Pogoda w regionie

off-duty
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8707
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Pogoda w regionie

#1301

Post autor: vid3 »

Może jak te szydły z worków wyszły.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38984
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Pogoda w regionie

#1302

Post autor: wpk »

O białoskrzydła łódzka pławaczko!
puch24

Re: Pogoda w regionie

#1303

Post autor: puch24 »

Niedawno była różowoskrzydła:

https://dzienniklodzki.pl/plywala-na-ro ... 3-14151687

Ludzie mają już serdecznie dość "rewitalizacji" Łodzi modo Hanna Zdanowska (PO), bo wszyscy widzą i na własnej skórze odczuwają totalną rozpierduchę w całym Śródmieściu jednocześnie.

https://dzienniklodzki.pl/w-rewitalizow ... x3DekQamhA
zdyboo

Re: Pogoda w regionie

#1304

Post autor: zdyboo »

puch24 pisze: 28 maja 2019, 21:03 Ludzie mają już serdecznie dość "rewitalizacji" Łodzi modo Hanna Zdanowska (PO), bo wszyscy widzą i na własnej skórze odczuwają totalną rozpierduchę w całym Śródmieściu jednocześnie.
We Wrocławiu nie udawali, że chodzi o jakiś tam remont. Podnieśli czynsze lub nie przedłużali umów i ze Świdnickiej wyrzucili wszystkich, którzy nie byli dla turystów. Chyba największym echem odbiło się wyrzucenie księgarni technicznej "Kwant", która o dziwo nadal istnieje. Jeszcze za czasów polibudy kupowałem tam podręczniki.
Teraz na Świdnickiej są butiki, starbaksy, kejefsi, kantor i jakieś kafejki.
Awatar użytkownika
Owain
Nasz Czelnik
Posty: 14733
Rejestracja: 11.2016

Re: Pogoda w regionie

#1305

Post autor: Owain »

zdyboo pisze: 28 maja 2019, 21:23
puch24 pisze: 28 maja 2019, 21:03 Ludzie mają już serdecznie dość "rewitalizacji" Łodzi modo Hanna Zdanowska (PO), bo wszyscy widzą i na własnej skórze odczuwają totalną rozpierduchę w całym Śródmieściu jednocześnie.
We Wrocławiu nie udawali, że chodzi o jakiś tam remont. Podnieśli czynsze lub nie przedłużali umów i ze Świdnickiej wyrzucili wszystkich, którzy nie byli dla turystów. Chyba największym echem odbiło się wyrzucenie księgarni technicznej "Kwant", która o dziwo nadal istnieje. Jeszcze za czasów polibudy kupowałem tam podręczniki.
Teraz na Świdnickiej są butiki, starbaksy, kejefsi, kantor i jakieś kafejki.
Hmm, Tomek, myślałem właśnie żeś inżynier, polibuda, fabryka, a piszesz że zarabiasz pisaniem. I to nie chyba linijek kodu komputerowego :>
Sowy nie są tym, czym się wydają...
zdyboo

Re: Pogoda w regionie

#1306

Post autor: zdyboo »

Nie, programować się nigdy nie naumiałem. Różni tacy próbowali, ale ja konsekwentnie trwałem na swoim.
Mała podpowiedź. Mojej pisaniny zwykle nikt nie czyta, może to i lepiej.
Awatar użytkownika
vid3
Posty: 8707
Rejestracja: 07.2017
Lokalizacja: Miasto robotnicze
Kontakt:

Re: Pogoda w regionie

#1307

Post autor: vid3 »

A tym czasem ... leje.
puch24

Re: Pogoda w regionie

#1308

Post autor: puch24 »

Nie wiem, jakie mroczne siły działają w Łodzi jeśli chodzi o "rewitalizację Śródmieścia"; słyszy się tu i tam różne ciche pogłoski o jakiejś mafii nieruchomościowej, która próbuje uwłaszczyć się w najprostszy sposób, czyli na majątku publicznym... Ale nic o tym nie wiem, więc czekam na oficjalnie nagłośnioną aferę. ;-) Za parę lat może okaże się, kto odniósł z tego największą korzyść.

