Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Popieram. Ja też powinienem to zrobić.
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9554
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
ja najbardziej lubię spać na podłodze i bez poduszki. albo na ziemi i bez poduszki.
nie, nie tobie ja służę, ja służę bzdurze!
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
- rbit9n
- Ribitibi
- Posty: 9554
- Rejestracja: 11.2016
- Lokalizacja: Kolonia pod Rzeszowem - Za Torem
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Właśnie dowiedziałem się z fejsbunia, z postu mojej promotorki studiowej, że przedwczoraj zmarła jedna z moich wykładowczyń.
Była to osoba dość specyficzna, i z trudem przychodziło jej nawiązywanie kontaktu z innymi osobami. Więc wykładowcą była naprawdę nieszczególnym. Nie umiała nawiązać kontaktu z większą grupą. Zajęcia z nią były... trudne, bo po prostu trudno było się z nią dogadać, nadążyć za nią, zrozumieć, o co jej chodzi, dostosować się do niej, do jej toku myślenia, mówienia... Nie była więc popularna wśród studentów, którzy sobie z niej trochę żartowali i pokpiwali, i inni raczej współczuli tym, którzy musieli mieć z nią zajęcia. Miałem z nią zajęcia na II roku, z dość trudnego przedmiotu, i byłem jedną z chyba dwóch osób w grupie, które czytały na zajęcia to, co ona kazała, w związku z czym mniej więcej kumałem, o co biega, i mogłem próbować z nią rozmawiać na temat.
Dopiero, gdy byłem na IV - V roku, i miałem z nią seminarium specjalizacyjne z językoznawstwa, zacząłem ją bardziej doceniać, okazało się bowiem, że z bardziej zaawansowanymi studentami, w dodatku trochę bardziej zainteresowanymi tematem, dogadywała się o wiele lepiej. Jedna z koleżanek, która pisała u niej pracę magisterską, mówiła o niej naprawdę bardzo dobrze - okazało się, że z osobą zainteresowaną i na zbliżonym poziomie, dogadywała się ona znakomicie, a poza tym była naprawdę dobrym specjalistą w swojej dziedzinie.
A później, gdy byłem (krótko) studentem - doktorantem, spotykałem się z nią co najmniej raz w tygodniu na seminariach i zebraniach zakładu, i poznałem ją odrobinkę bliżej, tym bardziej zmieniłem o niej zdanie - potrafiła być bardzo miła i komunikatywna, ale, jak się okazuje, z ludźmi, których znała lepiej. Była bardzo oczytana, bardzo inteligentna, miała świetne, delikatne ale cięte poczucie humoru z właściwą dawką sarkazmu.
Smutne.

Była to osoba dość specyficzna, i z trudem przychodziło jej nawiązywanie kontaktu z innymi osobami. Więc wykładowcą była naprawdę nieszczególnym. Nie umiała nawiązać kontaktu z większą grupą. Zajęcia z nią były... trudne, bo po prostu trudno było się z nią dogadać, nadążyć za nią, zrozumieć, o co jej chodzi, dostosować się do niej, do jej toku myślenia, mówienia... Nie była więc popularna wśród studentów, którzy sobie z niej trochę żartowali i pokpiwali, i inni raczej współczuli tym, którzy musieli mieć z nią zajęcia. Miałem z nią zajęcia na II roku, z dość trudnego przedmiotu, i byłem jedną z chyba dwóch osób w grupie, które czytały na zajęcia to, co ona kazała, w związku z czym mniej więcej kumałem, o co biega, i mogłem próbować z nią rozmawiać na temat.
Dopiero, gdy byłem na IV - V roku, i miałem z nią seminarium specjalizacyjne z językoznawstwa, zacząłem ją bardziej doceniać, okazało się bowiem, że z bardziej zaawansowanymi studentami, w dodatku trochę bardziej zainteresowanymi tematem, dogadywała się o wiele lepiej. Jedna z koleżanek, która pisała u niej pracę magisterską, mówiła o niej naprawdę bardzo dobrze - okazało się, że z osobą zainteresowaną i na zbliżonym poziomie, dogadywała się ona znakomicie, a poza tym była naprawdę dobrym specjalistą w swojej dziedzinie.
A później, gdy byłem (krótko) studentem - doktorantem, spotykałem się z nią co najmniej raz w tygodniu na seminariach i zebraniach zakładu, i poznałem ją odrobinkę bliżej, tym bardziej zmieniłem o niej zdanie - potrafiła być bardzo miła i komunikatywna, ale, jak się okazuje, z ludźmi, których znała lepiej. Była bardzo oczytana, bardzo inteligentna, miała świetne, delikatne ale cięte poczucie humoru z właściwą dawką sarkazmu.
Smutne.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
"Podobno pierwszym obiektywem z soczewką ALON ma być przeznaczony dla pełnoklatkowych bezlusterkowców Sony model 35 mm f/1.8 o długości całkowitej nieprzekraczającej 4 cm."
No i teraz A7 nabiera sensu
No i teraz A7 nabiera sensu

- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Biere! Skąd te niusy, Gaffę?
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
z łoptycznych
- wpk
- wpkx
- Posty: 38953
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wciórności! Dyć dzień zwycięstwa dziś! Trza oglądać "Kierunek Berlin"!
Dodano po 11 minutach 44 strzałach znikąd:
O matko... Jerzy Jogałła zmarł 2 dni temu... R.I.P.
Dodano po 11 minutach 44 strzałach znikąd:
O matko... Jerzy Jogałła zmarł 2 dni temu... R.I.P.