Szmelcwageny i inne
Re: Szmelcwageny i inne
No dobrze, umówmy się...
Tyle, że pojedyńcza śruba to koszt jakichś $2-3, więc kilkadziesiąt do wymiany robi jakąś kwotę i dodatkową zabawę. Pewnie dlatego chyba nikt, na szczęście, tego nie robi.
Podniesienie wartości o tysiąc baksów na rynku US nie ma znaczenia. To za mała kwota. Warto się babrać, ale za 5 tysi, a conajmniej 3.
Tyle, że pojedyńcza śruba to koszt jakichś $2-3, więc kilkadziesiąt do wymiany robi jakąś kwotę i dodatkową zabawę. Pewnie dlatego chyba nikt, na szczęście, tego nie robi.
Podniesienie wartości o tysiąc baksów na rynku US nie ma znaczenia. To za mała kwota. Warto się babrać, ale za 5 tysi, a conajmniej 3.
Re: Szmelcwageny i inne
Tak, czy siak, będzie...
Ale nic to, przeżyjemy.

A jakby co - pomożemy.
Dodano po 16 minutach 7 strzałach znikąd:
Ale saga jest wskazana, niech się coś dzieje na wątku.
Weź pod uwagę, że Owi się szczypie, a za dobre jeździdło, no to...
Trzeba trochę dołożyć, nie ma zmiłuj się. Szkłem dupy się nie utrze...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Szmelcwageny i inne
Ligo, 100 tys to u nas dużo pieniędzy. A mi i tak ta kwota się pomniejszy, bo za 1/3 muszę se kupić nowy kręgosłup.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- sorevell
- Posty: 2582
- Rejestracja: 11.2016
Re: Szmelcwageny i inne
Z tego co Puch napisał wynika, że pomaga dopiero trzecia operacja.
- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Re: Szmelcwageny i inne
To trzeba dwa pierwsze terminy odwołać i dopiero na trzecim się stawić 

