Liczba rowerzystów: ZERO! Things
-
puch24
Re: Things
Nic nie cieszy moich złośliwych kaprawych oczek bardziej niż widok tego ZERA: 
Liczba rowerzystów: ZERO!
by Maciej, on Flickr
Liczba rowerzystów: ZERO! -
Metanoia
Re: Things
Ale faktury za ścieżki rowerowe, pasy dla rowerzystów są prawdziwe...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Things
Prawdziwi cykliści są spoko, ale tych co napierdalają chodnikami wąskimi jak szaleni mam ochotę przewracać. Podobnie z wjeżdżającymi na pełnej kurwie na pasy, gdzie nie ma ścieżki rowerowej.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
-
puch24
Re: Things
W Łodzi działa mafia pedalarska, cykloterrorystyczna, która zawłaszcza przestrzeń publiczną, rozpycha się łokciami i chciałaby cały transport w mieście przerobić na pedalarski, od 3-latka do 95-latka wszyscy mieliby popylać z jednego końca miasta na drugi na pedałach, także z trójką niemowląt, toną węgla, meblami przy przeprowadzce czy lodówką do naprawy...
Latem, zimą, w mrozie i w upale, w deszczu, po śniegu i po lodzie.
Większość z nich to chyba młode, zdrowe byczki, dla których nie jest to problemem, którzy np. mają możliwość wzięcia prysznica w pracy i mogą się przebrać, itd. I nie biorą pod uwagę tego, że są inni ludzie, dla których nie jest to rozwiązanie do przyjęcia. A żądają np. powiększenia ścieżek rowerowych kosztem szerokości jezdni dla samochodów, czy wydzielenia pasów dla rowerów na jezdni. I ciągle im mało.
Do tego wielu z nich jeździ jak wariaci i w ogóle nie przestrzega żadnych przepisów. Bardzo często też jeżdżą po jezdni, choć obok jest ścieżka dla rowerów...
Jest sporo kolizji z pieszymi (fakt, często jest to wina pieszych, którzy łażą po ścieżkach rowerowych), ale równie często jest to wina rowerzystów, którzy jeżdżą po prostu po chodniku. Często też z chodnika wjeżdżają na przejściach pod samochody.
Ale kierowcy muszą się też nauczyć przejeżdżać przez przejazdy rowerowe przez jezdnię, często nie patrzą w prawo i w lewo dostatecznie daleko, bo są przyzwyczajeni do prędkości typowej dla pieszego, tymczasem pedalarze potrafią tam pędzić jak wariaci. I niestety wg przepisów winni są kierowcy samochodów a nie pedalarze.
W każdym razie, tak jak lubię jeździć na rowerze, tak nie znoszę tych cykloterrorystów.
I cieszy mnie każde ich niepowodzenie. Bo jestem z gruntu zły!!! 
Większość z nich to chyba młode, zdrowe byczki, dla których nie jest to problemem, którzy np. mają możliwość wzięcia prysznica w pracy i mogą się przebrać, itd. I nie biorą pod uwagę tego, że są inni ludzie, dla których nie jest to rozwiązanie do przyjęcia. A żądają np. powiększenia ścieżek rowerowych kosztem szerokości jezdni dla samochodów, czy wydzielenia pasów dla rowerów na jezdni. I ciągle im mało.
Do tego wielu z nich jeździ jak wariaci i w ogóle nie przestrzega żadnych przepisów. Bardzo często też jeżdżą po jezdni, choć obok jest ścieżka dla rowerów...
Jest sporo kolizji z pieszymi (fakt, często jest to wina pieszych, którzy łażą po ścieżkach rowerowych), ale równie często jest to wina rowerzystów, którzy jeżdżą po prostu po chodniku. Często też z chodnika wjeżdżają na przejściach pod samochody.
Ale kierowcy muszą się też nauczyć przejeżdżać przez przejazdy rowerowe przez jezdnię, często nie patrzą w prawo i w lewo dostatecznie daleko, bo są przyzwyczajeni do prędkości typowej dla pieszego, tymczasem pedalarze potrafią tam pędzić jak wariaci. I niestety wg przepisów winni są kierowcy samochodów a nie pedalarze.
W każdym razie, tak jak lubię jeździć na rowerze, tak nie znoszę tych cykloterrorystów.
