Herr, a wiesz, że Simon P. to sobowtór niegdysiejszego przemyślanina, mojego kolegi ze studiów, Pawła G. (obecnego sędziego WSA w Wawie), który nachodził Cię niegdyś w sklepie fotograficznym obnażając swe zdjęcie w mundurze Wermahtu z Romanem P. z planu "Pianisty"?
Owain pisze:Herr, a wiesz, że Simon P. to sobowtór niegdysiejszego przemyślanina, mojego kolegi ze studiów, Pawła G. (obecnego sędziego WSA w Wawie), który nachodził Cię niegdyś w sklepie fotograficznym obnażając swe zdjęcie w mundurze Wermahtu z Romanem P. z planu "Pianisty"?
Wiem. Mówiłeś. Już się nie podlizuj, olałeś mnie i tyle.
Samku, przyjedziesz do mnie w ten weekend? Proszę. Mam gabinet z łóżkiem. Piwo kupię, dużo. Przyjedziesz? Pokażę Ci swoje figurki z Gwiezdnych Wojen. I robotoodkurzacza. Przyjedź. Już nawet wyprałem pościel, to odmówić nie możesz. O której w piątek mogę się Was spodziewać?
Dodano po 2 minutach 5 sekundach:
Herr X pisze:
Owain pisze:Herr, a wiesz, że Simon P. to sobowtór niegdysiejszego przemyślanina, mojego kolegi ze studiów, Pawła G. (obecnego sędziego WSA w Wawie), który nachodził Cię niegdyś w sklepie fotograficznym obnażając swe zdjęcie w mundurze Wermahtu z Romanem P. z planu "Pianisty"?
Wiem. Mówiłeś. Już się nie podlizuj, olałeś mnie i tyle.
A kto obiecał w lutym 2016 r., że przyjedzie lada weekend? Kto oszukał? Ula do tej pory płacze, jak patrzy na resztki placka z wiśniami, co się powoli rozkłada w lodówce, a który upiekła na Wasz przyjazd?
Owain pisze:Herr, a wiesz, że Simon P. to sobowtór niegdysiejszego przemyślanina, mojego kolegi ze studiów, Pawła G. (obecnego sędziego WSA w Wawie), który nachodził Cię niegdyś w sklepie fotograficznym obnażając swe zdjęcie w mundurze Wermahtu z Romanem P. z planu "Pianisty"?
Wiem. Mówiłeś. Już się nie podlizuj, olałeś mnie i tyle.
A kto obiecał w lutym 2016 r., że przyjedzie lada weekend? Kto oszukał? Ula do tej pory płacze, jak patrzy na resztki placka z wiśniami, co się powoli rozkłada w lodówce, a który upiekła na Wasz przyjazd?
Byłem. Ramen jadłem. I Pad Thai. I pierożki ze szpinakiem. I rozglądałem się, wołałem: Seeebaaaastiaaan!!! Ooowaaainuuu!!! I nic... Cisza... Nic się nie dzieje...