Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Dziś w Lidlu żona nie kupiła mi Heinekena. Miała tylko telefon, by nim zapłacić, nie wzięła dowodu osobistego i pani powzięła wątpliwość, czy ma skończone 18 lat.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Biedny Prezes. 

- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Czyli Prezes też nie ma 18?
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4500
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
ja ostatnio tylko gotowa odliczona place, chorerne szpyszky wszedzie
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Nie będzie miał jak dalej będzie pił Heinekena.
Choć przynajmniej w reklamy umieją.
Choć przynajmniej w reklamy umieją.
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Tomek, ja wiem, że Wy, rowerzyści (bo Robert Cichy też), Heinekena macie za gówno. Tylko, że ja po tych wszystkich super-hiper świętych lokalnych kultowych magicznych produktach, które polecacie, najczęściej czuję się gorzej, niż po Heinekenie.
Ale pewnie jestem w matrixie.
Ale pewnie jestem w matrixie.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wiem. Kiedyś Ci nawiozłem regionalnych i sam musiałem je wypić.
Sowy nie są tym, czym się wydają...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38946
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Po czym pokazałeś dupę. 

Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Ja po fazie na IPA, APA itp. wróciłem do pilznerów i lagerów. Tylko, że na przykład do Johannesa z Amberu czy do Miłosława. Od czasu do czasu różne czeskie, ale staram się unikać tych rozlewanych w Polsce. Velkopopvicky Kozel inaczej smakuje z naszej rozlewni, inaczej w Czechach czy to z flaszki, czy z kija. Coś jak Guinness z puszki, z Lidla i ten nalewany w pubie w Dublinie. Choć jak akurat jestem w Irlandii to prawie wyłącznie Red Ale piję.
Produkcyjniaków nie byłem w stanie rozróżnić po smaku. Czy to były polskie marki czy zagraniczne wszystkie mi smakowały tak samo, a skoro piję to piwo dla smaku to wolę pić coś co mi smakuję. Heinekena piłem dwa lata temu w Holandii i byłem zaskoczony jego smakiem, pozytywnie zaskoczony.
Można pisać, że krafty mają mały udział w rynku, ale rewolucja się dokonała i z ostatnich kilku lat, przypominam sobie tylko jedną sytuację, że musiałem wypić jakiegoś Lecha/Żywca/Tyskie. Nawet w najbardziej oddalonych od cywilizacji schroniskach mają kraftowe lub czeskie piwo.
Produkcyjniaków nie byłem w stanie rozróżnić po smaku. Czy to były polskie marki czy zagraniczne wszystkie mi smakowały tak samo, a skoro piję to piwo dla smaku to wolę pić coś co mi smakuję. Heinekena piłem dwa lata temu w Holandii i byłem zaskoczony jego smakiem, pozytywnie zaskoczony.
Można pisać, że krafty mają mały udział w rynku, ale rewolucja się dokonała i z ostatnich kilku lat, przypominam sobie tylko jedną sytuację, że musiałem wypić jakiegoś Lecha/Żywca/Tyskie. Nawet w najbardziej oddalonych od cywilizacji schroniskach mają kraftowe lub czeskie piwo.