Ech. Smuteczek. Wczoraj nie zdzierżyłem, i wyjebałem, najpierw zjebawszy, ze znajomych mego guru, który wychował mnie muzycznie, filmowo... 5 lat starszy, znamy się pewnie 40 lat, kumplami byliśmy 30. Ale cóż, odjebało mu na starość, łazi z wielkim krzyżem "Nie wstydzę się Jezusa", oki, nie mam nic do Jezusa. Ale przełykałem już z naście jego wulgarnych, szowinistycznych, fanatycznych i pełnych nienawiści komentarzy na Fb, odnośnie kobiet, wcześniej Trzaskowskiego czy innych ludzi, którzy nie liżą pałki Jarkowi i ksiundzom. No ale wczoraj już nie wytrzymałem. Ale jednak smuteczek.
Przypomniała mi się zasłyszana historia o próbie ukarania nieposłuszeństwa na Studium Wojskowym, w latach 60 chyba:
Zupak: - Student stapendium ma???
Student: - Nie.
Zupak: - Nie??? To damy i odbierzemy!
Nosi mnie. Poszedłbym do knajpy. No ale zamknięte. Więc może na marsz sufrażystek? O 17tej jest, może jakieś fotki bym zrobił, ale ciemno będzie. No bo co? Gołe selfiki z mieczem? Żenua.
Mechanizmy szpiegujące fejsa zaiste som zajebiste, bo mnie ostatnio nawet wupsika w szelkach pokazały, że znać mogę go. Czyli inwigilacja na piątkę, bo ani żem nie wchodził na kontko wupsa ani nie mam znajomych, którzy by mogli netowo poświadczyć za znajomość tą.