Natomiast z punktu widzenia "zwykłego obywatela" widzę, jak ta rewitalizacja wkurza ludzi i utrudnia bądź wręcz rujnuje im życie. Gdy jest kilka krzyżujących się ulic, w bezpośrednim sąsiedztwie, które zostają całkowicie zamknięte na wiele miesięcy, a czasem i półtora roku czy dłużej, to wkurza mieszkańców, a ludzi, którzy mają tam różne biznesy po prostu doprowadza do ruiny. Jak się ma firmę, sklep czy restaurację, do której nie można dojechać, a czasem nawet trudno jest dojść przez błoto i wykopy, gdy nie można nawet zrobić dostawy towaru, gdy problemem jest dojazd karetki pogotowia albo straży pożarnej, gdy nie chcą zrobić dostawy ze sklepu meblowego czy agd, gdy praktycznie nie można np. urządzić przeprowadzki (!), to ludzie zaczynają dostawać szału.
W dodatku, ze względu na układ ulic w Łodzi, wiele ulic w Śródmieściu, chcąc nie chcąc, pełni rolę ulic przelotowych, bo musi, a nie lokalnych dojazdowych, bo po prostu nie da się dojechać inaczej.
I tu powstaje pytanie o sens tych wszystkich zmian i "rewitalizacji". Zdanowska i władze miasta dążą do tego, by zrobić śliczne, wąskie, śródmiejskie uliczki, bez samochodów, za to z deptakiem, drzewami, klombami i ławkami, gdzie tylko rowery będą śmigały i będą chodzili piesi. I w ten sposób przerabiają wszystkie te kolejno remontowane ulice. A w remontowanych kamienicach mają zamieszkiwać stosunkowo zamożni młodzi ludzie, wiecie, nawiedzeni cykliści, zaciekli anyblachosmrodziarze, którzy muszą mieszkać w centrum, żeby mieć blisko pieszo albo na rowerze do kin, kawiarń, klubów, restauracji, itd. Tylko jakoś nie chcą masowo zamieszkiwać w tych odnowionych kamienicach, bo 1) ich na to nie stać, a po 2) w niedalekim sąsiedztwie mieszka taka żulia, że strach wyjść na ulicę, bo można wyjść z nożem w plecach.
Więc na razie sukces tej całej akcji jest bardzo umiarkowany. Wiem, Rzymu nie zbudowano w jeden dzień, może trzeba poczekać. Ale ja jestem sceptyczny.
Zwłaszcza, że władze przyłapano już na pewnym kłamstwie. Parę lat temu Zdanowska przebudowywała łódzką tzw. trasę W-Z. Zrobiła rozpierduchę na całe miasto tą budową, nigdzie nie dawało się dojechać. Ludzie byli wściekli. W czasie budowy i po otwarciu, bo okazało się, że z punktu widzenia transportu w mieście nie tak wiele to zmieniło i wcale niekoniecznie na lepsze. Poza tym, okazało się, że wszystko to było pod hasłem rozbudowy komunikacji tramwajowej, bo tylko na tramwaje UE dawała pieniądze. Cokolwiek zbudowano przy tym drogowego, to mogło być tylko przy okazji przebudowy tramwaju.
Tramwaj jest teraz nazywany "kręgosłupem łódzkiej komunikacji", a ludzie na FB sobie używają ile wlezie, wykpiwając codzienne urazy i złamania kręgosłupa - problem jest bowiem w szalenie "monokulturowym" podejściu do tramwaju w Łodzi. Tam, gdzie jest tramwaj, nie ma autobusów. Tam, gdzie jest linia tramwajowa, nie ma drugiej, równoległej linii tramwajowej, która mogłaby przejąć ruch przekierowany w razie awarii czy wypadku. Skutek jest taki, że jak kręgosłup się łamie, komunikacja staje w całym mieście, a ludzie nawet nie mogą przesiąść się do autobusu.
A gdzie to oszustwo? Otóż przy przebudowie trasy W-Z ludzie bardzo postulowali przebudowę pewnego dużego, newralgicznego skrzyżowania na tej trasie, gdzie jest ogromny ruch, i gdzie np. awaria sygnalizacji świetlnej powoduje od razu gigantyczne korki i także wypadki (kiedyś z kolegą byliśmy w takiej sytuacji w tamtym miejscu świadkami dwóch wypadków w odstępie może minuty). Postulowano wybudowanie tam estakady i zrobienie skrzyżowania dwupoziomowego, na co władze odpowiedziały, że, po pierwsze, nie ma takiej potrzeby, a po drugie, okoliczni mieszkańcy podobno zaprotestowali. No cóż, może, ale... Budynek mieszkalny jest tylko na jednym rogu, i to w pewnej odległości. Pozostałe trzy rogi nie mają w ogóle żadnych budynków mieszkalnych po kilkaset metrów w każdą stronę.
I, co najciekawsze, dowiedziałem się, że podobno po cichu prowadzone są prace nad przebudową tego skrzyżowania i budową estakady. Czyli ludziom po prostu wciśnięto kit.

