Chciałem się pochwalić tym, że byłem w najdroższej knajpuni w naszej cudownej gDdyni, ale...zupa była za słona. I się nie najadłem, bo w sumie wszystkiego było tak gdzieś po dwa kleksy
Słabo znam łódzkie restauracje, bo bywam mniej więcej raz-dwa do roku. Jak do tej pory, żadna nie porwała mnie aż tak, bym to zapamiętał i koniecznie chciał pójść ponownie. Ale generalna obserwacja jest taka, że im więcej zer na końcu w cenniku, tym większe są talerze i tym mniejsze porcje, i tym mocniejszą lupę trzeba nosić ze sobą.
Dodano po 3 minutach 7 strzałach znikąd:
Częściej bywam w knajpach w czasie wyjazdów wakacyjnych, i znam ze trzy czy cztery, do których lubię wracać, i kilka, do których więcej nie pójdę, bo było drogo, mało i niesmacznie.