Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 39042
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Aleście mnie podpuścili...
Nie jesteś typowym mańkutem, bo typowy jest leworęczny i lewooczny (jak z nożnością nie wiem). Ja jestem leworęczny, prawooczny i chyba lewonożny (tak dotychczas myślałem, ale właśnie sobie uświadomiłem, że w tej chwili trudno mi to stwierdzić jednoznacznie). Gdy jako sześciolatka posłano mnie do szkoły, umiałem już czytać i rysować litery. Jednak wtedy jeszcze był schyłek epoki przeddługopisowej i pisało się stalówką na obsadce, maczaną w kałamarzu z atramentem... Sic! No i, pisząc lewą w prawą stronę, wszystko sobie zamazywałem. Próbowałem ratować sytuację metodą Leonarda - upierałem się, że będę pisał w lewą w lustrzanym odbiciu (do tej pory, mimo braku ćwiczeń, nie mam z tym większego problemu) i miał przy sobie lusterko, by nauczyciele mogli odczytać. Ale numer nie przeszedł, i przekonano mnie, że mam pisać prawą. Nie, nie linijką ani innymi barbarzyńskimi metodami, ale jakoś siłą woli... Więc rysowałem wciąż lewą, a pisałem prawą, jednak pismo moje było określane "jak kura pazurem" - dopierdalali się o to wciąż i nawet dwóje stawiali. Więc szykany były. Jeszcze w ogólniaku, gdy rysowałem coś na tablicy, fizyk nabijał się i pytał, czy wiem, co się robi lewą ręką (o podcieranie chodziło, które oczywiście też "uprawiam").
Inna rzecz, że skrzyżowanie oczności z ręcznością, jakie mamy - Ty Bambo i ja - to bardziej oburęczność, i dlatego przestawianie jako tako poszło. Prawdziwemu mańkutowi przestawić jest się znacznie trudniej, podobnie jak typowemu "prawakowi" przestawić się na "lewactwo".
Myszkę obsługuję lewą, młotek też, ale już przy kuciu młotek szedł do prawej, bo w lewej siedziało dłuto. A trzepaczka - raz w lewej, raz w prawej - bez różnicy, wedle zmęczenia.
I ciekawostka na koniec - silniejszą, odkąd pamiętam, mam rękę prawą...
PS Bambo, jesteś sporo młodszy, więc nieźle się zdziwiłem, że Ciebie też "naprawiono" - myślałem, że byłem jednym z ostatnich roczników podlegających temu procederowi.
Nie jesteś typowym mańkutem, bo typowy jest leworęczny i lewooczny (jak z nożnością nie wiem). Ja jestem leworęczny, prawooczny i chyba lewonożny (tak dotychczas myślałem, ale właśnie sobie uświadomiłem, że w tej chwili trudno mi to stwierdzić jednoznacznie). Gdy jako sześciolatka posłano mnie do szkoły, umiałem już czytać i rysować litery. Jednak wtedy jeszcze był schyłek epoki przeddługopisowej i pisało się stalówką na obsadce, maczaną w kałamarzu z atramentem... Sic! No i, pisząc lewą w prawą stronę, wszystko sobie zamazywałem. Próbowałem ratować sytuację metodą Leonarda - upierałem się, że będę pisał w lewą w lustrzanym odbiciu (do tej pory, mimo braku ćwiczeń, nie mam z tym większego problemu) i miał przy sobie lusterko, by nauczyciele mogli odczytać. Ale numer nie przeszedł, i przekonano mnie, że mam pisać prawą. Nie, nie linijką ani innymi barbarzyńskimi metodami, ale jakoś siłą woli... Więc rysowałem wciąż lewą, a pisałem prawą, jednak pismo moje było określane "jak kura pazurem" - dopierdalali się o to wciąż i nawet dwóje stawiali. Więc szykany były. Jeszcze w ogólniaku, gdy rysowałem coś na tablicy, fizyk nabijał się i pytał, czy wiem, co się robi lewą ręką (o podcieranie chodziło, które oczywiście też "uprawiam").
Inna rzecz, że skrzyżowanie oczności z ręcznością, jakie mamy - Ty Bambo i ja - to bardziej oburęczność, i dlatego przestawianie jako tako poszło. Prawdziwemu mańkutowi przestawić jest się znacznie trudniej, podobnie jak typowemu "prawakowi" przestawić się na "lewactwo".
Myszkę obsługuję lewą, młotek też, ale już przy kuciu młotek szedł do prawej, bo w lewej siedziało dłuto. A trzepaczka - raz w lewej, raz w prawej - bez różnicy, wedle zmęczenia.
I ciekawostka na koniec - silniejszą, odkąd pamiętam, mam rękę prawą...
PS Bambo, jesteś sporo młodszy, więc nieźle się zdziwiłem, że Ciebie też "naprawiono" - myślałem, że byłem jednym z ostatnich roczników podlegających temu procederowi.
-
jo44
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Kolega z podwórka, także mańkut, radził sobie trzymając małym palcem lewej ręki bibułę i przesuwając ją w trakcie pisania. Pomagało.wpk pisze:...pisało się stalówką na obsadce, maczaną w kałamarzu z atramentem... Sic! No i, pisząc lewą w prawą stronę, wszystko sobie zamazywałem.
-
samek
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
E tam. Zawsze znajdą się mądrzejsi i będą próbowali gdy im przyjdzie natchnienie.wpk pisze:...myślałem, że byłem jednym z ostatnich roczników podlegających temu procederowi.
