"Maruderzy" zakończą trasę dzisiaj, a jest ich dwóch. Zresztą, to żadni maruderzy tylko bardzo mocne chłopy, którzy nie zrezygnowali z tej rzeźni, a jeden - policjant z Elbląga znany jest z tego, że przejechał wyścig Bałtyk - Bieszczady na rowerze Wigry-3 bez przeróbek. Bo nie pierwszy raz, bo chciał, bo mógł i w ogóle dla jaj. I na tym składaku zajął bodaj 7-me miejsce. Dla mnie szok.
Ale do czego dążę... Otóż ten gość między innymi, musiał spasować przy Agacie Wójcikiewicz, ksywa Hipcia, która trasę 3600 km zrobiła w 10 dni 1h i 15min. Daje to 358 km na dobę przez 10 dni pod rząd, bez żadnego wspomagania, czyli noclegi, posiłki, higienę i wszystko inne trzeba było ogarnąć samemu. Dla mnie coś nieprawdopodobnego.
Większość (męskich) uczestników zrezygnowała z wyścigu już w trakcie odcinka górskiego, bo tam była naprawdę rzeźnia, a Hipcia targała równo.
