Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Współczuję serdecznie.
Czytałem gdzieś dzisiaj, że jacyś spece szacują, że najdalej za cztery tygodnie prawie wszystkie szkoły będą musiały przejść na nauczanie zdalne, albo w najlepszym razie hybrydowe.
Szczęściem wielkim szkolnictwa wyższego i innych szkolnictw jest to, że nie podlegają MEN i kuratoriom, i mogą same stanowić o trybie prowadzenia zajęć. Tak jak słyszę, to mało która uczelnia wznawia normalne zajęcia.
Czytałem gdzieś dzisiaj, że jacyś spece szacują, że najdalej za cztery tygodnie prawie wszystkie szkoły będą musiały przejść na nauczanie zdalne, albo w najlepszym razie hybrydowe.
Szczęściem wielkim szkolnictwa wyższego i innych szkolnictw jest to, że nie podlegają MEN i kuratoriom, i mogą same stanowić o trybie prowadzenia zajęć. Tak jak słyszę, to mało która uczelnia wznawia normalne zajęcia.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38944
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ty scolopendro!
- vid3
- Posty: 8694
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Pewien mój dawny kolega, obecnie doktor nauk hwj na pewnej uczelni
stwierdził, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu mistrz-uczeń.
Nie znałem go z tej strony.
A może na starość coś się mu porobiło.
stwierdził, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu mistrz-uczeń.
Nie znałem go z tej strony.
A może na starość coś się mu porobiło.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38944
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Może za antyczną Grecją zatęsknił?
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja pierdolę, kurwa mać. Ostatnio pomagałem koleżance z klasy, Ani, co Berlinie mieszka od 20 lat. Córka jej dostaje rentę rodzinną po ojcu, ale ZUS żąda oryginałów dokumentów, że skończyła jedną uczelnię w styczniu tego roku i zaczęła kolejną. Ale że pierdolony ZUS stać na pałace ale nie stać na wysyłanie za granicę poleconym tylko listem zwykłym, córa koleżanki będąc w PL ustanowiła mnie pełnomocnikiem do doręczeń i wysłaliśmy oryginały dyplomów i immatrykulacji do ZUSu w Elblągu (właściwy w sprawach rent zagranicznych) z pismem przewodnim, pełnomocnictwem, z prośbą o wysłanie do mnie oryginałów, a ja już odeślę do Berlina poleconym. Dziś kurwa znajduję w skrzynce pomiętą w pizdu kopertę z ZUSu, z nabazgranym na kopercie "polecony" (oczywiście chuja tam polecony, jak nic nie podpisywałem, że odbieram, zero awizo) i jeszcze z przyjebanym na oryginale dyplomu niemieckiego stemplem wpływówki. Generalnie ZUS zniszczył dokument tym stemplem, córa koleżanki już nie dostanie wtórnika tylko odpis za 20 euro i jeszcze wysłali zwykłym listem. Koleżanka takiej piany dostała, że skarżyć będzie ZUS, tylko co jej to da. Oczywiście ZUS podaje tylko jeden nr tel do kontaktów, infolinia na której czeka się 5 godzin, bo do poszczególnych oddziałów nie dzwonić, by panie nakudlone nie miały stresa. Kurwa, zaorać to gówno, to mało.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
To prawda. Niektórzy urzędnicy/urzędy to masakra.
Gdy byłem jakoś na etapie kończenia magisterium / początku studiów doktoranckich (nieukończonych, niestety), mieliśmy też doktoranta z Chin. Kiedyś przyszedł do naszej szefowej / promotorki z prośbą o wypełnienie jakiegoś dokumentu, który musiał wysłać do ambasady chińskiej. To było jakieś potwierdzenie, że jest studentem i jego praca postępuje, itd. W języku chińskim i angielskim. Miało to bardzo dla nas nietypowy format, bo nie była to typowa kartka A4, tylko węższa, a sporo dłuższa, i kilkakrotnie złożona. Szefowa musiała coś tam wpisać i podpisać się, a na górze trzeba przyłożyć pieczątkę instytutu filologii angielskiej. I co się stało? Otóż nowa, i kompletnie niekompetentna w żadnej kwestii pracownica sekretariatu przyłożyła pieczątkę instytutu... do góry nogami. Szefowa, jak to zobaczyła, dostała ataku furii, i powiedziała tej sekretarce, że ma COŚ z tym zrobić, i nie interesuje ją, co. Jaki był dalszy ciąg, nie wiem, ale obciach był maksymalny.
