Z tymi wiatrakami (i wszystkim innym) jest na zasadzie, zwanej w USA NIMBY - Not In My Backyard.
Wszyscy chcą, żeby było, ale - gdzie indziej. Nie w ich sąsiedztwie. Jak zapytasz, czy potrzebne są elektrownie (wiatraki, atomowe, hydro), czy potrzebne są autostrady, więzienia, oczyszczalnie ścieków, zakłady przemysłowe - to wszyscy mówią, że tak, oczywiście - ale nie u nich pod oknami.
Mam takich znajomych, w pobliżu bloku których ma przebiegać trasa szybkiego ruchu. Ale nie zaraz pod oknami, a w odległości paruset metrów. Ale są jej wielkimi przeciwnikami. Mają samochód i narzekają, gdy muszą stać w korkach, ale trasy szybkiego ruchu - nie chcą.
No a przecież GDZIEŚ trzeba takie rzeczy postawić. Życie to nie tylko piękne osiedla mieszkaniowe w pięknych parkach. Ta brzydka część cywilizacji też musi gdzieś być.