puch24 pisze: ↑20 lip 2020, 16:23Idziesz/jedziesz, patrzysz, wyjebany piękny nowoczesny budynek, albo stara kamienica odpierdolona jak diabeł na Zielone Świątki, a za rogiem albo w bramie syf z gilem, kiła i mogiła.
Ja w Łodzi byłem trzy razy i to chyba w ciągu jednego roku lub po porostu roku.
Pierwszy raz na wernisażu 8 marca. Adam agrest opowiadał, że pierwszą osobą jaką zobaczył to był żul w zakrwawionej prawie do pasa koszulce. Potem idzie, patrzy pancernej prewencji od groma, pyta się ich czy jakaś manifestacja się kroi, to samochód przepakuje. Nie, nie, nie trzeba to tylko Dzień Kobiet.
Po wernisażu poszliśmy na after do Łodzi Kaliskiej, takie lokale w podwórku przy Piotrkowskiej. Podobno wtedy najmodniejsze lokale w Łodzi. W bramie wejściowej na to podwórko dwaj panowie kloszardzi bez krempacji walili z gwinta prytę.
Jedyne miasto gdzie Straż Miejska jeździ po zmroku i to na sygnale jeszcze.
Z drugiej strony po północy ciężko było znaleźć otwarty lokal w centrum, żeby posiedzieć i pogadać przy piwie.