Ale, że się nie rozładowują samoczynnie bez włączania.
Nie ubywa prądu.
Wydajność też chyba lepsza, sprawdzę.
Dobra nabijajcie się ile chcecie ale jest lepiej
No wiesz, jako człowiek artystyczny możesz wierzyć w cuda, ale jesteś też człowiekiem mocno technicznym, a jako taki powinieneś wiedzieć, że w technice cudów nie ma...
Maciek ja wiem, że Ty jak piszesz to wiesz o czym
ale bateria jest w aparacie drugi dzień i ciągle 100%.
Wcześniej mi ubywało prądu przy wyłączonym aparacie.
Nawet wspominałem o tym. No zobaczymy.
Może po prostu nigdy nie dałeś się jej naładować do pełna?
Poza tym, zobacz co będzie, gdy zaczniesz robić zdjęcia bardziej intensywnie. Zobacz, czy nie będzie tak, że najpierw będzie bardzo długo 100%, a potem nagle co zdjęcie będzie spadało o 10% i po 10 zdjęciach bateria będzie pusta.
Naczytałem się jakie to kapryśne pod względem parametrów ładowania są te wszystkie Li-iony w porównaniu do starych Ni-Mh
i chyba kupię firmową ładowarkę. Muszę mieć zresztą drugą jako zapas.
Ligo pisze:Ja mam Sony BC-VW1 jeszcze z czasów, kiedy łaskawie dodawali ładowarki do aparatów.
Prąd na wyjściu to 8,4V, 0.28A.
Są jeszcze mniejsze Sony BC-TRW z czterema ledami ! 8,4V, 0,4A o takiej myślałem.
Meliszipak pisze:Maciek ja wiem, że Ty jak piszesz to wiesz o czym
ale bateria jest w aparacie drugi dzień i ciągle 100%.
Wcześniej mi ubywało prądu przy wyłączonym aparacie.
Nawet wspominałem o tym. No zobaczymy.
Może poprzednia ładowarka była wujowa, a ta jest po prostu normalna
Wróciłem w zdrowiu, niestety fotograficznie nie jestem zadowolony. Chyba nie czuję tego hobby. Wmówiono mi (no dobra, sam to widziałem), że a6000 z pezetem nie do końca daje satysfakcję. No to zanabyłem A7II. Niestety na takie wycieczki po Wenecji albo powinienem mieć cztery obiektywy, szybkie ręce i kupę czasu oraz murzyna tragarza, albo jednak zooma, który do A7II ani wybitny ani mały ani lekki. Trochę kadrów mi spierdoliło, trochę bolała szyja od noszenia na pasku, trochę się męczyłem, trochę nie było przyjemności. Pozbywając się pentaxa z niezłym tamronem 17-50/2.8 chciałem większą mobilność z lekką poprawą jakości - bezlusterkowiec - teraz zatoczyłem koło, mam bezlusterkowca dużego, ciężkiego, drogiego w chuj (tamron kosztował nowy 1300 zł). Trzeba było zostawić a7 Ahabom i zostać jak grizwold-turysta z a6000. Z którym byłem, i zrobiłem nim zero fotek. Bo mi żal dupę ściskał, że jakość gorsza. Chyba nie będę Was mocno zanudzał fotami, bo to w zasadzie takie tam wycieczkowe pozowanie i landszafty.