Ło matko, jakoś volvo mnie zawsze brzydziło. Jechałem do Klerykowa xc-90 szefa żony, taki se ło, jakieś wstaweczki na desce jak z baru mlecznego, też się psui ponoć. Natomiast siedziałem xc-40 i uciekłem, bo myślałem, że rzygnę. Te piano black, te pseudo chromo nawiewki jak waginki no i pomarańczowy plusz oraz te wstaweczki a la niewiadmomoco:
Renault to przy tym szczyt elegancji.
Sowy nie są tym, czym się wydają...