Nic pisac nie miałem, bo milczenie warte więcej niż 1000 słów. Ale dziś w nocy śniła mi się moja koleżanka ze studiów, w której się może nie podkochiwałem, ale coś tam było na rzeczy, szkoda że nigdy nie spróbowałem uderzyć, choć była rok starsza. I mimo, że Jola koniec końców została sędzią, to nigdy nie straciła swego punkowego ducha, jeżdżenia na koncerty no i niestety zadurzania się po uszy w punkowcach, pijakach, muzykach. W jednym tak się nieszczęśliwie zadurzyła, że ponoć z tej przyczyny popełniła samobójstwo w 2013 r.
Od lewej pierwsza Jola, drugi ja. Ale wszyscy wyglądamy poyebanie, bo to helołin był, a my gothy przecie.

Sowy nie są tym, czym się wydają...