Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

off-duty
ODPOWIEDZ
Ligo

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1592

Post autor: Ligo »

puch24 pisze:e-Ligo,
Mimo wszystko, nawet jeśli macie informacje na bieżąco, to nie macie tego za drzwiami, na ulicach, w pracy, nie żyjecie tym i w tym. My tutaj mamy ten bajzel na co dzień. Ludzie nie wiedzą, co będzie jutro, za tydzień, za miesiąc.
Puchu - że bajzel, to ja wiem. Powiem nawet - burdel nieziemski. Teraz ktoś to próbuje posprzątać. Jeśli coś było celowo rozpieprzane przez ćwierć wieku, to ogarnąć to będzie trudno. Jak się do tego zabiera i czy mu się uda, to osobna bajka. Ale trzymajmy kciuki.

Mówisz, że profesjonaliści żyją w niepewności. Dla mnie to nie brzmi przekonująco. Jeśli ktoś jest hydraulikiem, mechanikiem, lekarzem, czy nauczycielem, nikt mu wiedzy i umiejętności nie odbierze. Żadna władza, czy będzie ona czarna, biała, żółta, czy czerwona. Chociaż nie, czerwona nie, bo ona całkiem niedawno strzelała w tył głowy naszej elicie. Ale poza tym fachowiec powinien czuć się bezpiecznie. Mówię tu oczywiście o ludziach, którzy naprawdę coś potrafią, nie o takich którzy synekury zdobyli na plecach teścia, albo wujka. Jak mi się wydaje, tacy dzisiaj wrzeszczą najgłośniej, jak to im źle.
A propos - bo nie jestem w temacie. Czy lekarze i prawnicy mają już kasy fiskalne w swoich gabinetach i biurach?
puch24

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1593

Post autor: puch24 »

Wiedzy i umiejętności nikt im nie odbierze, ale miejsce pracy - może. Planowane zmiany w szkolnictwie, szkolnictwie wyższym i służbie zdrowia mogą wywrócić wszystko do góry nogami, włączając w to zatrudnienie. Pomijam już zmiany, jakie to pociągnie dla przedmiotów ich działalności: uczniów i pacjentów.

Kasy fiskalne - o ile wiem, tak.

A porządki? Proszę bardzo, ale nie pod sztandarami katotalibanu.
Ligo

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1594

Post autor: Ligo »

puch24 pisze:Wiedzy i umiejętności nikt im nie odbierze, ale miejsce pracy - może. Planowane zmiany w szkolnictwie, szkolnictwie wyższym i służbie zdrowia mogą wywrócić wszystko do góry nogami, włączając w to zatrudnienie. Pomijam już zmiany, jakie to pociągnie dla przedmiotów ich działalności: uczniów i pacjentów.
Pomijając fakt, że uczniów i pacjentów ja osobiście traktuję nie jako przedmioty lecz podmioty, uważam że bardzo przydałoby się wywrócić wszystko do góry nogami. Czyli po prostu przywrócić normalność. Bo dzisiaj faktycznie pacjenci i uczniowie traktowni są, jako zbędne przedmioty, które tylko przeszkadzają w pracy lekarzom i nauczycielom.

Nie bardzo rozumiem, co to znaczy "odebrać miejsce pracy". Jeśli umiem coś robić, to pracę sobie znajdę tu, tam, albo gdziekolwiek. Nie potrzebuję żadnej łaski, żeby mi ktoś coś dawał.

Puchu - jesteśmy w podobnym wieku, ale widzę że mamy zupełnie inne pojmowanie świata.
Albo ja już przebywam za długo w jednej rzeczywistości, albo Ty. A może obaj.;-)
Sorry, nie obraź się, ale ja już tak dostałem w dupę, że nie mam żadnych złudzeń i twardo stąpam po ziemi, co jak na razie wychodzi mi na dobre. Ale trochę śmieszą mnie te pozostałości z komuny, które niektórzy bronią, jak Reytan koszuli.;-)
A życie to nie bajka.
Chory

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1595

Post autor: Chory »