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9584
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Things
ale tak to jest wszędzie.puch24 pisze:[---]
a u nas na przykład w godzinach obwiązywania baspasów na Dąbrowskiego, rowerem należy jechać między samochodami, a autobusami, bo po baspasie nie można, i po chodniku nie można, a DDR nie ma. więc jedzie się środkiem, blokując i autobusy i samochody. ale ważne, że zgodnie z durnym przepisem.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
-
puch24
Re: Things
U nas biust-pasy obowiązują 24/7, nawet w środku nocy, gdy nie ma ani pół złamanego autobiustu w promieniu 10 km (co prawda teoretycznie może to mieć jakieś uzasadnienie, bo jeżdżą autobiusty noce).
Mnie denerwuje to, że pedalarze tak zawłaszczają wszystko, na zasadzie: dać im palec, to zjedzą całą rękę. W Łodzi stworzono dla nich naprawdę sporo ścieżek rowerowych, w większości zupełnie wydzielonych, gdzie mogą sobie pedałować do woli, a mimo to i tak często snują się między samochodami i stwarzają zagrożenie i przeszkadzają.
W ciasnym centrum miasta jest z tym gorzej, bo po prostu nie ma miejsca na ścieżkę rowerową, więc oni żądają wydzielenia szerokości całego jednego pasa (jest dużo ulic jednokierunkowych z dwoma pasami ruchu, oni chcieliby dla siebie jednego pasa). Co więcej, na niektórych ulicach jednokierunkowych wydzielono - ale tylko malowaniem! - pasy dla rowerzystów idące POD PRĄD ruchu samochodów! To już naprawdę stwarza zagrożenie, bo jak kierowca nie jest przyzwyczajony, może się niespodziewanie nadziać na rowerzystę jadącego mu "pod prąd". Oczywiście wiem, że jest to zgodne z przepisami, ale nie jest zgodne z przyzwyczajeniami i ze zdrowym rozsądkiem.
Mnie denerwuje to, że pedalarze tak zawłaszczają wszystko, na zasadzie: dać im palec, to zjedzą całą rękę. W Łodzi stworzono dla nich naprawdę sporo ścieżek rowerowych, w większości zupełnie wydzielonych, gdzie mogą sobie pedałować do woli, a mimo to i tak często snują się między samochodami i stwarzają zagrożenie i przeszkadzają.
W ciasnym centrum miasta jest z tym gorzej, bo po prostu nie ma miejsca na ścieżkę rowerową, więc oni żądają wydzielenia szerokości całego jednego pasa (jest dużo ulic jednokierunkowych z dwoma pasami ruchu, oni chcieliby dla siebie jednego pasa). Co więcej, na niektórych ulicach jednokierunkowych wydzielono - ale tylko malowaniem! - pasy dla rowerzystów idące POD PRĄD ruchu samochodów! To już naprawdę stwarza zagrożenie, bo jak kierowca nie jest przyzwyczajony, może się niespodziewanie nadziać na rowerzystę jadącego mu "pod prąd". Oczywiście wiem, że jest to zgodne z przepisami, ale nie jest zgodne z przyzwyczajeniami i ze zdrowym rozsądkiem.
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9584
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Things
dokładnie. wyprzedzisz takiego w odległości mniejszej niż 1,5 m, to zaraz do prasy leci, że go ktoś chciał zabić, ale jak on się przeciska między autami na żyletkę, to jest wszystko w porządku. ogólnie mozna powiedzieć zasada punktu widzenia i siedzenia.
z zasady kontrapasy są logiczne, pod warunkiem, że nie wyjeżdżasz autem z podporządkowanej.
z zasady kontrapasy są logiczne, pod warunkiem, że nie wyjeżdżasz autem z podporządkowanej.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
-
Metanoia
Re: Things
Jak to dobrze, że mieszkam w zabitej dechami dziurze.
Rano budzą mnie za oknem żurawie, na działce mam bagno w gratisie od bobrów a na bagnie mają swoje gniazda kaczki i kruki. 600m od domu jest gniazdo bielików.
Przyjeżdżam do Warszawy i to miasto napawa mnie wstrętem.
Mojej Warszawy, tej 30 lat temu już nie ma, jest koryto dla świń, które zjechały się z Polski aby się nażreć a potem wyjechać w Polskę i gdzieś tam wysrać.
Rano budzą mnie za oknem żurawie, na działce mam bagno w gratisie od bobrów a na bagnie mają swoje gniazda kaczki i kruki. 600m od domu jest gniazdo bielików.
Przyjeżdżam do Warszawy i to miasto napawa mnie wstrętem.