Aczkolwiek czasy się zmieniają i nie ma już społecznego przyzwolenia na pewne zachowania z czasów naszej podstawówki.
Ale np. mam znajomego, który uważa, że np. homoseksualizm jest chorobą, którą można bezproblemowo wyleczyć i że tak powinno się robić.
Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś przeszkadza lub nie odpowiada. A najczęściej się tego boi - ale to już moje zdanie.
-
puch24
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Właśnie, też się zdziwiłem, że Bambo też był przestawiany drewnianą linią, wydawało mi się, że to już nie jego czasy - ja jestem tylko ociupinkę młodszy od Woytka, i w naszej podstawówce takie zachowania nauczycieli były na porządku dziennym, ale później już chyba nie. Część moich nauczycieli to byli wariaci i sadyści, różni niedowartościowańcy, którzy wyżywali się na dzieciach (czasem bogu ducha winnych, czasem nie, ale to już inna sprawa). Czy to, że ktoś jest mańkutem albo po prostu jest mało inteligentny, to powód, by go bić albo poniżać werbalnie? Celowała w tym nasza rusycystka, ale miałem też takiego pierdolniętego fizyka w VII klasie. Dziś facet w ciągu jednego dnia wylądowałby w prokuraturze za przemoc siłową... Bił nas dziennikiem i tresował.
-
cz4rnuch
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Widocznie nie jestem taki młody jak myślicie i po prostu bardzo dobrze się trzymam. Z leworęczności próbowali mnie wyleczyć chyba tylko przez kilka lat, potem odpuścili. Inna sprawa, że ja z prowincji gdzie taki proceder mógł się nieco dłużej uchować. A gdy widzę co się teraz w szkołach wyprawia to nawet zaczynam ciepło wspominać ciąganie za baki za gadanie po zbiórce, jedzenie kredy za gadanie na lekcji, pompki na kostkach za rechot na ZPT czy bicie linijką za przemycanie długopisu do lewej rąsi.
-
samek
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Otóż to. Cholerny brak rozsądku i wyważenia. Albo czarne, albo białe. Nic pośrodku.cz4rnuch pisze:...A gdy widzę co się teraz w szkołach wyprawia to nawet zaczynam ciepło wspominać ciąganie za baki...
Tydzień temu postarzałem się i na liczniku teraz już 52. 1, 2 klasa to była wieś pod Katowicami i linijka czasami pracowała.
Takich przypadków jak u Pucha (z lekka sadystycznych) jednak nie było. Kierowniczka potrafiła lutnąć linijką w rękę, ale gdy naprawdę się należało.
Rodzice nie protestowali, a gdy piłką rozwaliłem okno (przez bezmyślność, a nie przypadek), to tata jeszcze swoje dołożył do mojego tyłka.
Ale nigdy nie było bicia bez umiaru. Jeżeli, to jeden solidny klaps dla zaznaczenia - tak synku się nie robi.
I pretensji o to brak - wręcz uważam za słuszne.
A dziś takie czasy, że walniesz złodzieja, to i możesz mieć przykrości.
- wpk
- wpkx
- Posty: 39042
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie kocha ten dziecięcia, kto rózgi oszczędza,
Rózga bowiem przywary złe z dzieci wypędza.
Dodano po 7 minutach 39 sekundach:
Rózga bowiem przywary złe z dzieci wypędza.
Dodano po 7 minutach 39 sekundach:
Znaczy, że z dobrego asfaltu Cię ulali.cz4rnuch pisze:Widocznie nie jestem taki młody jak myślicie i po prostu bardzo dobrze się trzymam.
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9610
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
nie, Smerda Jajeczny też nie!puch24 pisze:Czyli elektrowszcząsy. Tak, czytałem o tym także. Mój ętuzjazm nie ma granic.rbit9n pisze:fakt, to też, ale to jest właśnie wywołane brakiem neuroprzekaźników. w każdym razie, a takich przypadkach sprawdza się pobudzanie bodźcami elektronicznymi jeno.
żadne elektrowstrząsy. mówimy o mikrym prądzie, (podejrzewam, bo nie pamiętam, albo nie zwróciłem uwagi), rzędu kilku - kilkunastu miliwoltów. stymulacja jest stała, a obywatel ma stymulator wszyty w okolicach obojczyka.
niestety w internetach piszą tylko o stymulacji przezczaszkowej, ale też małymi napięciami, także tego.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
-
samek
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
To ja wyleczony jezdem! Dopierom co, w Czechach będąc, fotografował kunie połące biegające. I w rękę mię cosik łaskocze i łaskocze. I nie była to Ania tylko taka taśma wokół pastwiska rozwinięta i miniprondzik przewodząca. No tożem zdrówrbit9n pisze:...mówimy o mikrym prądzie, (podejrzewam, bo nie pamiętam, albo nie zwróciłem uwagi), rzędu kilku - kilkunastu miliwoltów. stymulacja jest stała, a obywatel ma stymulator wszyty w okolicach obojczyka...
Aaaaa... jednak nie
- wpk
- wpkx
- Posty: 39042
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No nieee... Na elektrycznego pastucha się dał złapać.
Paś owieczki meee
I naśladuj mnieee...
Jaką ksywę mu ufundujemy?
Paś owieczki meee
I naśladuj mnieee...
Jaką ksywę mu ufundujemy?