Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4500
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Wy to potraficie wytchnac czleka az zadychnie;
zwrocil sie do mnie dawny znajomy z nietypowym pytaniem, czy ma sie ujawnic swemu dziecku, a ma plan zeby mu wyskoczyc na 18-stke, ktore go nie zna; przedyskutowalismy i ja mu doradzilem, zeby lepiej nie, co myslicie? nie widzialeli sie ani razu, ckawe...
zwrocil sie do mnie dawny znajomy z nietypowym pytaniem, czy ma sie ujawnic swemu dziecku, a ma plan zeby mu wyskoczyc na 18-stke, ktore go nie zna; przedyskutowalismy i ja mu doradzilem, zeby lepiej nie, co myslicie? nie widzialeli sie ani razu, ckawe...
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Może niech dziecka spyta, byle bezgrawitacyjnie.
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4500
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
hehe to ja jestem twoim lojcem!
- wpk
- wpkx
- Posty: 38945
- Rejestracja: 10.2016
- Lokalizacja: Nad Wigołąbką
- Kontakt:
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Carlos! Ja sem twój tatinek!
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Serio?
Nigdy w życiu bym mu na to nie pozwolił! Zniechęcaj z całej siły.
Pytanie pierwsze, czy dziecko w ogóle chce poznać ojca, a może np. wierzy, że ojciec nie żyje, albo coś, i nagłe spotkanie byłoby niesamowitym szokiem?
Nawet jeśli dziecko wie o istnieniu ojca i chce go poznać, należy to zaaranżować umiejętnie w sprzyjającym otoczeniu, w którym dziecko czuje się pewnie i bezpiecznie, i nie będzie miało obaw przed okazaniem uczuć (przyjaznych czy nieprzyjaznych, wszystko jedno - prawdziwych!).
Na pewno nie w sytuacji jakiejś oficjalnej uroczystości, w obecności innych osób, itd.
A jeśli dziecko nie wie o tym, że ojciec chce się spotkać, to należy je do tego przygotować emocjonalnie, a nie robić tego z zaskoczenia.
Moim zdaniem nagłe wkroczenie tatusia np. na imprę z kumplami pod hasłem: "cześć, jestem twoim ojcem, cieszysz się?" jest najgorszym możliwym pomysłem.
Jon i Vangelis piękni.
Nigdy w życiu bym mu na to nie pozwolił! Zniechęcaj z całej siły.
Pytanie pierwsze, czy dziecko w ogóle chce poznać ojca, a może np. wierzy, że ojciec nie żyje, albo coś, i nagłe spotkanie byłoby niesamowitym szokiem?
Nawet jeśli dziecko wie o istnieniu ojca i chce go poznać, należy to zaaranżować umiejętnie w sprzyjającym otoczeniu, w którym dziecko czuje się pewnie i bezpiecznie, i nie będzie miało obaw przed okazaniem uczuć (przyjaznych czy nieprzyjaznych, wszystko jedno - prawdziwych!).
Na pewno nie w sytuacji jakiejś oficjalnej uroczystości, w obecności innych osób, itd.
A jeśli dziecko nie wie o tym, że ojciec chce się spotkać, to należy je do tego przygotować emocjonalnie, a nie robić tego z zaskoczenia.
Moim zdaniem nagłe wkroczenie tatusia np. na imprę z kumplami pod hasłem: "cześć, jestem twoim ojcem, cieszysz się?" jest najgorszym możliwym pomysłem.
Jon i Vangelis piękni.
- Owain
- Nasz Czelnik
- Posty: 14733
- Rejestracja: 11.2016
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Sowy nie są tym, czym się wydają...
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
Gdyby przebrał się za Lorda Vadera to miałoby wymiar symboliczny.
I'm your father son...
Taki hapening
I'm your father son...
Taki hapening
- no_gravity_Carlos
- Posty: 4500
- Rejestracja: 06.2019
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
bede go namawiac do nierobienia glupot, ale czy poslucha, powinien, nie ma lekko
Re: Kolejny, cholerny/psioniczny dzień...
QJM.
Mieszkam w wieżowcu. 11 klatek, 11 pięter. Przeciętnie 33-35 mieszkań w jednej klatce, razem 360.
ZAWSZE ktoś robi remont, i to "na grubo". Kiedyś, jak robiono remont w mieszkaniu, to było to malowanie, ew. tapetowanie, czasem kafelki w łazience.
Teraz nie ma remontu bez grubej rozpierduchy na 3 młotowiertarki, bo obowiązkowo trzeba wyburzyć jakieś ścianki, wyrwać futryny, skuć wszystkie nierówności ścian, itd. Czasem dziwię się, że ten blok w ogóle jeszcze stoi po takim kuciu i dziurawieniu.
Od kilku tygodni trzech (!!!) sąsiadów z klatki robi takie grube remonty. Już nie wyrabiam. Jeden dopiero co skończył napierdalać na dwie młotowiertarki, to zaczął drugi. Przez cały dzień. Potrafią nawet robić jakieś małe wierconko przed 22.00...
Winda i klatka schodowa ujebane pyłem z gruzu. Niby sprzątają trochę po sobie, ale niedokładnie. Przed wejściem do klatki składowisko starych mebli, drzwi, framug, wanien, umywalek, kibli, zlewów, itd. Parę dni temu wymieniali okna...
Mieszkam w wieżowcu. 11 klatek, 11 pięter. Przeciętnie 33-35 mieszkań w jednej klatce, razem 360.
ZAWSZE ktoś robi remont, i to "na grubo". Kiedyś, jak robiono remont w mieszkaniu, to było to malowanie, ew. tapetowanie, czasem kafelki w łazience.
Teraz nie ma remontu bez grubej rozpierduchy na 3 młotowiertarki, bo obowiązkowo trzeba wyburzyć jakieś ścianki, wyrwać futryny, skuć wszystkie nierówności ścian, itd. Czasem dziwię się, że ten blok w ogóle jeszcze stoi po takim kuciu i dziurawieniu.
Od kilku tygodni trzech (!!!) sąsiadów z klatki robi takie grube remonty. Już nie wyrabiam. Jeden dopiero co skończył napierdalać na dwie młotowiertarki, to zaczął drugi. Przez cały dzień. Potrafią nawet robić jakieś małe wierconko przed 22.00...
Winda i klatka schodowa ujebane pyłem z gruzu. Niby sprzątają trochę po sobie, ale niedokładnie. Przed wejściem do klatki składowisko starych mebli, drzwi, framug, wanien, umywalek, kibli, zlewów, itd. Parę dni temu wymieniali okna...