"Semafor nienawidził nowych nazw i starał się wszystkie nazwy spolszczyć lub zmieniał je na nazwy dawniej przyswojone. Roczniki astronomiczne, z grecka zwane EFEMERYDAMI, nazwał - równie grecką nazwą - HEMOROIDAMI. Funkcji trygonometrycznej o łacińskiej nazwie SEMIVERSUS nie nazywał inaczej jak, imponującą mu od dzieciństwa, grecką nazwą SEMAFOR."
A czemu cytuję Borchardta?
Bo Prezes Wszechpolski jest takim Semaforem, i na przykład Brexit nazwał Bretiksem.
A czemu w ogóle o tym piszę?
Bo właśnie mnie bretiks dotknął niczym te hemoroidy, gdy dostałem z UK paczkę od Damiana i mi się skojarzyło, jako, że okoliczności są właśnie tak jak wyżej surrealistycznie bezsensowne.
Otóż Damian wysłał paczkę z walizeczką od sinarowej ścianki do C645, którą mi wcześniej podał przez Waldka, z dodatkowymi przyborami. Do paczki dorzucił album fotograficzny (choć nie wiem, czym sobie nań zasłużyłem).
Zadeklarował, że to książka w prezencie o wartości 50 funtów (najniższa wartość podlegająca ubezpieczeniu), zaadresował na adres mojej firmy i zapłacił jakieś 13 czy 14 funtów za przesyłkę.
Jednak niedługo po tym dostałem maila z holenderskiego DPD, że jeśli chcę przesyłkę otrzymać, mam zapłacić cło + VAT w wysokości 12.42 funta.
Co prawda nie jestem (jeszcze, choć never say never...) puchem, który musiałby na to wziąć chwilówkę, ale jednak trochę mnie to ruszyło.
Damiana też.
Przecież to nie transakcja międzynarodowa, tylko prywatna przesyłka, jak list albo paczka z kiełbasą dla wnuczka.
Mój doradca podatkowy, śmiejąc się, stwierdził, że to przez zaadresowanie na adres firmowy, a nie prywatny.
No ale jakoś to tłumaczenie do mnie nie trafia.
Bretiks = Nowy Ład?
Chciałbym poznać Wasze zdanie na ten temat.
PS BTW, Damian, dziękuję!

