
Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Czy ktoś ma pożyczyć ogon?
Ewentualnie fajne rogi...

Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mamy już przecież jeden ogon. 
Chcesz więcej?


Chcesz więcej?


- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ogon taki jak krowi ale ma robić za diabli... Rogi zamówiłem, ale nie wiem czy zdążą przyjść, ewentualnie czy żona zdąży do soboty przyprawić 

Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nasz jest dłuższy od krowiego, i siarką pachnie. Ale Uli bym dodatkowo nie mieszał - już jest dostatecznie zamieszana. 

- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ech, chłopy, i Wy, z rzadka ukazujące się baby...
Ckni mi się za Wami!!! Za tymi wieczorami na forum...
Ale jakoś maligna, dysleksja, splin i refrakcja utrudniają mi robienie zdjęć i nie mam co wrzucać
Nostalgia i żenuanda mówią, by nie pisać postów o byle czem, więc i nie piszę, a jak już coś napiszę, to kasuję.
No i jeszcze wiszące nad nami oko saurona też jakoś tak do wywnętrzeń nie zachęca.
Ech... jesienna deprecha?
Trwa już od czerwca...
Wziąć niepierdol i przestać brawężyć?
Ckni mi się za Wami!!! Za tymi wieczorami na forum...

Ale jakoś maligna, dysleksja, splin i refrakcja utrudniają mi robienie zdjęć i nie mam co wrzucać

Nostalgia i żenuanda mówią, by nie pisać postów o byle czem, więc i nie piszę, a jak już coś napiszę, to kasuję.
No i jeszcze wiszące nad nami oko saurona też jakoś tak do wywnętrzeń nie zachęca.
Ech... jesienna deprecha?

