No a ja czekam na tego netflixowego Wiedźmina. Czekam z mieszanymi uczuciami, bo jestem wielkim fanem literatury Sapka, Wiedźmina czytałem od lat 80tych, od pierwszego opowiadania w Fantastyce. Później, już w Nowej Fantastyce nawet wydrukowali moją małą polemikę z Sapkiem :> Jednak w grę CD projektu nigdy nie grałem, nie kręcą mnie takie gry, zresztą fenomenem Wiedźmina był kunszt pióra Sapkowskiego. Czekam z mieszanymi uczuciami, bo choć nie da się zrobić większego gówna niż zrobił Brodzki (z gumowym smoczątkiem ciagniętym na sznurku i krasnoludami w motocyklowych kaskach miast hełmów), to jednak produkcja Netflixa będzie daleka od mojej wizji wiedźmińskiego świata. Ja rozumiem poprawność polityczną oraz utylitaryzm, fakt, że serial musi się "sprzedać" i w krajach arabskich, no ale kurwa mać. Dla mnie Wiedźmin jest mocno osadzony w kulturze i mitologii słowiańskiej, pewnej przaśności, z językiem stylizowanym na sienkiewiczowski a słowiańskość ma w nim większą komponentę niż nordycko-tolkienowskie elfy i krasnoludy. A tymczasem jak widzę, Yennefer - z urody typowa Iranka. Królowa Calanthe - typowa Cyganka. Elfy - murzyni. Zamiast mieczy - szabelki z Prince of Persia. Zamiast podrdzewiałych pancerzy i roniących kolucha kolczug - wamsy z Sułtanki Kosem. Widać producenci "od kasy" mieli, co zresztą zrozumiałe, więcej do gadania od producentów wykonawczych Bagińskiego i Sawko. Sam Wiedźmin ugruntował mi się rysunkami B. Polcha, a w jego roli widziałbym raczej kogoś w stylu młodego Rutgera Hauera, czy nawet naszego Bogusia Lindy z wykrzywionym uśmiechem, jakiegoś styranego brzydala, a nie gogusia w stylu Henrego Cavilla.
Oglądnąć oglądnę, ale obawiam się że z dużym niesmakiem i zażenowaniem.
Dodano po 4 minutach 6 strzałach znikąd:
Poza tym to ja jestem Wiedźmin

Sowy nie są tym, czym się wydają...