Szmelcwageny i inne

off-duty
ODPOWIEDZ
sandor

Re: Szmelcwageny i inne

#5121

Post autor: sandor »

puch24 pisze: 18 cze 2020, 22:27 Ja też jestem wojującym ateistą, sandorze.
Kiedyś byłem tylko ateistą, ale katole z sercem na dłoni i katolickim miłosierdziem tak się do mnie przypierdalali, że stałem się wojującym. Na razie słowem, a nie czynem.
Na razie slowem... Serio, to ta cała nagonka na kościół to dla mnie jakiś amok. Na razie brak jakichkolwiek argumentów.
To jest tak jak z nienawiścią do Kaczora. 20 lat polityki wyszydzania i teraz jeden z drugim wie, ze ma go nienawidzić, ale nie wie za co.
cybulski

Re: Szmelcwageny i inne

#5122

Post autor: cybulski »

Jeśli celem jest wprowadzenie szkół w średniowiecze to tu rząd i KK ma sukcesy.
sandor

Re: Szmelcwageny i inne

#5123

Post autor: sandor »

Cybulski zignorowałes moje pytanie, ale pewnie nie wiesz jak przejawia sie to przenikanie do życia publicznego.

Dodano po 4 minutach 2 strzałach znikąd:
Puch wydawałeś mi się gościem, który jest ponad pewne sytuacje.

Dodano po 1 minucie 43 strzałach znikąd:
Puch za parę lat, to dzieci, które będą chodzić na religie prawdopodobnie będą piętnowane.
cz4rnuch

Re: Szmelcwageny i inne

#5124

Post autor: cz4rnuch »


sandor pisze:To u nas nie ma martwych kurczaków.
W polskim kościele? Może i są. Albo inne ofiary.
puch24

Re: Szmelcwageny i inne

#5125

Post autor: puch24 »

Sandor, staram się, ale, czy chcę, czy nie chcę, pewne symbole do mnie jednak przemawiają. Gdy wchodzę do państwowego urzędu, szkoły, szpitala, itp., i na ścianie widzę krzyż z Jezusem, od razu odbieram wiadomość, że jestem tam intruzem, że to nie jest miejsce dla mnie przeznaczone. Że to jest przede wszystkim dla tych od krzyżyka, a ci bez krzyżyka są gorszym sortem (patrz -> J.K.!).
Jeśli ktoś idzie do lekarza, a lekarz mu mówi, że mu nie pomoże, bo mu tego zabrania klauzula sumienia, to jest jawna dyskryminacja. To samo w aptece, gdy aptekarz odmawia sprzedaży określonych specyfików ze względu na przekonania.

Oczywiście, wyśmiewam ceremonie oddawania przez rozmaitych ministrów pod opiekę Jezusowi i Marii energetyki, służby zdrowia, czy w końcu całego państwa, bo jest to dla mnie idiotyczna szopka i cyrk na kółkach, jakiego świat nie widział (i cały cywilizowany świat to wyśmiewa), podobnie jak święcenie radiowozów, karetek czy zgoła oczyszczalni ścieków. W gruncie rzeczy można uznać to za specyficzny i niegroźny folklor, choć w podtekście tego jest też wiadomość: "to jest tylko dla katolików". "Innych klientów nie obsługujemy".

KK w swoim niezmierzonym miłosierdziu dzieli ludzi jak jasna cholera - na lepszych i gorszych, ale dzieli też rodziny, przyjaciół, itd.
Czyż nie jest to znakomity przykład stosowania rzymskiej zasady "dziel i rządź"? Bo skłóconym społeczeństwem o wiele łatwiej się rządzi i manipuluje. I ma się pewność, że skłócony lud na pewno nie zjednoczy się przeciwko opresorom.

Miałem wtedy jakieś 18 lat, moje dwie półsiostry są ode mnie odpowiednio o 10 i 12 lat młodsze. Niestety, ich obie babcie, jak też i mama, były/są bardzo "kościółkowe", i choć dziewczynki nie zostały ochrzczone zaraz po urodzeniu (mój ojciec, ateista, bardzo się temu sprzeciwiał), to trzy panie przypuściły szturm i przeforsowały, że dziewczynki będą jednak chodziły na religię (wtedy jeszcze po szkole, w salce przy kościele).
I kiedyś, jak u nich byłem, siedziałem z siostrami w samochodzie i czekaliśmy na ojca i jego żonę. I nagle jedna z sióstr, tak zupełnie bez związku z czymkolwiek, zapytała:
- Maciek, czy ty i tata jesteście złymi ludźmi?
Zdębiałem, zwłaszcza, że nijak się to miało do czegokolwiek, więc zapytałem, skąd jej to przyszło do głowy.
- A, bo na religii siostra powiedziała, że ludzie, którzy nie chodzą do kościoła, to są źli ludzie, no a ty i tata nie chodzicie.
Nie pamiętam już, co wtedy powiedziałem, ale zmroziło mnie to, i jednocześnie wkurzyło strasznie, bo dziewczyny miały nieźle namieszane przez to w głowie. Najwyraźniej tak je to dręczyło, że zapytały mnie tak zupełnie bez przyczyny.
Oczywicie później powiedziałem to ojcu i jego żonie. Nie wiem już, czy był jakiś dalszy ciąg, poza tym, że moje obie siostry niestety nadal są bardzo kościółkowe... ;-)
Awatar użytkownika
no_gravity_Carlos
Posty: 4500
Rejestracja: 06.2019

