Kota dawno nie było
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Kota dawno nie było
Wojtku, te psiaki są takie rozkoszne, Osia też fajna babka, do tego psiara, może by tak uszczęśliwić ich nawzajem? Bonusem był by darmowy napęd do Osi roweru, tylko by tym pieskom jakieś szeleczki uszyła. Z takim doładowaniem to i Zdyba na prostej odstawi.
Jeśli przy okazji jaki szarak-nieborak z miedzy wyskoczył, to Osia będzie miała najprawdziwszy offroad:)
Dodano po 16 minutach 17 strzałach znikąd:
Na ten offroad trzeba będzie Osi jakiś dobry kask sprezentować, żeby się jej krzywda nie stała.
Jeśli przy okazji jaki szarak-nieborak z miedzy wyskoczył, to Osia będzie miała najprawdziwszy offroad:)
Dodano po 16 minutach 17 strzałach znikąd:
Na ten offroad trzeba będzie Osi jakiś dobry kask sprezentować, żeby się jej krzywda nie stała.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Albo grzywka nie rozwiała. 

Re: Kota dawno nie było
Wojtku, pieski mają już do Was drogę obcykaną, może nie będą się zapuszczały dalej przez niebezpieczną drogę.
Dodano po 1 minucie 30 strzałach znikąd:
Dodano po 1 minucie 30 strzałach znikąd:
Też to czytałem. Pies przychodził sobie odpocząć.zdyboo pisze: ↑19 lut 2021, 08:19 Pewnie zmyślona historia, ale czytałem jak do kogoś przychodził pies, który po wpuszczeniu do domu kładł się i zasypiał. Przed wyjściem psa gościu pod obrożę wetknął liścik do właściciela z opisem sytuacji. Następnego dnia pies wrócił z listem o tym, że pies mieszka z małymi dziećmi i szuka tylko spokoju i pytaniem czy może nadal przychodzić.
Może i z tymi psami wiąże się jakaś historia.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Ale dziś nic im nie dałem.
Re: Kota dawno nie było
A pogłaskałeś, poczochrałeś?
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Nie.
Tylko Mela naszczekała.
Tylko Mela naszczekała.
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
Kiedyś w moim blokhausie otwieram drzwi a tam pies sporych rozmiarów na wycieraczce siedzi i patrzy na mnie.
Po chwili wyminął mnie i wbiegł do pokoju.
Obwąchał wszystkie krzesła, pokręcił się chwilę po mieszkaniu usiadł na dywanie i znowu na mnie patrzy.
Miałem wychodzić, nikogo więcej w mieszkaniu nie było.
Obcego psa nie zostawię, bo jak ktoś wróci to padnie na zawał.
Otworzyłem drzwi i mówię do niego po ludzku : wypierdalaj.
On nic.
No chodź misiek czy jak ci tam inaczej.
On nic tylko patrzy.
Podszedłem, ugryzie, nie ugryzie, zaszczeka ... on nic.
Patrzę, ma obrożę, ładny piesio, tylko kuźwa miejsce i czas nie nie taki.
Ostrożnie złapałem go za obrożę. Wstał. Pociągnąłem do drzwi - poszedł.
Wyszliśmy na klatkę schodową. Myślę sukces. Zamknąłem drzwi i schodzę na dół.
Wołam go a ten nic. Siedzi na wycieraczce i patrzy.
Chodź skurwielu na dół.
Złapałem go za obrożę i ciągnę w kierunku schodów a ten warczy i włącza wsteczny.
No i się wyjaśniło.
Psina bał się schodów.
A konkretnie schodzić ze schodów.
O ile wchodzić jakoś mu się udawało to kierunek w dół mu nie pasował.
A, że mieszkam na ostatnim piętrze (bez windy) to dotarł gdzie mógł i droga mu się skończyła.
No cóż. Etap kolejny. Ściąganie obcego psa na dół.
Chwyt za obrożę i powoli po kilka stopni na dół.
Pół piętra. Kolejne.
Dotarliśmy na parter i do drzwi wyjściowych.
Myślałem, że będzie jakieś podziękowanie albo zamerdanie ogonem.
Gdy tylko zobaczył ubitą ziemię dał nogę i pobiegł gdzieś w siną dal.
Po chwili wyminął mnie i wbiegł do pokoju.
