Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ładne to. A najładniejszy czarny.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Leciałem z JFK do WAW. W samolocie m/w 1/4 miejsc zajęta przez Chasydów, lecących do PL na jakiś zlot. Problem w tym, że za późno zrobili rezerwację i nie siedzieli razem, tylko byli rozrzuceni po całym samolocie, bo tak były wolne miejsca, a koniecznie chcieli siedzieć razem, żeby razem te różne swoje gusła odprawować. Stewardessy chodziły po samolocie i pytały pasażerów, czy nie zechcieliby przesiąść się na inne miejsca, żeby Chasydzi mogli razem. W końcu jakoś tam się poprzesiadali trochę, ale nie do końca. I faktycznie gusła odprawowali - jakieś modły, jakieś omywania wodą z plastikowego kubeczka, itd.
Obok mnie siedział Żyd z NYC, który leciał do WAW w interesach, i trochę pogadaliśmy. Mówił mi, że on dla nich nie jest prawdziwym Żydem. Jest nie dość żydowski.
Obok mnie siedział Żyd z NYC, który leciał do WAW w interesach, i trochę pogadaliśmy. Mówił mi, że on dla nich nie jest prawdziwym Żydem. Jest nie dość żydowski.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
tak tak, Raptor był czarny, śliczny.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
No, są różnice. Sporo Chasydów nie akceptuje państwa Izrael, a co ciekawe oni z reguły nie wypaczają też historii i traktują Polaków normalnie. Znaczy w miarę.
Dodano po 2 minutach 43 strzałach znikąd:
Dodano po 2 minutach 43 strzałach znikąd:
Niedługo po pierwszym wypuście zatrzymał się taki czarny za mną na światłach, tak że w lusterku widziałem tylko jego wielką czarną atrapę i napis FORD. Nie powiem, byłem pod wrażeniem.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Na Shepard&Wilson kiedyś w piątek jak wyszedłem na balkon to myślałem, że kręcą remake Ziemi obiecanej.
Te same chałaty, futrzane kołnierze i mycki....
Te same chałaty, futrzane kołnierze i mycki....
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A ja pamiętam jedną sobotę na Williamsburgu. Upał +35C, a oni w tych chałatach i wielkich futrzanych czapach...
- vid3
- Posty: 8700
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Kiedyś latem na Kasprowym sobie siedzę - ciepło, bardzo ciepło ...
widzę z oddali zbliżające się czarne postacie.
Zakonnice w czarnych habitach szły szlakiem pieszym od Dolnej stacji przez przełęcz i poszły dalej w kierunku Giewontu.
widzę z oddali zbliżające się czarne postacie.
Zakonnice w czarnych habitach szły szlakiem pieszym od Dolnej stacji przez przełęcz i poszły dalej w kierunku Giewontu.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tajemnica z panem ortodoksem w kasku hokejowym się wyjaśniła, jak w samolocie zdjął kask. Pan nie ma połowy głowy. Co wyjaśnia jego błędny wzrok i chaotyczne kiwanie. Dziwny lot...
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Z Malmo kiedyś leciałem z tym towarzystwem....
Ale historia z drugiej strony barykady. Kolega Duńczyk od 30 lat, skończył tam zresztą filozofię, był policyjnym
tłumaczem z polskiego i rosyjskiego. Leciał kiedyś z Kopenhagi do NY odebrać spadek. Obok niego siedziały dwie duńskie
muzułmanki. Tuż przed lądowanie akcja w toalecie i wymiana hidżabów i szmat zakrywających całe ciało na krótkie spódniczki i wydekoltowane bluzeczki. Zażartował sobie z pań, że już nie są muzułmanami. Nie darowały mu tego i zgłosiły na lotnisku policji, że są napastowane. Podobno ledwo się z tego wywinął...
Ale historia z drugiej strony barykady. Kolega Duńczyk od 30 lat, skończył tam zresztą filozofię, był policyjnym
tłumaczem z polskiego i rosyjskiego. Leciał kiedyś z Kopenhagi do NY odebrać spadek. Obok niego siedziały dwie duńskie
muzułmanki. Tuż przed lądowanie akcja w toalecie i wymiana hidżabów i szmat zakrywających całe ciało na krótkie spódniczki i wydekoltowane bluzeczki. Zażartował sobie z pań, że już nie są muzułmanami. Nie darowały mu tego i zgłosiły na lotnisku policji, że są napastowane. Podobno ledwo się z tego wywinął...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
W futrzanych czapach?
Vidu - ale ta przypowieść o samolotach, to normalnie nóż się w kieszeni otwiera...
Dodano po 55 strzałach znikąd:
Dobrze, że to nie był pilot.