Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
oo ładny, dzięki!
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Skąd wiedziałeś?

PS. A nie, jednak, to nietrudno zgadnąć, łamie się codziennie, czasem po parę razy.
Tak w temacie kręgosłupa, w zajezdniach łódzkiego MPK stoją trzy nowe, mało używane, zepsute Pesy. Jedna z nich już od roku, pozostałe od kilku miesięcy. Pesa nie wyrabia się z naprawami gwarancyjnymi.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Pésame, pésame mucho,
Como si fuera esta noche la última vez...
Co to, kurwa, jest ta Pesa?
Como si fuera esta noche la última vez...
Co to, kurwa, jest ta Pesa?
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
to jest karlik


- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Owainu, nasz guptok się chyba próbuje mścić.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Przy okazji narzekania na Łódź, pisałem Wam o remoncie (a właściwie budowie nowego) wiaduktu na bardzo ruchliwej trasie pn-pd.
Otóż podobno jednak remont ten był potrzebny, bo wiadukt podobno zaczynał się trochę walić. Był tam taki tunel dla ludzi dołem, którym bali się chodzić, bo różne rzeczy na łeb spadywały.
Pisałem też, że na górze na tym wiadukcie były przystanki tramwajowe i autobusowe, i przejście dla pieszych, na którym prawie codziennie był wypadek, bo ludzie "kikali na winklu" i czekali, co przyjedzie najpierw, tramwaj czy autobus, i w odpowiednim momencie rzucali się samochodom pod koła, żeby dobiec do jednego bądź drugiego.
Więc podobno cały pomysł był taki, że ponieważ bocznica kolejowa, nad którą był ten wiadukt, już praktycznie nie istnieje, a nie funkcjonuje już ze 20 lat co najmniej, to teoretycznie zamiast odbudowywać wiadukt można by go było w ogóle po prostu zlikwidować i puścić cały ruch poziomo. To jednak nie rozwiązałoby problemu przejścia dla pieszych, gdzie nadal ludzie rzucaliby się pod koła, więc wymyślono coś innego: samochody nadal pojadą górą, po zbudowanym na nowo wiadukcie, a tramwaj puści się dołem, poziomo, i tam zrobi się przystanki. W ten sposób, co prawda, ludzie nie będą mogli polować albo na autobus, albo na tramwaj...
Anyway, jakiś czas temu odbyła się konferencja prasowa, na której władze miasta chciały odtrąbić częściowy sukces, i ogłosiły, że budowa jednego przęsła wiaduktu w zasadzie już się zakończyła, no i dobrze to prorokuje.
Jednak ktoś zadał niewygodne pytanie: "Więc można zakładać, że cała budowa (przepraszam, "inwestycja", choć, jako żywo, nie wiem, w jaki interes są tam "inwestowane" pieniądze - przypis mój) zakończy się o czasie?"
No i to było pytanie z gatunku rozkładających, bo władze miasta ze zmieszaniem musiały przyznać, że niestety nie, i właśnie należy spodziewać się wydłużenia robót co najmniej do końca roku 2020, ponieważ przy robotach ziemnych, prowadzących do przygotowania gruntu pod torowisko tramwajowe, "nagle okazało się", że pod spodem są fundamenty budynków, co kompletnie zaskoczyło wykonawców.
Faktycznie, było to absolutnie nieprzewidywalne
, ponieważ trasę tę wybudowano w latach 60, a wcześniej rosły tam po prostu domy, które zostały wyburzone. Dziennikarze natychmiast dotarli do starych planów i zdjęć, do których, jak widać, inwestor i wykonawca nie zdołali dotrzeć, na których dane budynki widać jak na dłoni. No i teraz dziennikarze mają używanie i jeżdżą po władzach miasta jak po łysej kobyle.
Dana sytuacja dotyczy trasy pn-pd, która ogranicza Śródmieście od wschodu. Na zachód od Śródmieścia jest druga taka trasa pn-pd, którą dziś się przejechałem rano w drodze do pracy, i stwierdziłem... że właśnie zaczyna się na niej remont i przebudowa! Co prawda "tylko" torowiska tramwajowego, ale na tę okoliczność zajęto też jeden z bardzo potrzebnych pasów drogowych, i od razu zaczęły się robić korki.
W ten sposób wyłączono w bardzo znacznym stopniu z użytku jednocześnie jedyne DWIE przelotowe trasy pn-pd, a już całkowicie pozbawiono je kręgosłupa, który w ogóle nie jeździ ani jedną, ani drugą na bardzo znacznych odcinkach. Miejmy nadzieję, że to drugie uda im się zrobić w miarę szybko w czasie wakacji.
Bo ruch w mieście już zauważalnie zmniejszył się . Okazuje się, że jego generatorami w ogromnym stopniu są studenci, i koniec zajęć w uczelniach przeważnie od razu powoduje zmniejszenie ruchu w mieście. Do tego oczywiście dochodzi okres urlopowy w firmach i urzędach.
Otóż podobno jednak remont ten był potrzebny, bo wiadukt podobno zaczynał się trochę walić. Był tam taki tunel dla ludzi dołem, którym bali się chodzić, bo różne rzeczy na łeb spadywały.
Pisałem też, że na górze na tym wiadukcie były przystanki tramwajowe i autobusowe, i przejście dla pieszych, na którym prawie codziennie był wypadek, bo ludzie "kikali na winklu" i czekali, co przyjedzie najpierw, tramwaj czy autobus, i w odpowiednim momencie rzucali się samochodom pod koła, żeby dobiec do jednego bądź drugiego.
Więc podobno cały pomysł był taki, że ponieważ bocznica kolejowa, nad którą był ten wiadukt, już praktycznie nie istnieje, a nie funkcjonuje już ze 20 lat co najmniej, to teoretycznie zamiast odbudowywać wiadukt można by go było w ogóle po prostu zlikwidować i puścić cały ruch poziomo. To jednak nie rozwiązałoby problemu przejścia dla pieszych, gdzie nadal ludzie rzucaliby się pod koła, więc wymyślono coś innego: samochody nadal pojadą górą, po zbudowanym na nowo wiadukcie, a tramwaj puści się dołem, poziomo, i tam zrobi się przystanki. W ten sposób, co prawda, ludzie nie będą mogli polować albo na autobus, albo na tramwaj...
Anyway, jakiś czas temu odbyła się konferencja prasowa, na której władze miasta chciały odtrąbić częściowy sukces, i ogłosiły, że budowa jednego przęsła wiaduktu w zasadzie już się zakończyła, no i dobrze to prorokuje.
Jednak ktoś zadał niewygodne pytanie: "Więc można zakładać, że cała budowa (przepraszam, "inwestycja", choć, jako żywo, nie wiem, w jaki interes są tam "inwestowane" pieniądze - przypis mój) zakończy się o czasie?"
No i to było pytanie z gatunku rozkładających, bo władze miasta ze zmieszaniem musiały przyznać, że niestety nie, i właśnie należy spodziewać się wydłużenia robót co najmniej do końca roku 2020, ponieważ przy robotach ziemnych, prowadzących do przygotowania gruntu pod torowisko tramwajowe, "nagle okazało się", że pod spodem są fundamenty budynków, co kompletnie zaskoczyło wykonawców.
Faktycznie, było to absolutnie nieprzewidywalne

