pamiętam jak byliśmy we wrześniu w Budapeszcie. rankami było coś w okolicach 20 stopni Celcjusza, może ciut chłodniej. myśmy chodzili w krótkim rękawie, ale Węgrzy nosili już palta i czapki wełniane.zdyboo pisze: ↑15 lip 2021, 11:02 Może są ciepłolubni. Niektórzy ludzie, chodzą na krótko dopiero jak temperatura przekroczy 30 stopni. Znam osobiście takich ludzi.
Dla mnie w polskim klimacie, temperatura w lecie nie powinna przekraczać 25 st. C. W sumie takie lata pamiętam z dzieciństwa, że upał powyżej 30 st. C to było co najwyżej kilka wyjątkowych dni w lecie, a nie regułą jak teraz.
Temperatura i wilgotność jest zabójcza. Jak pierwszy raz jechałem do Szanghaju, to kumpel mówił, przyjedź w październiku, bo wcześniej jest za gorąco. Byłem na przełomie września i października i nawet w nocy można było śmigać na krótko ubranym. W dzień było gorąco, ale dało się żyć.
Drugi raz byłem jakoś w sierpniu, służbowo, zatem wybrać terminu nie mogłem. Masakra. Człowiek po 3 minutach od wyjścia z klimatyzowanego wnętrza był cały mokry od potu. W biurze, na klatce schodowej gdzie nie było klimy poręcze z nierdzewki były ciepłe. Nie umiałbym chyba tak żyć na co dzień.
zdyboo pisze: ↑15 lip 2021, 10:20 Ja rozumiem, że to Norwegia, ale tak patrząc na modę, zwłaszcza męską, która od końca XIX w. do połowy XX w. wyglądała podobnie i to w całej kulturze tzw. zachodu.
Jak oni w tych garniturach i kapeluszach znosili upały?
Oslo jest bardzo fotogeniczne. Dawnom był, pewnie nieszybko o ile w ogóle wrócę, ale podobało mi się.
a jak to kiedyś robili, że dawali radę w garnkach? nie było klimatyzacji, więc się jakoś przyzwyczajali, stopniowo, bo i w naszej szerokości były wyraźne pory roku, typu zima, wiosna i tak dalej, a nie zima i od razu lato. no i ubrania mieli z lnu i wełny, a one działają inaczej niż bawełna, która zaraz nasiąka wilgocią i oblepia ciało niczym mokra szmata.