Wracając do ostatnio walącej się kamienicy w Łodzi, to jednak będzie wysiedlana, choć nie natychmiast. Inspektor budowlany rozszerzył obszar zakazany, ale część mieszkań uznał za zdatne do zamieszkania, mieszkańcy boją się jednak wrócić. Okazuje się, że już 2 lata temu były problemy i podjęto tymczasowe środki zaradcze (stemplowanie, ściąganie ścian), nie był to jednak remont, na który właścicieli z Izraela po prostu nie stać. Są potomkami dawnych właścicieli. Podobno podejmują starania o przekwaterowanie mieszkańców. Część z nich może liczyć na mieszkania komunalne od gminy, ale nie wszyscy. Sytuacja jest dość patowa, a, o ile wiem, budynków w podobnej sytuacji są setki albo i tysiące.
Właśnie w Galileo widziałem filmik o recyklingu w półtoratysięcznym, górskim miasteczku na japońskiej wyspie Sikoku. Śmieci są tam segregowane - przez MIESZKAŃCÓW!!! - na, uwaga! - 45 (słownie: czterdzieści pięć!) kategorii!
Śmieci w miasteczku były kiedyś spalane, co powodowało nieznośne zadymienie w mieście, położonym w dolinie, postanowiono więc segregować śmieci i oddawać je do recyklingu, obciążając tym mieszkańców. Rzecz w tym, że śmieci czyste i posortowane mają większą wartość, tzn. trzeba mniej płacić za ich odbiór, a nawet na niektórych można minimalnie zyskać. Mieszkańcy więc sami sortują śmieci na rozmaite rodzaje plastików, metali, włókien, itd., sami je też myją i sami odwożą do punktu zbiórki. W efekcie w każdym domu stoi 45 (!) koszy na śmieci, co jest raczej wątpliwą dekoracją, no i zabiera miejsce, a mieszkańcy muszą poświęcić dodatkowy czas i wodę na mycie i segregowanie śmieci. Pracownik w punkcie odbioru poprawia błędy mieszkańców w sortowaniu, czasem też sam myje i suszy śmieci, jeśli oddający o to nie zadbali prawidłowo. Brudne odpady są mało warte, a ponadto śmierdziałyby i przywabiały zwierzęta i insekty.
Oddając odpowiednią ilość śmieci mieszkańcy otrzymują kupony, które mają jakąś swoją (niewielką) wartość, a których można użyć w różnych sklepach w mieście.
Wszystko to jest dość uciążliwe, ale mieszkańcy podporządkowali się i uczestniczą w tym.
Ja sobie jakoś nie wyobrażam 45 pojemników na śmieci w mieszkaniu, no i tego starannego mycia i sortowania wszystkiego, co się wyrzuca. Trzeba by było skończyć kurs materiałoznawstwa.
puch24 pisze: ↑29 paź 2019, 01:38...Ja sobie jakoś nie wyobrażam 45 pojemników na śmieci w mieszkaniu, no i tego starannego mycia i sortowania wszystkiego, co się wyrzuca...
Nie wiem jak to jest rozwiązane w tym miasteczku, ale mycie śmieci w warunkach domowych w Polsce wiązałoby się z ogromnym marnotrawstwem wody a woda to ogólnie towar deficytowy.
U nas w mieście robotniczym straszą 120% podwyżką opłat za odbiór śmieci
ponieważ mieszkańcy sortowanie mają w dupie.
W śmietniku stoją dwa (słownie dwa) rzędy pojemników - jeden na mokre drugie na suche.
Zwykle obydwa rzędy zawalone są górą śmieci tak, że pojemników nie widać.
Sortowanie w domu jest bezcelowe bo w śmietniku i tak trafia to na jedno miejsce a potem do tej samej śmieciarki.
Problem pewnie się rozwiąże ale nie po 120 procentach tylko tak z 500+;