Dana sytuacja dotyczy trasy pn-pd, która ogranicza Śródmieście od wschodu. Na zachód od Śródmieścia jest druga taka trasa pn-pd, którą dziś się przejechałem rano w drodze do pracy, i stwierdziłem... że właśnie zaczyna się na niej remont i przebudowa! Co prawda "tylko" torowiska tramwajowego, ale na tę okoliczność zajęto też jeden z bardzo potrzebnych pasów drogowych, i od razu zaczęły się robić korki.
W ten sposób wyłączono w bardzo znacznym stopniu z użytku jednocześnie jedyne DWIE przelotowe trasy pn-pd, a już całkowicie pozbawiono je kręgosłupa, który w ogóle nie jeździ ani jedną, ani drugą na bardzo znacznych odcinkach. Miejmy nadzieję, że to drugie uda im się zrobić w miarę szybko w czasie wakacji.
Bo ruch w mieście już zauważalnie zmniejszył się . Okazuje się, że jego generatorami w ogromnym stopniu są studenci, i koniec zajęć w uczelniach przeważnie od razu powoduje zmniejszenie ruchu w mieście. Do tego oczywiście dochodzi okres urlopowy w firmach i urzędach.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38952
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
A te urlopy dotyczą też firm budowlanych.
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Pesa to jest firma w Budgowitz, której wydawało się, że jest europejskim potentatem w dziedzinie budowy pasażerskich pojazdów szynowych, i nabrała tyle zleceń i wygrała tyle przetargów, że przerosło ją to całkowicie w każdą stronę, i teraz robi bokami, coś tam czytałem o jakichś kredytach, upadłościach, itd.
Niestety, znana jest, także poza granicami Polski, ze znacznej niereliabilności swoich wyrobów.
Firma wystartowała z wielkim Umpf, nie mając chyba ani odpowiedniego zaplecza R&D, ani zaplecza produkcyjnego, ani zaplecza finansowego.