Re: Szmelcwageny i inne

#5126

Post autor: no_gravity_Carlos »

teraz bedzie nowy lepszy swiat - matriksowy tylko bardziej realny, cale szczescie ze umiem sie odgrawitowac, czego i innym zycze,

swoja droga zauwazylem dosc spory ruch w tej materii, mam nadzieje ze nie utoniemy w tym szambie, ja przynajmniej bez grawitacji jestem o to spokojny, ale o tym byc moze w kolejnych odcinkach jak bedzie zainteresowanie
Awatar użytkownika
abishai
Osia mówiła - Abiszabi
Posty: 1521
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Swindon

Re: Szmelcwageny i inne

#5127

Post autor: abishai »

Maćku, pięknie i subtelnie napisane, niestety, tego betonu nie skruszysz, szkoda Twojego czasu.
puch24

Re: Szmelcwageny i inne

#5128

Post autor: puch24 »

Miło mi. Dziękuję. Jak powiedziałem wyżej, wojuję słowem. ;-)

Jest mi po prostu bardzo przykro, że są ludzie, którzy powodują, że w kraju, w którym się urodziłem i wychowałem, z którego pochodzą wszyscy moi dający się ustalić przodkowie, momentami (i coraz częściej) czuję się jak nie u siebie.
Ludzie, którym obca jest zasada "live and let live". :-(
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8696
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Szmelcwageny i inne

#5129

Post autor: vid3 »

A to nie Ty pokazywałeś kiedyś zdjęcie z pielgrzymki?
Coś mi się przypomina z biskupem / papieżem /...
puch24

Re: Szmelcwageny i inne

#5130

Post autor: puch24 »

Tak, pokazywałem. Jak najbardziej z JP2. :-D Zabawna mi się wydaje myśl, że ja, główny bezbożnik kraju, itd., "macam się" z papieżem. ;-)

Było to zupełnie nieplanowane i niezamierzone z mojej strony. Brałem wtedy udział w tzw. pielgrzymce Rodzin Katyńskich z całej Polski do Rzymu, z audiencją u papieża. Mój dziadek zginął bowiem w Katyniu. Pojechałem, z rodziną, bardziej "na wycieczkę do Włoch" niż na "pielgrzymkę", z mojego punktu widzenia - ale całkiem podobnie podchodziło do tego wiele osób, przynajmniej z mojej grupy (jechałem z grupą warszawską). Nie było żadnych modłów ani śpiewów kościelnych w autobusie, wyjazd był naprawdę dość mocno "laicki" i bez ostentacyjnego demonstrowania religijności. A sam pobyt, poza audiencją u papieża i następnego dnia mszą dla wszystkich na polskim cmentarzu w Monte Cassino, był bardzo "turystyczny", a kilka bardziej religijnie nastawionych osób, które próbowały protestować przeciw "turystyce" i dowodzić, że to "pielgrzymka", zostało dość szybko spacyfikowanych. ;-) Zresztą, zwiedzaliśmy przy okazji mnóstwo kościołów, i ci, którzy chcieli, modlili się w nich, a którzy chcieli i byli zainteresowani - zwiedzali.
W każdym razie, nie była to pielgrzymka "na klęczkach", tylko taka dość "świecka czy laicka pielgrzymka", bardzo zrównoważona, "nic na siłę" i z całym należnym szacunkiem tam, gdzie był należny.

A w czasie audiencji po prostu wrobili mnie w to! ;-) Myślałem, że sobie gdzieś tam cicho w kąciku stanę, i tyle. Co najwyżej zrobię parę zdjęć. Tymczasem na siłę, jako "dużej młodej mięciźnie" (bo takich trochę brakowało w towarzystwie) wciśnięto mi w ręce obraz Matki Boskiej Katyńskiej i kazano trzymać tak, by papież mógł go obejrzeć z bliska. No to co miałem zrobić? No i w ten sposób dostąpiłem zaszczytu, który spotkał tylko pierwszy rząd... ;-)

Ale dużo większe wrażenie od audiencji u papieża zrobiła na mnie wizyta na Monte Cassino. Zdobywanie tego wzgórza to musiała być masakra. Zresztą była...
Ironią jest to, że wśród zwiedzających klasztor było więcej Niemców niż Polaków. Oni też tam mają swój cmentarz, który odwiedzają.
ODPOWIEDZ