Próbowałem zmusić się do gotowania samodzielnego, przez jakiś czas ignorując możliwość korzystania z gotowego i przeżutego, i serwowałem sobie same surówki (pomijając to, co nie może serwować surowizny), ale skończyło się tym, że potem wszystkie te surówki wrzucałem do gara jak leci, i razem, masowo, szybko gotowałem, by uzyskać gotowe i przeżute. Więc dałem sobie spokój.
Teraz mam wszystko w wersji surowej i gotowanej, ale z surówek w ogóle nie korzystam, leżą w zamrażalniku, nie rozpakowane, i tylko miejsce zajmują (a, jak wiemy, surówki zajmują o wiele więcej miejsca od gotowanego). Więc nie ma to sensu.
Z drugiej strony, jak sobie patrzę, jaki smak można uzyskać gotując z surowego, wiem, ile tracę, korzystając z fabrycznie przegotowanego.
Ale jestem leniwy, i nie chce mi się chwycić za książkę kucharską, garnki, kuchenkę, i nauczyć się gotować.

Poradźcie, co robić?