zdyboo pisze: ↑28 gru 2020, 21:08
...Zresztą zwykle limit bagażu podręcznego skutecznie redukuje takie zapędy.
U mnie podobnie. Na ostatnie wyjazdy pakowałem się tylko w podręczny co przełożyło się na przynajmniej kilka stówek oszczędności: tańsze loty wewnętrzne i brak miejsca na zakupy Jedynie jakieś przyprawy, ale to zazwyczaj są grosze. O dziwo moja kobiałka też się wyrobiła i na 4 tygodnie potrafi zapakować się w mały plecak. W sumie to nawet jest lepsza ode mnie, bo ja mam jeszcze torbę na aparatkę i słoiki.
Ja mam zawsze największy problem przy mieszanych wyjazdach pieszo-rowerowych. Może nie tyle problem co, ale jak spakować dwa zestawy ciuchów.
Pamiętam też jak Żaba leciał zimą do Wietnamu z plecakiem 15 l czy coś koło tego. Ciuchów nie brał, bo stwierdził, że tam za dolara od sztuki kupi wszystko. Problem miał tylko z tym, że leciał w zimie. Rozwiązał to tak, że kupił kurtkę w lumpeksie, którą w Paryżu na lotnisku wyrzuciła do kosza. Ja z plecakiem 12 l poleciałem do Kopenhagi, ale na trzy dni zaledwie.
To nie jest tak, że zabieram dużo rzeczy. Ja zwykle jeżdżę na min 14 dniowe wycieczki objazdowe. Raczej intensywne. Wiec po calym dniu zwiedzania, latania i podziwiania nie chce mi sie ładnie pakować i wrzucam jak leci, stad ta wielka walizka nie mam na to czasu po prostu.
Tak jak mówiłam, rozne potrzeby.
Na krótkie wypady to i w torebke sie spakuje, jak trzeba.
Kurdeee kcem juz gdziekolwiek pojechac tak strasznie bardzo.
Mądry gość ten Żaba. Ja też na to wpadłem, ale dopiero po kilku(nastu) wyjazdach. I faktycznie łaszki w APW tanie a pralnia jeszcze tańsza więc nawet nie trzeba dużo kupować. A kurtki zimowe, bo niestety takie loty prawie zawsze z Wawki, zdeponowalim u kumpla, który był na tyle miły, że je nam przywiózł na lotnisko. Oczywiście nie za darmo.
Kiedyś odbierałem ojca po przylocie z kraju bliskiego co prawda wschodu w porze zimowej. Fajnie to wyglądało jak oczekujący biegli do przylatujących z zimowymi kurtkami co by ich jak najszybciej okryć. Była noc i jakoś tak ze 20 stopni mrozu.
Były takie zimy kiedyś.
Na fczasach jest komfort, do czartera zafsze można sobie zabrać po dużej walizie na tfasz bo to jest w cenie. Zazwyczaj jednak mieścimy się w jednej średniej i kabinówce.
Natomiast Indywidualnie nigdy nie mieliśmy problemów zmieścić się w dwa podręczne kabinowe i dodatkowo duża torebka damska plus moja torba typu mesendżer na sprzęt foto i jakiś tablet.
No tak. W czarterze bagaż lukowy masz prawie zawsze w "gratisie" a potem też zazwyczaj poruszasz się zamówionym transportem więc większy nie przeszkadza. Wystarczy, że się go zniesie z pokoju do hotelowego lobby lub pod autobus. Gorzej jak się samemu wszystko organizuje to wtedy taki większy prawie zawsze przeszkadza. Szczególnie jak z buta trzeba z nim zrobić jakieś kmy. No i moja osobista trauma. Ponieważ jestem jednostką wybitnie pesymistycznie nastawioną, fatalistą, to zawsze czekałem przy pasie transmisyjnym kiedy i mnie trafi i się okaże, że ktoś coś pomylił więc mój bagaż zamiast do Amsterdamu poleciał np. do Honolulu. Szczególnie jak leciałem przez Kijów albo na Szeremietiewo gdzie trafienie na taką atrakcje to nie jak wygrana w totka a bardziej jak szansa na spacer z przygodami na Cisowej wieczorową porą. Z podręcznym takie wątpliwe przyjemności się omija. No i nie trzeba czekać na odbiór bagażu. Czasami całkiem długo.
PS A wracając do tematu. Wczoraj do połowy obejrzałem coś chyba w miarę świeżego z Meryl Streep na netflisiu, ale mocno to jakoś wynudziło więc nie polecam.
cz4rnuch pisze: ↑29 gru 2020, 07:36
PS A wracając do tematu. Wczoraj do połowy obejrzałem coś chyba w miarę świeżego z Meryl Streep na netflisiu, ale mocno to jakoś wynudziło więc nie polecam.
całkiem świeży z grudnia "Niech gadają" na HBO jest niezły, ale ja ją zawsze lubiłem
Mnie bagaż raz zgubili. Okazuje się, że godzina na przesiadkę, na tak dużym lotnisku jak Frankfurt dla człowieka wystarczy, ale dla bagażu niekoniecznie. Na drugi dzień dowieźli mi walizkę do domu. Lufa nawet zwróciła za zakupy pierwszej potrzeby jakie musiałem poczynić.
Raz też jak służbowo lecieliśmy większa grupą do Szanghaju, też we Frankfurcie połowie grupy nie przepakowali walizek z samolotu z Wrocławia do samolotu do Szanghaju. Tu jednak było 12 godzin lotu i zorientowali się sami. W momencie jak wylądowaliśmy na Pudongu to walizki leciały już następnym samolotem. Po meldunku w hotelu i tak poszliśmy na obiad, a potem na drinkowanie. Jak wieczorem wróciliśmy do hotelu walizki już czekały w lobby.
Muszę jednak przyznać, że logistykę bagażu mają dobrze opracowaną. Czasowo tylko nie zawsze się wyrobią. Powrót z tego wyjazdu do Szanghaju też nie był bezproblemowy, bo odwołali ostatni lot z Frankfurtu do Wrocławia. Przebukowali nam loty na drugi dzień z tym, że dwie osoby miały lecieć z Frankfurtu rano, a reszta przed południem do Monachium i popołudniu do Wrocławia. Wszystkim jednak odradzali zabieranie bagażu lukowego, bo będzie szybsza odprawa. Nie odebraliśmy, a bagaże leciały z nami.
Nie wiem tylko co by się stało, jak okazałoby się, że z lotniska jedziesz lub płyniesz jeszcze gdzieś w pizdu. Choć podejrzewam, że w ostateczności bagaż by nadali zwykłym kurierem na adres, który byś podał na lotnisku.
Jedynie jakieś przyprawy, ale to zazwyczaj są grosze. O dziwo moja kobiałka też się wyrobiła i na 4 tygodnie potrafi zapakować się w mały plecak. W sumie to nawet jest lepsza ode mnie, bo ja mam jeszcze torbę na aparatkę i słoiki.
nie mam na to czasu po prostu. 