Mojej Warszawy, tej 30 lat temu już nie ma, jest koryto dla świń, które zjechały się z Polski aby się nażreć a potem wyjechać w Polskę i gdzieś tam wysrać.
-
jo44
Re: Things
Pozwole sobie zgodzić sie z Tobą.Methanoia pisze:Jak to dobrze, że mieszkam w zabitej dechami dziurze.
Rano budzą mnie za oknem żurawie, na działce mam bagno w gratisie od bobrów a na bagnie mają swoje gniazda kaczki i kruki. 600m od domu jest gniazdo bielików.
Przyjeżdżam do Warszawy i to miasto napawa mnie wstrętem.
Mojej Warszawy, tej 30 lat temu już nie ma, jest koryto dla świń, które zjechały się z Polski aby się nażreć a potem wyjechać w Polskę i gdzieś tam wysrać.
PS Tyle, że "moja" Warszawa jest starsza...
-
puch24
Re: Things
To prawda. Bardzo niebezpiecznie jest, gdy przeciskają się po prawej stronie, zza prawego ramienia, gdy stoi się na skrzyżowaniu. Mało który kierowca liczy się z tym, że coś mu wyskoczy zza prawego ramienia... Kilka razy widziałem, gdy taki pedalarz próbował w ten sposób pojechać prosto, a samochód, który w ten sposób omijał, skręcił w prawo... Jak można się domyślić, ich tory przecięły się... Kierowca nie liczył się z tym, że coś mu wyskoczy zza prawego ramienia, a pedalarz nie zauważył, że samochód mruga w prawo...rbit9n pisze:dokładnie. wyprzedzisz takiego w odległości mniejszej niż 1,5 m, to zaraz do prasy leci, że go ktoś chciał zabić, ale jak on się przeciska między autami na żyletkę, to jest wszystko w porządku. ogólnie mozna powiedzieć zasada punktu widzenia i siedzenia.
To także, jak i poprzednie, jest po prostu kwestią czasu, kwestią wyrobienia nawyków u użytkowników dróg. Po prostu ludzie muszą się nauczyć, przyzwyczaić do nowych rozwiązań. Naszym prawodawcom wydaje się, że jak jednego dnia coś zmienią, to od następnego dnia wszyscy zaczną się do tego stosować. A to tak nie działa. Ignorują zupełnie podstawowe zasady psychologii. Ludziom trzeba pozwolić zapoznać się ze zmianami, przyzwyczaić do nich, oswoić z nimi, zrobić kampanie informacyjne, i co jakiś czas to utrwalać nową kampanią. Tak robiono w tzw. cywilizowanych krajach, gdy wprowadzano nowe przepisy drogowe, np. ograniczenia prędkości czy obowiązek używania pasów bezpieczeństwa.z zasady kontrapasy są logiczne, pod warunkiem, że nie wyjeżdżasz autem z podporządkowanej.
A u nas mówią: Od jutra ma być tak, a kto nie, to dostanie mandat...
Ja jestem Warszawiakiem tylko z urodzenia i po ojcu. Od prawie zawsze mieszkam w Łodzi, ale w Warszawie bywałem często, odwiedzając rodzinę, i czułem się tam swojsko. Mniej więcej do roku 1990. Potem bywałem tam już rzadziej, a od 2000 - bardzo rzadko, a to był właśnie ten czas, gdy Warszawa zaczęła zmieniać się bardzo szybko. I teraz już tej "mojej" starej Warszawy, którą znałem, już nie ma. Gdy już tam jadę, samochodem, to z nawigacją, bo nie znam większości nowych ulic przelotowych. A stare ledwie poznaję.Methanoia pisze:Jak to dobrze, że mieszkam w zabitej dechami dziurze.
Rano budzą mnie za oknem żurawie, na działce mam bagno w gratisie od bobrów a na bagnie mają swoje gniazda kaczki i kruki. 600m od domu jest gniazdo bielików.
Przyjeżdżam do Warszawy i to miasto napawa mnie wstrętem.
Mojej Warszawy, tej 30 lat temu już nie ma, jest koryto dla świń, które zjechały się z Polski aby się nażreć a potem wyjechać w Polskę i gdzieś tam wysrać.
Łódź zmienia się znacznie wolniej, no i stale tu mieszkam, śledzę te zmiany, więc nie są one dla mnie zaskoczeniem. Może dlatego to tak nie boli.