Zdanowska wzięła się też około roku temu za przebudowę nikomu do niczego niepotrzebnego wiaduktu nad nieistniejącą już bocznicą kolejową, która kiedyś prowadziła do wielkich a teraz już też nieistniejących zakładów włókienniczych. Wiadukt ten, na bardzo ruchliwej trasie, sobie stał i nie wadził nikomu, z wyjątkiem tego, że na jego szczycie był przystanek tramwajowy z przejściem dla pieszych, na którym były średnio ze cztery potrącenia w tygodniu. Przez 40 lat nikt nic nie zdołał zrobić z tym przejściem... bo nawet nie próbował, poza stawianiem ograniczeń prędkości, co było kompletnie nieskuteczne, bo oprócz przystanku tramwajowego był tam też przystanek autobusowy. Ludzie stali na jednym lub drugim, czekając, co przyjedzie wcześniej - tramwaj czy autobus, i widząc, że jeden z nich nadjeżdża, rzucali nie biegiem przez jezdnię na drugi przystanek, nie patrząc na jadące samochody.
Ale poza tym głupio zaprojektowanym przystankiem nic temu wiaduktowi nie dolegało i nie było żadnej natychmiastowej potrzeby, by coś tam robić. W związku z tym rok temu zaczęto... burzenie i budowę nowego wiaduktu... Nikt nie wie, po co i dlaczego. Zwłaszcza, że jest to wiadukt nad BRAKIEM linii kolejowej...

Ale za to kilka miesięcy temu "nagle", ni stąd ni z owąd "okazało się", że dwa pochodzące z lat 70 duże wiadukty na dwóch dużych równoległych i niezbyt odległych od siebie, szerokich, przelotowych ulicach, prowadzących do wielkiej dzielnicy mieszkaniowej i największej dzielnicy przemysłowej (i przez które przejeżdżam co najmniej 12 razy w tygodniu) są w katastrofalnym stanie technicznym i wymagają natychmiastowego ograniczenia ruchu. Trzypasmowe jezdnie zwężono do jednego pasa, zakazano ruchu ciężarówek (znakomite rozwiązanie dla dojazdu do dzielnicy przemysłowej!), i zapowiadają, że stan jest tak zły, że prawdopodobnie niedługo trzeba będzie je zamknąć całkowicie dla wszelkiego ruchu, może z wyjątkiem pieszych i rowerów.
Kurwa, rok remu nie wiedzieli, że te wiadukty się walą?!?!
Więc jak się na to patrzy, to ma się wrażenie, że władze miasta mają ludzi w dupie i uważają, że można im w danej chwili wcisnąć każdą ciemnotę, a potem się to jakoś odkręci.