Re: Szmelcwageny i inne
Też jakiś pomysł.
A co do aut, to dopiero moje czwarte nie miało dla mnie żadnych niespodzianek, bo znam je od pieluszek, choć jestem trzecim właścicielem. Pierwszymi właścicielami byli dwaj bracia, moi przyjaciele, i znam auto na wylot, wiem dokładnie, ile razy i gdzie było stuknięte, itd. A mechanika, który je serwisuje, znam już prawie 30 lat. Więc tego.
Poprzednie trzy miały w sobie dla mnie różne niespodzianki. Pierwsze, kupione od znajomej kolegi, okazało się być po wypadku, o czym mi nie powiedziano. Drugie, kupione z ogłoszenia, też było po wypadku, i też o tym nie wiedziałem. Trzecie z kolei, kupione od kolegi kolegi, nie było po wypadku, dostałem dokumentację serwisowania, do sprzedającego nie mogę mieć zastrzeżeń, bo był bardzo fair i niczego nie ukrywał, tyle tylko, że samochód, po upływie gwarancji, serwisował w bardzo nierzetelnym warsztacie, w którym większość napraw wykonywana była przez uczniów bez nadzoru (byłem z reklamacją naprawy wykonanej tuż przed zakupem auta przeze mnie, widziałem na własne oczy, i włos jeżył mi się na głowie). Gdy wziął się za niego mój mechanik, stwierdził, że samochód może i był serwisowany, a właściciel był przekonany, że dbał o samochód, ale prawie wszystkie śruby, które były kiedyś odkręcane, miały naciągnięte albo wręcz zerwane gwinty, niektóre musiały być przegwintowane na większy rozmiar, itp. Uszczelka pod pokrywą zaworów była od innej wersji tego samego silnika, i puszczała olej. Tuż przed zakupem auta przeze mnie wymieniono w nim sondę lambda, na inną, o złych parametrach, i co chwilę zapalała się kontrolka awarii silnika.
Tak więc tutaj nie było w ogóle złej woli sprzedającego, a mimo to z autem były kłopoty.
Ten mój kumpel, który kupuje nowe auta a potem sprzedaje je bratu, przez cały czas eksploatacji jeździ do firmowego serwisu. Także po gwarancji. Naiwnie sądzi, że on im płaci, a oni robią to, co powinni.
A jaką to jest prawdą okazało się właśnie po zamianie samochodów, gdy jego dawne auto trafiło do naszego zaufanego mechanika, który stwierdził, że samochód po 5 latach eksploatacji nadal ma filtr oleju, który jest montowany w fabryce na pierwszy montaż, więc na 90% nie był nigdy wymieniany, a olej też "na oko" wyglądał na nigdy nie wymieniony, a samochód miał wtedy jakieś 40.000 km przebiegu. Wszystko więc wskazywało na to, że firmowy salon, owszem, wystawiał rachunki za serwis, i tyle. A kolega, ponieważ zupełnie nie ma zainteresowań technicznych, nie zadawał sobie jakiegokolwiek trudu sprawdzenia, czy cokolwiek faktycznie zrobiono.
Więc zakup używanego samochodu, nawet od dobrze znanej i zaufanej osoby, też może nieść ze sobą nieprzyjemne niespodziewajki.
A co do aut, to dopiero moje czwarte nie miało dla mnie żadnych niespodzianek, bo znam je od pieluszek, choć jestem trzecim właścicielem. Pierwszymi właścicielami byli dwaj bracia, moi przyjaciele, i znam auto na wylot, wiem dokładnie, ile razy i gdzie było stuknięte, itd. A mechanika, który je serwisuje, znam już prawie 30 lat. Więc tego.
Poprzednie trzy miały w sobie dla mnie różne niespodzianki. Pierwsze, kupione od znajomej kolegi, okazało się być po wypadku, o czym mi nie powiedziano. Drugie, kupione z ogłoszenia, też było po wypadku, i też o tym nie wiedziałem. Trzecie z kolei, kupione od kolegi kolegi, nie było po wypadku, dostałem dokumentację serwisowania, do sprzedającego nie mogę mieć zastrzeżeń, bo był bardzo fair i niczego nie ukrywał, tyle tylko, że samochód, po upływie gwarancji, serwisował w bardzo nierzetelnym warsztacie, w którym większość napraw wykonywana była przez uczniów bez nadzoru (byłem z reklamacją naprawy wykonanej tuż przed zakupem auta przeze mnie, widziałem na własne oczy, i włos jeżył mi się na głowie). Gdy wziął się za niego mój mechanik, stwierdził, że samochód może i był serwisowany, a właściciel był przekonany, że dbał o samochód, ale prawie wszystkie śruby, które były kiedyś odkręcane, miały naciągnięte albo wręcz zerwane gwinty, niektóre musiały być przegwintowane na większy rozmiar, itp. Uszczelka pod pokrywą zaworów była od innej wersji tego samego silnika, i puszczała olej. Tuż przed zakupem auta przeze mnie wymieniono w nim sondę lambda, na inną, o złych parametrach, i co chwilę zapalała się kontrolka awarii silnika.
Tak więc tutaj nie było w ogóle złej woli sprzedającego, a mimo to z autem były kłopoty.
Ten mój kumpel, który kupuje nowe auta a potem sprzedaje je bratu, przez cały czas eksploatacji jeździ do firmowego serwisu. Także po gwarancji. Naiwnie sądzi, że on im płaci, a oni robią to, co powinni.
A jaką to jest prawdą okazało się właśnie po zamianie samochodów, gdy jego dawne auto trafiło do naszego zaufanego mechanika, który stwierdził, że samochód po 5 latach eksploatacji nadal ma filtr oleju, który jest montowany w fabryce na pierwszy montaż, więc na 90% nie był nigdy wymieniany, a olej też "na oko" wyglądał na nigdy nie wymieniony, a samochód miał wtedy jakieś 40.000 km przebiegu. Wszystko więc wskazywało na to, że firmowy salon, owszem, wystawiał rachunki za serwis, i tyle. A kolega, ponieważ zupełnie nie ma zainteresowań technicznych, nie zadawał sobie jakiegokolwiek trudu sprawdzenia, czy cokolwiek faktycznie zrobiono.
Więc zakup używanego samochodu, nawet od dobrze znanej i zaufanej osoby, też może nieść ze sobą nieprzyjemne niespodziewajki.

- abishai
- Osia mówiła - Abiszabi
- Posty: 1521
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Swindon
Szmelcwageny i inne
Cza być eko!


- wpk
- wpkx
- Posty: 38947
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Szmelcwageny i inne
Eko-kapitalisą...
Re: Szmelcwageny i inne
To chyba z kartonu i na pedały.