Obwąchał wszystkie krzesła, pokręcił się chwilę po mieszkaniu usiadł na dywanie i znowu na mnie patrzy.
Miałem wychodzić, nikogo więcej w mieszkaniu nie było.
Obcego psa nie zostawię, bo jak ktoś wróci to padnie na zawał.
Otworzyłem drzwi i mówię do niego po ludzku : wypierdalaj.
On nic.
No chodź misiek czy jak ci tam inaczej.
On nic tylko patrzy.
Podszedłem, ugryzie, nie ugryzie, zaszczeka ... on nic.
Patrzę, ma obrożę, ładny piesio, tylko kuźwa miejsce i czas nie nie taki.
Ostrożnie złapałem go za obrożę. Wstał. Pociągnąłem do drzwi - poszedł.
Wyszliśmy na klatkę schodową. Myślę sukces. Zamknąłem drzwi i schodzę na dół.
Wołam go a ten nic. Siedzi na wycieraczce i patrzy.
Chodź skurwielu na dół.
Złapałem go za obrożę i ciągnę w kierunku schodów a ten warczy i włącza wsteczny.
No i się wyjaśniło.
Psina bał się schodów.
A konkretnie schodzić ze schodów.
O ile wchodzić jakoś mu się udawało to kierunek w dół mu nie pasował.
A, że mieszkam na ostatnim piętrze (bez windy) to dotarł gdzie mógł i droga mu się skończyła.
No cóż. Etap kolejny. Ściąganie obcego psa na dół.
Chwyt za obrożę i powoli po kilka stopni na dół.
Pół piętra. Kolejne.
Dotarliśmy na parter i do drzwi wyjściowych.
Myślałem, że będzie jakieś podziękowanie albo zamerdanie ogonem.
Gdy tylko zobaczył ubitą ziemię dał nogę i pobiegł gdzieś w siną dal.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
+100!
Re: Kota dawno nie było
Ha!
Mój kolega miewał "dochodzącego" małego sznaucerka miniaturkę. Schody były dla niego problemem nawet fizycznym, bo normalny stopień miał właśnie wysokość psa. Ale w końcu jakoś nauczył się chodzić po schodach - ale normalnych, typowych.
Kolega ma w domu schody na piętro "prześwitujące", tzn. Tylko poziome deski, bez tych pionowych części, które zasłaniają widok. Pies panicznie bał się tych schodów, prawdopodobnie dlatego, że przy próbie wejścia widział przez nie na przestrzał między stopniami i bał się, że tam wpadnie i spadnie. Mowy nie było, żeby wszedł albo zszedł. To samo było w domku na Warmiomazurach.
Piesek niestety RIP, został przez dziadka rozjechany samochodem na podwórku.
Mój kolega miewał "dochodzącego" małego sznaucerka miniaturkę. Schody były dla niego problemem nawet fizycznym, bo normalny stopień miał właśnie wysokość psa. Ale w końcu jakoś nauczył się chodzić po schodach - ale normalnych, typowych.
Kolega ma w domu schody na piętro "prześwitujące", tzn. Tylko poziome deski, bez tych pionowych części, które zasłaniają widok. Pies panicznie bał się tych schodów, prawdopodobnie dlatego, że przy próbie wejścia widział przez nie na przestrzał między stopniami i bał się, że tam wpadnie i spadnie. Mowy nie było, żeby wszedł albo zszedł. To samo było w domku na Warmiomazurach.
Piesek niestety RIP, został przez dziadka rozjechany samochodem na podwórku.

- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kota dawno nie było
No cóż, "drogi" Macieju...
Zmuszony jestem stwierdzić fakt, który świadomi obecni tu widzą - płakanie nad sobą ma pomóc w niewywiązywaniu się ze zobowiązań.
Tymczasem te łzy jakoś nie przeszkadzają w permanentnym pisaniu postów i udostępnianiu rzeczy na Fb.
Well, być może jesteś też narkomanem, ale gówno mnie to obchodzi.
Zmuszony jestem stwierdzić fakt, który świadomi obecni tu widzą - płakanie nad sobą ma pomóc w niewywiązywaniu się ze zobowiązań.
Tymczasem te łzy jakoś nie przeszkadzają w permanentnym pisaniu postów i udostępnianiu rzeczy na Fb.
Well, być może jesteś też narkomanem, ale gówno mnie to obchodzi.