Na te ciągnące się miesiącami czy latami remonty jednego odcinka ulicy władze miasta zawsze odpowiadają, że to kompleksowa przebudowa, że ciągle się przy tym trafiają różne niespodziewane odkrycia i przeszkody, że cała infrastruktura jest strasznie stara i zaniedbana, a, co najgorsze, źle udokumentowana, i odkrywany stan faktyczny często jest zupełnie niezgodny z tym, co jest na planach. Np. historią nagłośnioną kilka dni temu są "tajne" kanały, wybudowane przez fabrykantów dla odprowadzania fabrycznych ścieków. Kanały te były po części przynajmniej "nieformalne", ukryte pod ziemią. W jednym miejscu, na przykład, duży ciepłociąg, wybudowany chyba w latach 60 albo 70, poprowadzono po powierzchni a nie pod ziemią tylko dlatego, że na tym odcinku krzyżowałby się z kilkoma takimi nieczynnymi już, nieużywanymi starymi kanałami. Podobno w ostatnich dniach kanały te, ponownie "odkryte", stały się popularne wśród urbexów, i wystosowano oficjalne ostrzeżenia, żeby się tam nie zapuszczać. Podobno sami pracownicy wod-kan tylko zerknęli do nich za pomocą kamer, a pobrane próbki wody i powietrza wykazały bardzo wysokie poziomy substancji szkodliwych.
I z takimi rzeczami podobno sobie teraz muszą radzić przy tych remontach.

Mam kontakt z człowiekiem, który odpowiada za część tych prac z ramienia jednej z dużych firm.
Mówi, że w tej chwili mają OGROMNE problemy ze znalezieniem wykonawców różnych prac, związanych z podziemnymi instalacjami, biegnącymi pod ulicami i budynkami. A potrzebne są firmy naprawdę wyspecjalizowane, zatrudniające fachowców i posiadające odpowiedni sprzęt. Tymczasem większość takich firm ma np. lepiej płatne zlecenia w Warszawie, i Łódź nie jest im w stanie "poskoczyć" cenowo - i tak już konieczność "przekupowania" ich lepszą ofertą cenową bardzo podnosi koszty tych remontów. No i problem ze znalezieniem wykonawców powoduje, że się to ślimaczy

Kolejnym problemem przy tych budowach jest to, że przy budowie nowej infrastruktury, kładzeniu nowych rurociągów czy kabli, starych zwykle się nie usuwa, bo to by za dużo kosztowało. Po prostu nowy kabel czy rurę kładzie się obok starej, a potem jednego dnia stary się odlącza, budynek podłącza się do nowego przyłącza, i tyle. Starego się nie usuwa. W efekcie, po tych stu czy stukilkudziesięciu latach kładzenia nowych i odłączania starych kabli i rurociągów, pod ziemią jest ich prawdziwa plątanina, a połowa z nich jest - albo przynajmniej powinna być - odłączona i nieczynna - tyle, że nie zawsze tak jest w rzeczywistości, i np. w nieczynnej rurze jest gaz pod ciśnieniem, w znalezionym kablu, którego nie ma na żadnym planie, jest prąd, a jak się go przetnie, to gaśnie pół kwartału, albo pobliska jednostka wojskowa traci łączność, itd., itp.
Więc wykonawcy tych prac mają naprawdę trudne zadanie i w sumie nic dziwnego, że to się tak ślimaczy.
cz4rnuch

Re: Pogoda w regionie

#1309

Post autor: cz4rnuch »


zdyboo pisze:...Mojej pisaniny zwykle nikt nie czyta, może to i lepiej.
Ojciec mnie uczyli by nigdy nie czytać instrukcji obsługi, Mein Kampf a teraz, na prośbę proboszcza, doszedł jeszcze Harry Potter.
Awatar użytkownika
wpk
wpkx
Posty: 38984
Rejestracja: 10.2016
Lokalizacja: Nad Wigołąbką
Kontakt:

Re: Pogoda w regionie

#1310

Post autor: wpk »

I nawet instrukcji do tam-tama nie czytałeś?

PS Maciek, wczoraj na parkingu pod ŚCO gadałem z Jarkiem (klasykiem) na różne tematy, a między innymi o Łodzi. Był w niej niedawno i bardzo spodobało mu się to, co zastał. No to podzieliłem się z nim ogólnie Twoimi "zachwytami mieszkańca", a teraz pozwoliłem sobie podesłać mu powyższy tekst, który akurat napisałeś jakbyś słyszał naszą rozmowę...
ODPOWIEDZ