Gdyby Bóg stworzył nas w Istnieniu bylibyśmy doskonali ale nie mielibyśmy własnej tożsamości.
Wewnątrz Boga nie ma różnicowania. Nie można Go niczym zubożyć ani wzbogacić więc czas jest wiecznym Teraz.
Tożsamość człowieka to jedynie uporządkowana refleksja nad historią doznań.
Tożsamość jest konsekwencją czasu liniowego.
Zwierzęta nie mogą przeżywać czasu liniowo tylko sekwencyjnie więc nie mogą dokonywać tej refleksji.
Całość Plonae składa się z Istnienia i Nieistnienia - Bóg jest w superpozycji wobec samego siebie.
Jeśli na początku stworzenia wypowiedział się spoza czasu i przestrzeni w Światłości to jest energią - białą dziurą w/g Hawkinga.
Nadając spin tej energii powstała przestrzeń, która spolaryzowała się na Istnienie (światłość) i pustkę po istnieniu (nicość/ciemność).
Jeśli Stwórca Duch Św. wypowiedział w Słowie 100% informacji o tym kim jest a to Słowo stało się przestrzenią Światłości to w superpozycji jest 100% braku informacji.
Rzeczywistość spolaryzowała się na logiczne 1 i 0.
Stwórca, odwieczny Ojciec wypowiedział się w przestrzeni Syna. Słowo to 100% Jezus w kosmosie.
Stwórca przegląda się w Przestrzeni Jezusa jak w zwierciadle, widzi siebie.
Natomiast co trzeba zrobić aby zobaczyć swój rewers? Co trzeba zrobić aby zobaczyć swoje plecy?
Wziąć drugie lustro.
I to jest paradoks fizyki strun.
Stwórca nie ma drugiej strony

Jest tylko energią.
Więc ten świat, w którym jesteśmy jest zmaterializowanym (zontologizowanym) nieistnieniem.
Jest Snem Stwórcy, w którym śnimy nasze 5-wymiarowe hologramy.
Ale to ma sens bo przecież w Jesusie nie ma różnicowania więc dokładnie tak jak ziarnko piasku w cegle nie może powiedzieć "ja jestem" bo jest tylko ziarnkiem piasku tak Luter odebrał człowiekowi osobowość i podmiotowość twierdząc, że "w jedynej transcendentnej przestrzeni Boga człowiek nie ma autonomii bo jest tylko częścią całosci Boga".
Dlatego w protestantyzmie grzeszy Chrystus a nie człowiek bo Tylko Jezus Chrystus jest osobą.
Luter się mylił!
Nie wiedział o superpozycji.
Jesteśmy stworzeni poza Bogiem.
Po to abyśmy mieli autonomię.
Jesteśmy jak ziarnka piasku patrzące z oddali na cegłę i mogące powiedzieć " ja jestem ziarnko piasku".
Jezus Chrystus Syn Człowieczy to przecież sam Bóg Ojciec Jezus, który patrzy na siebie z Ziemi w odwieczność oczami człowieka i mówi "ja i Ty jedno jesteśmy" ale ja jestem poza Tobą więc ja jestem Jezus Chrystus.
Jest kolejnym odbiciem w zwierciadle, które ma autonomię.
Jest jedna Świadomość, świadomość Ojca a my jesteśmy tak jak pisze matematyk brytyjski sir.Roger Penrose (Nowy Umysł Cesarza) dyfuzją kwantowej świadomości.
Nie mamy nic własnego poza historią doznań.
Jesteśmy Duchem Ojca, który zasiedla ludzkie ciała i pozwala im przeżyć własną historię doznań.
Jesteśmy kolektywnym organizmem jednego Boga podzielonym w dyfuzji na kwanty (osoby).
10 Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych3 dzieł. 11 Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!
i jeszcze
11 Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno.
12 Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo.
Jan ewangleista pisze wyraźnie - w imieniu Twoim, które mi dałeś.
Bóg Ojciec wypowiada swoje własne imię w rzeczywistości człowieka.
Wypowiada imię Jesus w Jesusie Chrystusie, który jest nim samym w innej rzeczywistości.
Bóg nie przychodzi na ten świat inaczej jak poprzez miłość, poprzez serce człowieka.
Ten świat nie ma żadnego Boga.
Ma za to ducha wszechmocnego, który włada tym światem.
Ten duch to Ewa. Diabeł ma na mię Ewa.
Ewa to Prawo a Ojciec to miłość.
Dlatego miłość na świat przychodzi przez Ojca a nie przez Matkę.
Ewa to logiczne 0 wobec Adama (1)
Ewa sama nie wie kim jest i dlatego kobieta jest pusta i próżna, żądna świata i materii.
Ewa to egoistka, nie ma siebie więc nie może się kochać, trzeba jej dostarczać miłość z zewnątrz (będziesz miłował Pana Boga swego).
Ewa - samica zwierzęcia ludzkiego musi stać się Adamem aby uzyskać siebie.
Tylko Adam jest prawdziwym człowiekiem. Wszystko co poza Adamem to myślące zwierzę ludzkie.
Adam to narcyz, Adam ma siebie więc kocha tylko siebie.
Adam może pokochać Ewę jeśli ta wypełni się jego duchem.
Kocha wtedy nadal siebie ale w Ewie.
Jeżeli Ewa nie wypełni się Adamem Adam nie może jej kochać, będzie jej pożądał ale kiedy wygaśnie jej seksualność odwróci się i poszuka innej Ewy gotowej przyjąć jego ducha.
Jeżeli Ewa urodzi dziecko zanim wypełni się duchem Adama zostanie zawłaszczona przez instynkt - macierzyństwo i odwróci się od Adama. Żaden Adam tego nie wytrzyma.
Ten świat jest iluzją, to matematycznie wygenerowana i podzielona geometrycznie próżnia.
Jest tak samo realny jak sen.
Z tego snu można się wybudzić jedynie przez śmierć.
Przecież to wszystko bardzo proste tylko trzeba wyjść poza siebie i tam w odwieczności spotkać się ze sobą w Jezusie.
Zarówno samica zwierzęcia ludzkiego jak i samiec znajdują siebie tylko w Jezusie.
Nie ma innego siebie bo tutaj jest iluzja.
Tutaj jest gra pozorów.
Prawda jest w innym świecie, do tego świata idzie się przez spotkanie z Jezusem żyjącym w was, wewnątrz w świecie ducha.