Dodano po 8 minutach 28 strzałach znikąd:
Na tej zasadzie na przykład działają kolegia w Oxfordzie i Cambridge, gdzie większość studiowania to naprawdę samodzielne STUDIOWANIE, a nie szkółka wyższa. Student ma tutora, który go prowadzi, z którym omawia, dyskutuje pracę, itd. Bardzo dużo jest pracy one-on-one.
Zupełnym przeciwieństwem tego jest funkcjonujący u nas system, wzorowany chyba na niemieckim, ale chyba też francuskim, gdzie na niedosiężnych dla maluczkich studentów wyżynach funkcjonuje sobie profesor, a studenci, kilkuset, siedzą zupełnie stłamszeni w auli i bez szemrania spijają z jego ust złote głoski.
Zwolennicy tego drugiego są chyba jednocześnie entuzjastami nauczania na odległość, przez Internet, na różnych platformach, i czym tam jeszcze.
Gdy byłem jakoś na etapie kończenia magisterium / początku studiów doktoranckich (nieukończonych, niestety), mieliśmy też doktoranta z Chin. Kiedyś przyszedł do naszej szefowej / promotorki z prośbą o wypełnienie jakiegoś dokumentu, który musiał wysłać do ambasady chińskiej. To było jakieś potwierdzenie, że jest studentem i jego praca postępuje, itd. W języku chińskim i angielskim. Miało to bardzo dla nas nietypowy format, bo nie była to typowa kartka A4, tylko węższa, a sporo dłuższa, i kilkakrotnie złożona. Szefowa musiała coś tam wpisać i podpisać się, a na górze trzeba przyłożyć pieczątkę instytutu filologii angielskiej. I co się stało? Otóż nowa, i kompletnie niekompetentna w żadnej kwestii pracownica sekretariatu przyłożyła pieczątkę instytutu... do góry nogami. Szefowa, jak to zobaczyła, dostała ataku furii, i powiedziała tej sekretarce, że ma COŚ z tym zrobić, i nie interesuje ją, co. Jaki był dalszy ciąg, nie wiem, ale obciach był maksymalny.
Dodano po 8 minutach 28 strzałach znikąd:
Ależ to jest oczywista oczywistość.
Na tej zasadzie na przykład działają kolegia w Oxfordzie i Cambridge, gdzie większość studiowania to naprawdę samodzielne STUDIOWANIE, a nie szkółka wyższa. Student ma tutora, który go prowadzi, z którym omawia, dyskutuje pracę, itd. Bardzo dużo jest pracy one-on-one.
Zupełnym przeciwieństwem tego jest funkcjonujący u nas system, wzorowany chyba na niemieckim, ale chyba też francuskim, gdzie na niedosiężnych dla maluczkich studentów wyżynach funkcjonuje sobie profesor, a studenci, kilkuset, siedzą zupełnie stłamszeni w auli i bez szemrania spijają z jego ust złote głoski.
Zwolennicy tego drugiego są chyba jednocześnie entuzjastami nauczania na odległość, przez Internet, na różnych platformach, i czym tam jeszcze.
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4499
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
jeblo mi krotko i dotkliwie wczoraj w plecach znowu, nawet siadac do kompa do fot nie moge, wiec mala przerwa znow bedzie
- danz1ger
- Posty: 5941
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Gdańsk
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4499
- Rejestracja: 06.2019
Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
a bende robic, bende...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
O, kurwa. Współczuję.no_gravity_Carlos pisze: ↑02 wrz 2020, 17:26 jeblo mi krotko i dotkliwie wczoraj w plecach znowu, nawet siadac do kompa do fot nie moge, wiec mala przerwa znow bedzie