Chyba rok albo dwa temu spędziłem w pociągu Pesa Dart prawie godzinę w tunelu średnicowym w Warszawie, pomiędzy Wisłą a Warszawą Centralną. Pociąg jechał z BiałegoStoku do Wrocławia przez Warszawę i Łódź. Wsiadłem na Warszawie Wschodniej, na którą pociąg przyjechał już trochę spóźniony, pociąg dojechał jakoś do mostu przez Wisłę i stanął. Postał, postał, ruszył, ujechał kawałek, znów stanął, chyba na moście. Potem znów stanął gdzieś przy Warszawie Powiślu, przy wjeździe do tunelu, a potem w tunelu jeszcze kilka razy, przy czym za każdym razem wiązało się to ze "zgaśnięciem całego pociągu"... co w tunelu skutkowało ciekawymi efektami wizualnymi, a raczej ich zupełnym brakiem.



Wtedy wcześniejsi pasażerowie uświadomili nowoprzybyłych, że tak już było kilka razy przed W-wą Wschodnią, i stąd to spóźnienie. W końcu, po całkiem długim postoju w tunelu, jakimś cudem pociąg dotoczył się do peronu na Centralnym, i chyba wtedy też ogłosili, że jest problem z komputerami pociągu, które odmawiają współpracy, i załoga próbuje je zrestartować od zera. Długo to trwało, i w końcu ogłosili, że spróbują zrobić krótki przejazd próbny na długości 10 czy 20 metrów, i jeśli się uda, to jedziemy dalej, a jeśli nie - to wysiadamy na Centralnym. Zamknęli drzwi, ruszyli, zatrzymali się, no i okazało się, że działa. No i jakoś dojechaliśmy i do Zachodniej, i do Skierniewic, i do Koluszek, i nawet do Łodzi, choć z naprawdę sporym spóźnieniem. Owym razem się udało. Cieszyłem się wtedy, że Pesa produkuje (naziemne) pociągi, a nie samoloty...

Ale potem czytałem, że to nic niezwykłego w tych pociągach, że zawodzą bardzo często, a Pesa nie wyrabia się z naprawami gwarancyjnymi. A winne są podobno zarówno błędy projektowe, jak i wykonawcze. I brak mocy przerobowych. Podobno były momenty, że Pesa gotowa była zatrudniać niemal kogokolwiek, byleby się na tym trochę znał.
Dodano po 1 minucie 2 strzałach znikąd:
Szczerze liczę, że nie, że budowlańcy będą zapierdalali w te upały jak szaleni. Do Egiptu pojadą sobie zimą.
- vid3
- Posty: 8699
- Rejestracja: 07.2017
- Lokalizacja: Miasto robotnicze
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
O gaviniątko wrócił. Idziemy na piwo/kawę/czycotamktochce?
A Wy tu pierdoły widzę pociskacie. A myśmy z Anią i Tomkiem na piwie byli.
O!
A Wy tu pierdoły widzę pociskacie. A myśmy z Anią i Tomkiem na piwie byli.
O!