Tak z rok temu kolega odebrał mnie z lotniska, okazało się, że ma wizytę u neurologa w miejscowości M. Neurolog rozchwytywany, prywatnie przyjmuje, trzeba być jak najwcześniej i kolejkę zająć. No to jadziem. Gabinet w normalnym ośrodku zdrowia, a jakże, kolejka z 15 osób. Zajęło nam to czekanie jakieś dwie godziny, w międzyczasie więcej ludzi doszło.
No i dopytuję się o szczegóły, okazuje się, że to ma być zastrzyk w kręgosłup, 300 złociszy "robocizna", zastrzyk, strzykawka oraz wacik ze spirytusem i plasterek we własnym zakresie. Żadnego rachunku, pacjent płaci, wychodzi i nie ma po nim śladu, oprócz pieniędzy w kieszeni lekarza. Pan doktor wizytuje tak wszystkie większe miasta w okolicy. Na moje zdziwienie, kolega opowiada mi, jak to w zeszłym roku w ten sam sposób zostawił 15 tysi u dentysty...
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9572
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1596

Post autor: rbit9n »

cóż, szkoda że jaśnie wielmożny pan Ovain na mnie obrażony i mnie nogi nie podawa, bo mógł pójść ze mną na piwo, zamiast dawać upust frustracji.

nadmienię, że aparatu nie miałem przy sobie żadnego, ale za to miałem całe pudełko powiększeń. śmiechu z żenującego poziomu zdjęć było co nie miara.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
Chory

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1597

Post autor: Chory »

I to ciągłe narzekanie na samych siebie to koronna cecha narodowa.
Kiedy mieszkałem w Polsce, wszystko ocierało się o kataklizm, teraz jak przyjeżdżam i rozmawiam, el nino tuż za rogiem.
Toć więcej optymizmu było przed 1989, jak się tenisówki o numer za duże zdobyło w środku zimy i nawet pozwolili w sklepie dwie pary kupić.
cz4rnuch

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1598

Post autor: cz4rnuch »

Chory pisze:...Kiedy mieszkałem w Polsce, wszystko ocierało się o kataklizm, teraz jak przyjeżdżam i rozmawiam, el nino tuż za rogiem...
Ja np kupiłem mieszkanie na wzgórzu. Niektórzy myślą, że dla widoku, ale prawda jest taka, że czekam na tsunami.
Awatar użytkownika
rbit9n
Ribitibi
Posty: 9572
Rejestracja: 11.2016
Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1599

Post autor: rbit9n »

Chory pisze:I to ciągłe narzekanie na samych siebie to koronna cecha narodowa.
Kiedy mieszkałem w Polsce, wszystko ocierało się o kataklizm, teraz jak przyjeżdżam i rozmawiam, el nino tuż za rogiem.
Toć więcej optymizmu było przed 1989, jak się tenisówki o numer za duże zdobyło w środku zimy i nawet pozwolili w sklepie dwie pary kupić.
pamiętam jak w lipcu 1984 r. na Kalinowszczyźnie arbuzy rzucili, a myśmy mieszkali na Skarpie, to panie rodzinna wyprawa autobusem linii 39 była, ale wartało było. mogliśmy sobie pozwolić na jednego, okrągłego, to jest kulistego, bułgarskiego arbuza, bośmy całą pakietą, znaczy familią przyjechali.

Dodano po 1 minucie :
aha, i jeszcze jedno. psy srały na chodnik, dziecka wrzeszczały i nikomu to nie przeszkadzało. a teraz jakie, panie, wydelikacone. francuzkie pieski, psia ich mać.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
Chory

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...

#1600

Post autor: Chory »

Przyznam bez z bicia, przycukrowałem troszku. Te dwie pary to były o numer... za małe. Tak po tygodniu paluch nożny zaczynał wyzierać spod gumy, bo to była zima, a zimą jest zimno i guma mało elastyczną się staje, żeby nie rzec kruchą. No to ja te dziury dziań, w dziań, plasterkiem, plasterkiem...
ODPOWIEDZ