Wziąć niepierdol i przestać brawężyć?
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tak!
Dodano po 4 minutach 36 sekundach:
SD, źle bardzo podchodzisz do naszego Saurona. Przecież to dobroczyńca! Niewdzięcznik z Ciebie i frustrat.
Dodano po 4 minutach 36 sekundach:
SD, źle bardzo podchodzisz do naszego Saurona. Przecież to dobroczyńca! Niewdzięcznik z Ciebie i frustrat.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Drogi Koniolubie,
Ja tak mam od dawna, a jakoś żyję, więc weź Niepierdol i weź Niebrawęż, i próbuj dalej mimo przeciwności.
Ja tak mam od dawna, a jakoś żyję, więc weź Niepierdol i weź Niebrawęż, i próbuj dalej mimo przeciwności.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Michnikowski RIP. Głupio się przyznać, ale myślałem, że nie żyje już od jakiegoś czasu... Ale nie obraziłbym się, gdyby kostucha dała mi dojść do 95 lat...
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Mój przyjaciel Marek przypomniał mi dzisiaj o tym, że mam autystyczny umysł.
Ale nie o tym chciałam napisać ale o tym, że słuchając Hounds of Love Kaśki Krzakówny, przypomniałam sobie jak odprowadzał mnie do domu mój dawny znajomy.
Od Agnieszki, u której spotykała się nasza paczka było do mnie jakieś 5 kilometrów. Z czego 90% przez las i łąki nadwiślańskie.
Skrótem szło się przez lokalne wysypisko śmieci. Zaczynało już zmierzchać kiedy weszliśmy na wysypisko. Jesień, ten mdły wieczorny upojny wiatr. Przede mną Janusz jego wojskowy długi prawie do samej ziemi płaszcz. I idziemy razem przez wysypisko, ale to nie jest zwykłe wysypisko. Pobliskie zakłady mięsne w Karczewie wyrzucały tam odpady, setki ogołoconych z mięsa krowich i świńskich szkieletów. Stosy zwierzęcych czaszek.
Zanim weszliśmy na wysypisko zaczęliśmy jakąś egzystencjalną rozmowę. Przesiąknięci Kafką, Faulknerem, gadaliśmy o czymś próbując uchwycić "istotę...czegoś".
I tak widzę te stosy kości, puste oczodoły czaszek i jego, w którym się bardzo podkochiwałam jak kroczy przez to wysypisko i mówi coś czego nie pamiętam ale to było jak "wam ja z góry samego siebie ruin mówię". I tak potem szliśmy w milczeniu i ten wiatr wiejący znad Wisły, ten rozchylony targany wiatrem płaszcz i może zaczarowany Janusz, którego nie ma już pośród nas. Ale jest jeszcze Hounds of Love, którego słuchaliśmy u mnie w domu.
Dodano po 29 minutach 54 sekundach:
Może to jest też powód tego, czemu tutaj ciągle wracam.
Ciągle muszę coś poprawiać, TE decyzje podejmę ale znów TAMTYCH nie podejmę.
TO zrozumiem ale TAMTEGO znów nie zrozumiem.
I muszę wracać aby ciągle prostować.
Teraz zrobię tyle ile mogę, na ile dane mi zrozumieć, może starczy mi sił.
Ale do tego czego NIE ROZUMIAŁAM nie mogę się cofnąć więc zacznę od nowa kolejny i kolejny raz.
Ojcze mój 1, który jesteś w niebie.
Jak sobie poradziłeś bez tych zer, które wypełniają wszystkie ciągi?
Czym zastąpiłeś zera?
A może tutaj w 0 nie ma żadnych jedynek?
Skoro to tylko symulacja, program, to powłoka jest poza tą rzeczywistością.
Bo jeśli wszystkie ciągi są w Tobie skracane do 1, to jak wygenerować zgodną z naszymi stereotypami rzeczywistość?
A może skoro nasza pamięć odkłada się w Tobie to skoro Ty jesteś Istnieniem to ona sama zaczyna żyć w Tobie własnym życiem.
Nasza pamięć staje się samodzielnie generatorem rzeczywistości, nasza tożsamość czyli refleksja nad uporządkowaną historią doznań zaczyna tam żyć w prawdziwym świetle a nie symulacji w kosmosie zero.
Nie potrzeba już więcej "zewnętrznej" rzeczywistości niezbędnej do wygenerowania tożsamości.
Ale nie o tym chciałam napisać ale o tym, że słuchając Hounds of Love Kaśki Krzakówny, przypomniałam sobie jak odprowadzał mnie do domu mój dawny znajomy.
Od Agnieszki, u której spotykała się nasza paczka było do mnie jakieś 5 kilometrów. Z czego 90% przez las i łąki nadwiślańskie.
Skrótem szło się przez lokalne wysypisko śmieci. Zaczynało już zmierzchać kiedy weszliśmy na wysypisko. Jesień, ten mdły wieczorny upojny wiatr. Przede mną Janusz jego wojskowy długi prawie do samej ziemi płaszcz. I idziemy razem przez wysypisko, ale to nie jest zwykłe wysypisko. Pobliskie zakłady mięsne w Karczewie wyrzucały tam odpady, setki ogołoconych z mięsa krowich i świńskich szkieletów. Stosy zwierzęcych czaszek.
Zanim weszliśmy na wysypisko zaczęliśmy jakąś egzystencjalną rozmowę. Przesiąknięci Kafką, Faulknerem, gadaliśmy o czymś próbując uchwycić "istotę...czegoś".
I tak widzę te stosy kości, puste oczodoły czaszek i jego, w którym się bardzo podkochiwałam jak kroczy przez to wysypisko i mówi coś czego nie pamiętam ale to było jak "wam ja z góry samego siebie ruin mówię". I tak potem szliśmy w milczeniu i ten wiatr wiejący znad Wisły, ten rozchylony targany wiatrem płaszcz i może zaczarowany Janusz, którego nie ma już pośród nas. Ale jest jeszcze Hounds of Love, którego słuchaliśmy u mnie w domu.
Dodano po 29 minutach 54 sekundach:
