Wielkim czytelnikiem nie jestem i jeśli chodzi o znajomość literatury, mam duże braki.
Na pewno bardzo lubię Lema. Za pomysły, bardzo za warsztat pisarski i piękny język, za proroctwa, za drugą i trzecią warstwę, za bycie au courant z nauką i techniką.
Mam mieszane uczucia wobec Szklarskiego. Oczywiście, jako dzieciak zaczytywałem się nim, ale jego styl, warsztat, w pewnym momencie zaczął mnie drażnić jego infantylny styl, który wydaje się narastać z wiekiem autora - im późniejsza książka, tym bardziej jest to irytujące, bo w pewnym momencie już nie ma u niego rzeczownika bez przymiotnika i czasownika bez przysłówka. Dzielny Tomek szybko powiedział rubasznemu bosmanowi, że opanowany Smuga sprawnie zastrzelił rozszalałe zwierzę...
Natomiast z podobnego okresu bardzo lubiłem Pana Samochodzika Nienackiego. Pisarzem on jednak był lepszym, sprawniejszym literacko.
Poza tym, takie np. Skiroławki są niemal arcydziełem obserwacji socjologicznej, poza sprawnością pióra.
Swego czasu czytałem też sporo SF, i lubię autorów anglosaskich: Asimowa, Harrisona, Tenna, Browna, itp., także Strugackich, i Fiałkowskiego i Zajdla.
Powiecie, że to babska literatura, ale lubię wczesną XIX-wieczną Jane Austen, a zwłaszcza "Dumę i uprzedzenie", która jest fajną obserwacją socjologiczną, i do tego pisana uroczym, zjadliwie ironiczno-sarkastycznym stylem. Trochę podobna jest Rozważna i romantyczna.
No i swego czasu przeczytałem całego Herlocka Sholmesa, w tym większą część także po ichniemu. Próbowałem też czytać inne, późniejsze utwory Artura C. Doyle'a, ale nie dało się...
No i lubiłem też Joe Alexa.
