Mój kolega Michał - portret ławkowy, 1988? 1989?
Mój kolega Jacek S. Lata całe później, gdy był już zwany "Amperem" uchodził za niespełna rozumu, przesiadywał w knajpie u Ambi twierdząc, że jest wyznawcą jakiejś hinduskiej bogini, nosił do tego na piersiach jakiś wielki, mosiężny znak orła i węża oraz zawsze miał przy sobie próbówkę z ropą naftową.
Mój kolega Jacek A. oglądający przypadkiem pozostawiony dziennik, z pewnością zastanawia się, jak podrobić ocenę.

Sowy nie są tym, czym się wydają...