Może to jest też powód tego, czemu tutaj ciągle wracam.
Ciągle muszę coś poprawiać, TE decyzje podejmę ale znów TAMTYCH nie podejmę.
TO zrozumiem ale TAMTEGO znów nie zrozumiem.
I muszę wracać aby ciągle prostować.
Teraz zrobię tyle ile mogę, na ile dane mi zrozumieć, może starczy mi sił.
Ale do tego czego NIE ROZUMIAŁAM nie mogę się cofnąć więc zacznę od nowa kolejny i kolejny raz.
Ojcze mój 1, który jesteś w niebie.
Jak sobie poradziłeś bez tych zer, które wypełniają wszystkie ciągi?
Czym zastąpiłeś zera?
A może tutaj w 0 nie ma żadnych jedynek?
Skoro to tylko symulacja, program, to powłoka jest poza tą rzeczywistością.
Bo jeśli wszystkie ciągi są w Tobie skracane do 1, to jak wygenerować zgodną z naszymi stereotypami rzeczywistość?
A może skoro nasza pamięć odkłada się w Tobie to skoro Ty jesteś Istnieniem to ona sama zaczyna żyć w Tobie własnym życiem.
Nasza pamięć staje się samodzielnie generatorem rzeczywistości, nasza tożsamość czyli refleksja nad uporządkowaną historią doznań zaczyna tam żyć w prawdziwym świetle a nie symulacji w kosmosie zero.
Nie potrzeba już więcej "zewnętrznej" rzeczywistości niezbędnej do wygenerowania tożsamości.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
http://carmasters.org/topic/13566-актив ... /?page=700
700 stron.
Wlewam to jak cement aby wypełnić czas. Jeszcze tydzień temu nie wiedziałam co to ST-link.
Jutro chcę uruchomić utrupionego ED. Muszę wgrać nowy boot.
Nie mogę robić tego co chcę więc wlewam cement pomiędzy szczeliny w czasie.
Cokolwiek.
Fotografia, studia, praca, pasja...wlewam aby nie uwierały te dłużyzny pomiędzy ramkami kluczowymi w linii czasu.
To co wydaje się być życiem tak koszmarnie się dłuży.
- Jest Pan błędem w oprogramowaniu panie Anderson; powiedział agent Smith do Neo.
Jestem błędem w oprogramowaniu.
Śmieszne, ale może to tylko zamiana jakiegoś mało istotnego 0 z jakąś mało istotną 1 powoduje, że to co nazywamy życiem staje się piekłem.
Obejrzałam dziś reportaż gdzieś w necie.
O tym, że można próbować naprawić małe błędy w oprogramowaniu.
Jestem zbyt zajęta wlewaniem cementu w szczeliny w czasie aby zająć się sama sobą.
W objawieniu o goręjącym krzewie JHWH mówi
-Jestem...
Ale nie może powiedzieć Prawdy.
Nie może powiedzieć;
- Jestem 0 (zero).
W okamgnieniu wyda się, że przecież zero nie istnieje więc nie istnieje żaden Bóg JHWH.
(przecież to objawienie "Jest jest jeden Bóg" ma przekazać zupełnie inną treść, ta treść to "Bóg jest 1")
Więc musi kłamać.
Nie może ot tak po prostu powiedzieć, że jest Ewą, że jest pustką po Adamie, że jej świat jest pustką po Światłości bo rozpadłaby się pod naporem wewnętrznej sprzeczności, rozerwałoby ją wewnętrzne sprzężenie zwrotne.
Mówi więc;
- Jestem...ten, który Jest.
Jest ojcem kłamstwa, od początku kłamała...
Czy mogła powiedzieć, że jest nieistnieniem?
Nie mogła bo zdolność myślenia abstrakcyjnego tamtej epoki nie obejmowała w żaden sposób tej relacji w jaką weszła Światłość z Ciemnością.
Jestem...Lena.
Lena, redukcja rzeczywistości abstrakcyjnej do rzeczywistości obrazowej tego świata.
700 stron.
Wlewam to jak cement aby wypełnić czas. Jeszcze tydzień temu nie wiedziałam co to ST-link.
Jutro chcę uruchomić utrupionego ED. Muszę wgrać nowy boot.
Nie mogę robić tego co chcę więc wlewam cement pomiędzy szczeliny w czasie.
Cokolwiek.
Fotografia, studia, praca, pasja...wlewam aby nie uwierały te dłużyzny pomiędzy ramkami kluczowymi w linii czasu.
To co wydaje się być życiem tak koszmarnie się dłuży.
- Jest Pan błędem w oprogramowaniu panie Anderson; powiedział agent Smith do Neo.
Jestem błędem w oprogramowaniu.
Śmieszne, ale może to tylko zamiana jakiegoś mało istotnego 0 z jakąś mało istotną 1 powoduje, że to co nazywamy życiem staje się piekłem.
Obejrzałam dziś reportaż gdzieś w necie.
O tym, że można próbować naprawić małe błędy w oprogramowaniu.
Jestem zbyt zajęta wlewaniem cementu w szczeliny w czasie aby zająć się sama sobą.
W objawieniu o goręjącym krzewie JHWH mówi
-Jestem...
Ale nie może powiedzieć Prawdy.
Nie może powiedzieć;
- Jestem 0 (zero).
W okamgnieniu wyda się, że przecież zero nie istnieje więc nie istnieje żaden Bóg JHWH.
(przecież to objawienie "Jest jest jeden Bóg" ma przekazać zupełnie inną treść, ta treść to "Bóg jest 1")
Więc musi kłamać.
Nie może ot tak po prostu powiedzieć, że jest Ewą, że jest pustką po Adamie, że jej świat jest pustką po Światłości bo rozpadłaby się pod naporem wewnętrznej sprzeczności, rozerwałoby ją wewnętrzne sprzężenie zwrotne.
Mówi więc;
- Jestem...ten, który Jest.
Jest ojcem kłamstwa, od początku kłamała...
Czy mogła powiedzieć, że jest nieistnieniem?
Nie mogła bo zdolność myślenia abstrakcyjnego tamtej epoki nie obejmowała w żaden sposób tej relacji w jaką weszła Światłość z Ciemnością.
Jestem...Lena.
Lena, redukcja rzeczywistości abstrakcyjnej do rzeczywistości obrazowej tego świata.