A Ty te Madzię nową kupowałeś? Ja za Kadjara na full wypasie, może bez ledów i szyberdachu, dam pewnie ok. 100 tysi, bo jeszcze mogę tam wyhaczyć niejakie znajomości. Za Mazdę CX-5 musiałbym dać 150 lub 160 tysi. Bo na Madzię rabatów nie dają. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie 50, 60 tysi to bardzo duże pieniądze. Wybrałem kiedyś renówkę, bo kolega tam był sprzedawcą, ale też bo jakaś taka nieprzeładowana elegancja w nich panowała. Podobały mi się renaty w środku, czułem tam takie czi

Ale odkąd zaczął dla nich projektować niejaki Laurens Van den Acker, zjebało się. Chromiki, fortepianki, a jakość materiałów w dół.
Prawda jest taka, że w moim Clio od nowości wziętym z salonu 11 lat temu, niewiele się psuło. Raz pękła sprężyna amortyzatora, ze dwa razy jakieś światło się spaliło. Ostatnio coś biegi zaczęły ciężko wchodzić, czasem dwójkę ciężko wyjąć, ale to jakoś tak rzadko i jakby się poprawiało po zmianie sprzęgła. W zasadzie tyle. Pamiętam za to jak 2 tygodnie po odebraniu auta z salonu, jakiś chuj mi obrysował bok na parkingu. Trochu bolało. Auto jest auto, nie patrzę przez pryzmat usterek. Mam znajomych, co kupują używane Volvo pod 100 tys przebiegu, bo niby takie niepsujące. No i co chwile w warsztacie

Przebieg jest przebieg, ja myślę, że renata od nowości a 4letnia Mazda z przebiegiem 30 tys i chuj wie po jakiej powodzi w USA - nie wiem, czy renia nie będzie mniej-psująca-się.
Mógłbym popatrzeć na poleasingowe, ale tam za dużego wyboru nie ma, a ja marudzę że kolor, że felgi, że ogrzewanie dupy...
Sowy nie są tym, czym się wydają...