłym roku dziewczyny zaczęły planować tegoroczne 40-lecie matury, ale jak na razie plany się rozmyły z wiadomych przyczyn.
W moich szkołach nie było tradycji zjazdów absolwentów. Nawet na studiach nie mieliśmy typowego balu, choć dwa tygodnie przed obronami pojechaliśmy na weekend do Boszkowa nad jezioro razem z kadrą. Bal na studiach jakoś po 9 semestrze zorganizowaliśmy sobie sami, w sensie nasza grupa 30 osób + osoby towarzyszące w jednym z wrocławskich klubów. Panie w sukniach, panowie w gajerach. Jadło, picie i tańce. Poziom kultury był tak wysoki, że tylko jeden kieliszek został stłuczony podczas całej nocy. Kierownik klubu był tak zaskoczony tym faktem, że aż zaproponował, że jakby następna impreza to dla nas ze zniżką sporą, bo umiemy się bawić. Co więcej sami byliśmy zaskoczeni, bo nie raz nie dwa piło się w akademikach i różnie się to kończyło.